Rozdział XVIII

382 19 17
                                    

Już za godzinę mam odprawę i potem już tylko oczekiwanie na samolot i witam Londynie. Siedziałam na krzesełku, a w uszach słyszałam cichą muzykę. Próbowałam uspokoić swoje myśli i zapomnieć o wszystkim. Z każdą chwilą w której starałam się zapomnieć to wspomnienia zaczęły stawać się coraz silniejsze. Do ucha grała mi piosenka Charliego "Suffer". Przez tą piosenkę jeszcze więcej wspomnień powróciło. Wszystko co robiliśmy, co sobie mówiliśmy. Spojrzałam na zegarek. Moja odprawa już powinna się zacząć więc ruszyłam w miejsce w którym to miało się odbyć.

Stałam już w kolejce i czekałam aż zawołają mnie do przeglądnięcia. Muzyka dalej leciała z moich słuchawek. Starałam powstrzymywać łzy. Nie mogłam uwierzyć, że już za kilka godzin znajdę się w całkowicie innym miejscu, oddalonym od tego w którym aktualnie się znajduje. Zaczęłam wspominać wszystkie chwile od malucha aż do teraz. Mogę przyznać, że miałam świetne życie. Nie mogę narzekać. Osiągnęłam tego wszystkiego czego chciałam, zapracowałam na to i jestem zadowolona. Żal mi to teraz opuszczać, ale chcę zacząć życie na nową kartę i nie popełniać tych samych błędów które popełniłam tu. Ale czy dam radę sama? Bez żadnego znajomego, bez żadnego wsparcia? Będę musiała wszystko sama zrobić. Znaleźć mieszkanie, pracę. To nie jest takie proste kiedy jest się samemu.

Z przemyśleń wyrwał mnie mężczyzna który już chyba od dłuższej chwili mnie nawoływał. Podeszłam do niego. Na taśmę położyłam bagaż podręczny telefon słuchawki i resztę biżuterii. Josh, tak zwał się mężczyzna, a raczej młody chłopak zaczął przeglądać mnie. Dotykał całe moje ciało kilka razy, żeby upewnić się, że nic nie wprowadziłam ze sobą na lotnisko. Gdy miał mnie puszczać dało się usłyszeć krzyk jakiegoś chłopaka. Z każdą chwilą krzyki stawały się coraz głośniejsze. Znałam ten głos. Nagle zza tłumu wyskoczył nie kto inny jak sam Charlie.

- Jess stój proszę! - krzyczał chłopak podchodząc do mnie

Stałam jak wryta. Nie wiedziałam co się dzieje. Były osoby które rozpoznały Charliego i zaczęli robić zdjęcia.

- Co tutaj robisz? - powiedziałam ze strachem

- Przyjechałem po to żeby cię zatrzymać. Proszę nie wyjeżdżaj. - mówił dalej chłopak z łamiącym sie głosem

- Charlie nie mogę zostać. Nie po tym wszystkim. Muszę zacząć wszystko od nowa.

- Zaczniesz wszystko od nowa, ale tutaj proszę cię...

- Przepraszam, ale marnujecie państwo czas. - odezwał się pan Josh

- Jeszcze chwilkę obiecuję - odpowiedział mu Charlie z błagalnym głosem

- Charlie idź stąd. Nie potrzebnie tu przyjeżdżałeś - mówiąc to odwróciłam się i zrobiłam krok w przód.

Chłopak złapał moją dłoń przytrzymując mnie. Odwróciłam się nie chętnie. Nie chciałam go już widzieć, za wiele dla mnie znaczył i to naprawdę dla mnie było trudne. Chłopak upadł na kolana i patrzył mi prosto w oczy dalej trzymając moją dłoń.

- Jessica zostań proszę - mówiąc to do jego oczu naleciały łzy

- Charlie nie rób scen, proszę. Wstań

- Nie wstanę do póki nie powiesz, że zostajesz i że nigdzie nie wylecisz.

- Czemu bym miała zostać?

- Bo cię kocham! - krzyknął chłopak na całe lotnisko.

Stałam i nie wiedziała czy to jakiś żart, ukryta kamera czy prawda. Cały świat wirował wokół. Wszystkie oczy były zwrócone w naszą stronę. Pozwoliłam moim łzom wypłynąć. Już nie było sensu ukrywać uczuć.

- Skąd ja mogę wiedzieć, że nie mówisz tego po to żebym została, a potem znów będziemy przyjaciółmi lub zaproponujesz mi jakiś kolejny cholerny układ - mówiłam z płaczem

- Co mam zrobić żebyś mi uwierzyła? Już od dawna mi się podobałaś, ale byłem tak wielkim frajerem, że nie potrafiłem się do tego przyznać. Wszyscy w rodzinie wiedzieli, że mi się podobasz. Oni od razu to dostrzegli. Ale ja byłem idiotą, że ci tego nie powiedziałem i nie próbowałem czegokolwiek zrobić. Zamiast o ciebie walczyć to wolałem się poddać pomimo tego, że naprawdę chciałem zawalczyć o ciebie. Byłem na tyle ślepy, że nie dostrzegłem, że ty też mnie kochasz. Gdyby nie moja siostra to pewnie dalej bym zdychał z miłości do ciebie i myślał jak szkoda, że nic do mnie nie poczułaś. Tak mogę teraz ogłosić wam wszystkim tu zgromadzonym. Ja Charlie Puth jestem największym idiotą, bo nie potrafiłem zawalczyć i ochronić najważniejszej osoby w moim życiu.

Wszyscy zebrani nie wiedzieli co mają zrobić, ich wzroki przerzuciły się na mnie. Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Czy to dzieje się naprawdę?

- Wstań... - powiedziałam drgającym głosem.

Charlie spojrzał na mnie zrezygnowany. Wstał i patrzył na mnie. Wpatrywałam się w każdy detal jego twarzy. Był cudowny. Naraża swoją karierę i swoją opinie dla mnie.

- Przepraszam cię Jessi...

Chłopak spuścił zrezygnowany głowę i chciał już odejść, jednak ja podeszłam do niego i go pocałowałam. Zarzuciłam swoje ręce na jego szyi. Chłopak objął mnie w pasie i odwzajemnił ten długi i romantyczny pocałunek. Wszyscy zebrani wokół zaczęli klaskać. Chyba nigdy nie zapomną tej sceny.

Gdy odsunęliśmy się od siebie chłopak pomógł zebrać mi moje rzeczy i odeszliśmy. Na dole czekaliśmy jeszcze aż oddadzą mi moje walizki. Po 20 minutach otrzymałam swoje pakunki wyszliśmy z lotniska. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do domu chłopaka.

________________________________

No i oto koniec mojego ff. Nie wierzę, że to już. Dziękuje wszystkim którzy wspierali mnie od samego początku. Najbardziej jednak chciałabym podziękować gbrs_sbl, która właściwie przekonała mnie żebym coś napisała. I właściwie gdyby nie ona to może bym nie dokończyła tego opowiadania.

Dziękuje, że dzięki wam osiągnęłam swój cel czyli 800 czytelników ( wiem niby mała liczba, ale to dla mnie wystarczające ponieważ to był mój cel) i mam nadzieję, że za niedługo napiszę coś nowego, bo mam już kilka pomysłów.

Jeszcze raz dziękuje! Jesteście najlepsi :*



Ostatnia SzansaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz