Idę spokojnie ulicą, starając się nie rozglądać dookoła. Nie chcę patrzeć na ludzi. To zbyt kuszące. Ich słodka krew, aż buzuje w środku. Czuję ten zapach, słyszę jak cicho płynie... To niestosowne.
Poddałam się. Podniosłam głowę i spojrzałam na kobietę idącą z córeczką za rękę. Rodzicielka miała bujne, kręcone włosy i bladą cerę. Zmęczone oczy okalane są ciemnymi sińcami od niewyspania. Córcia zaś wygląda na niezwykle wesołą, w ręku trzyma lizaka. Jej blond loczki obwiązane są czerwonymi wstążkami, a biała, słodka sukienka, jeszcze dodała jej uroku. Wygląda jak mała lolita.
Dziecko spojrzało na mnie. Poczułam jakby czas się zatrzymał. Lizak uderzył o ziemię rozpadając się na kawałki. Oczy dziewczynki, pełne łez wpatrywały się właśnie na mnie. Jej zaskoczona matka zatrzymała się, obserwując jej dziwne zachowanie. Ze zmarszczonymi brwiami, zapytała się „Co się stało". Lolitka, jakby w transie wskazała na mnie, mówiąc:
-Zło.
Speszona matka natychmiast mnie przeprosiła, następnie skarciła córeczkę i ciągnąc ją za rękę, pognała przed siebie.
Pewnie zastanawiacie się dlaczego dziecko mnie tak nazwało, lub co gorsza „Dlaczego dziecko się mnie przestraszyło?".
To może zacznę od początku. Nazywam się Elizabeth Ophelia Constance Evanline. Dla znajomych „Liz". Urodziłam się w 1816 roku. Czwartego października skończyłam równo 200 lat.
Zdziwieni? Jestem wampirem. Jako jedyna przeżyłam z mojej rodzinnej „watahy". Ktoś by powiedział, że to smutne. Z czasem się jednak do tego przyzwyczaiłam. Przyjaciele, rodzina, ukochani. Już nigdy więcej ich nie zobaczę. Oni umarli dawno temu. Musiałam patrzeć, jak ich życie szybko przemijało.
Ja nigdy nie umrę. Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest być odrzuconym przez Boga? Ja nie muszę. Odczuwam to na własnej skórze. Na domiar złego, minęło tyle lat, że nawet nie pamiętam jak to się stało. Jak zostałam wampirem.
Pozostaje jeszcze pytanie „Dlaczego dziecko się mnie przestraszyło?" Sama tego do końca nie rozumiem. Dzieci są wyczulone na punkcie potworów. Kojarzycie potwory „spod łóżka"czy „z szafy". Wyczuwają one we mnie zło. Z czasem jednak z tego wyrastają i znów postrzegają mnie jako normalnego człowieka.
I jeszcze jedno. Nie znoszę tych głupich stereotypów o wampirach wymyślonych przez „mądrych inaczej". Mianowicie: Wstręt do krzyży, strach przed srebrem, czy unikanie słońca. Słońce KOCHAM. Najbardziej mnie jednak boli tekst „Wampiry żywią się krwią, zaspokajają nią swój niemiłosierny głód". Ile razy to słyszałam? Nie potrafię tego zliczyć. Nawet księgowy by sobie nie poradził.
Otóż, chodzi o to, że wampiry nie muszą żywić się krwią. Są przypadki, gdy ją pijemy, ale to podchodzi w stan uzależnienia. Coś jak narkotyki. Zaczniemy i nie możemy przestać. Przez sto lat nikogo nie zabiłam. Nie odczuwamy głodu. Możemy nic nie jeść i nie pić, a przeżyjemy. Ja niestety uzależniłam się.
Najdziwniejsze jest to, że moja krew wcale nie przypomina krwi. Jest czarna i zbyt gęsta. Aha! Jeszcze coś: Nie znamy tajników hipnozy.
Nazywam się Elizabeth i jestem nieumarłą.

CZYTASZ
Ja nieumarła
VampirosTen smak... On mnie zachwyca. Jak coś tak złego, może być takie przyjemne. To przeczy samemu sobie. Trzeba jednak to zaakceptować. Takie jest prawo natury. Mojej natury. Ciało mężczyzny bezwładnie upadło u moich stóp. Spoglądam na niego oczyma...