Zbliżająca Się Ciężka Noc

689 39 4
                                    

Gdy rok temu Isobel przybyła do Baśnioboru, przebudzona ze snu, nie miała "przyjemności" doświadczyć dnia przesilenia, w rezerwacie znanym jako "Noc Kupały". Przestawały obowiązywać jakiekolwiek zasady, tereny istot traciły znaczenie, najbezpieczniejszy teren mógł stać się najniebezpieczniejszy i na odwrót. Po twarzach osób mieszkających i zajmujących się Baśnioborem wnioskowała że jest to ciężka noc. Jeśli zasady przestają obowiązywać, to czy będę mogła zabić kogoś, jeśli nie będę miała innego wyjścia? Pomyślała wychodząc z pokoju do kuchni po ukochaną kawę. Stan był zajęty szykowaniem magicznej soli, miała ona tworzyć okręg w pokoju rodzeństwa, do którego nie mogła wejść żadna istota z rezerwatu z wyjątkiem ludzi. Rozumiała te kroki bezpieczeństwa, nawet te demony, które nie zostały uznane za na tyle potężne by zamknąć je w Zzyzx, mogły być śmiertelnie dla nich niebezpieczne. Było już po śniadaniu, goście czuli co się szykuje i znali zasady - nikogo nie wpuszczać, nie otwierać okna ani do niego nie patrzeć, dla podkreślenia zakazu, krawędź okręgu była przed oknem.

Czas mijał na zabezpieczeniach, szykowaniu broni, poświęciła półtorej godziny Sethowi by nauczyć go wzywać ją myślowo, w razie potrzeby.

W końcu nadszedł zmierzch, rodzeństwo było na górze, wraz z wybiciem 22 do uszu Isobel doszedł hałas, po chwili przed domem był chaos, istoty z lasu tańczyły, śpiewały, biegały, niektóre z nieznanych powodów walczyły ze sobą. Potem kilka wleciało do domu robiąc zamieszanie, Is wkroczyła do akcji, stanowczo i dotkliwie wypraszając niechcianych gości. Po czasie dopiero zauważyła że nie ma to efektu. Stan wziął strzelbę, usłyszała głos w swojej głowie "Isobel, szybko, ratuj!". Pobiegła na górę do pokoju gości, Seth i Kendra siedzieli w okręgu z magicznej soli, zaniepokojeniu w zaniepokojeniu patrząc na okno. Sama tam zerknęła, zauważając demona próbującego otworzyć okno. Nagle od jakiegoś impulsu w głowie uklękła, jej oddech automatycznie przyspieszył, kręciło jej się w głowie i  z jej pleców wysunęły się dwa wielkie czarne skrzydła, niczym orła. Zaczęła się ukazywać jej prawdziwa postać. ~ Czy to ta noc tak na mnie działa?
Czuła jak czerwień jej oka nabiera intensywności i zaczyna emanować, a wzory na jej tęczówkach nabierają kształtu. Wstała i ogłaszająco niczym bestia warknęła do okna. Demonica odskoczyła i się nie pokazała już. Kojarzyła ją, nieraz ją widziała, przebywała ona w starej rezydencji, to było wszystko co o niej wiedziała. Rodzeństwo patrzyło na nią z niepokojem, zwyczajnie odwróciła wzrok. Usłyszała łoskot na dole, przez drzwi wskoczyła do pokoju bliżej nieokreślona bestia, o czarnej sierści, żółtych kłach, stał na czterech nogach. Jedyne co mu przeszkodziło w locie do Kendry i Setha to magiczna sól. Is od razu zadziałała, wyrzuciła go przez drzwi i zamknęła je będąc poza pokojem. Wyjęła szybko zdobny, jakby specjalnie wykrzywiany sylwetką na boki sztylet i wbiła bestii w serce. Wstała i zbiegła na dół chcąc sól, by dodatkowo ubezpieczyć dwójkę na górze. Musiała znaleźć ich dziadka, on wiedział gdzie jest. Zastała ona jedynie pusty salon, wybiegła przed dom, w chaos i zamieszanie, nie widziała nikogo z nich.
Do rana szukała kogoś kogokolwiek, kilka razy przychodziła do swojego Pana i do jego siostry się upewnić czy wszystko jest u nich dobrze. Gdy nadszedł świt, słońce wzeszło już wysoko, w domu i w ogrodzie przed domem leżały części różnych mebli, porozrzucane wszędzie. Krasnoludki to naprawią, wiedziała to, więc się tym nie przejęła. Mimo to dom był, z wyjątkiem ich trójki, bez żywej duszy. Rodzeństwo zeszło na dół, zaniepokojone widokiem. Zapewniła ich że naprawią to krasnoludki, zauważyła małą plamę ludzkiej krwi, więc szybko telepatycznie przesunęła kawałek stolika by zakryć, gdy nie patrzyli.
Mimo wszystko powiedziała im, że wszyscy zniknęli. Kazała im obiecać, że zostaną tu i nigdzie się nie będą ruszać.
Wyszła na skrawek ogrodu, rozłożyła skrzydła i wzbiła się w powietrze. Instynktem przeczesywała teren mając nadzieję usłyszeć bicie ludzkiego serca, a najlepiej kilku serc.
Usłyszała tylko serca dwóch satyrów, którzy mieli podobny rytm bicia do ludzi. Leciała nad drzewami Baśnioboru, wzrokiem próbowała kogoś zobaczyć, znaleźć. Bez skutku.
Zdążyła cztery razy oblecieć rezerwat, aż usłyszała w głowie myśl Setha: babcia jest z nami, wróć.
Zmarszczyła brwi. Jakim cudem? - pomyślała, natychmiast zawróciła i poleciała w kierunku ich domu. Potrafiła wyczuć gdzie się znajduje, więc wylądowała za ich plecami w locie chowając skrzydła.

- Jak wam się to udało? - zapytała. Babcia mrużyła oczy, Isobel nie pozostała jej dłużna. Nie miały dobrych relacji ze sobą na początku, potem zamieniono ją w kurę. Mimo prób, nie udało się jej odmienić.

- Uznaliśmy, że nie ma innego wyjścia i musimy... Zwrócić się do Muriel o pomoc...

- Słucham?! - Is natychmiastowo spojrzała na Kendrę z niedowierzaniem.

Isobel w BaśnioborzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz