2. Pierwsze spotkanie.

53 14 2
                                    


     -Liz! Liz! Pora wstawać!- usłyszałam głos mojej przyjaciółki, walącej w drzwi. Spojrzałam na zegarek. Już południe. Cóż poradzić, nie mam zegarka w tyłku, by samodzielnie budzić się wcześniej. Naprawdę nie rozumiem ludzi, którzy potrafią wstać o wczesnej porze, nie odczuwając zmęczenia przez cały dzień.

     -Już, już. Tylko przestań walić w drzwi.- odpowiedziałam, leniwie się przeciągając. Zsunęłam nogi z łóżka, zakładając czerwone pantofle. Moje ulubione buty, jakie kiedykolwiek miałam. Przód był zakryty, a cały materiał wykonany z rubinowego zamszu. Obcasy można zaliczyć do niskich koturnów, a z przodu obuwia przyszyty był czerwony, puchaty pomponik.

     Podeszłam do ogromnego okna, rozsuwając zasłonki na boki. Promienie słoneczne oślepiły na moment moje oczy. Zamrugałam kilka razy, po czym odwróciłam się w stronę mojego pokoju. Wyglądał jak zawsze. Ściany w piaskowym odcieniu i czarne meble.

     Posłałam łóżko (które wcale nie jest trumną!)i otworzyłam ciemną szafę, stojącą w rogu pomieszczenia. Zaraz obok kwiatu, którego nazwa jest mi nie znana. Po prostu ładnie wygląda i pasuje mi do mebli.

     W środku miałam mnóstwo ciuchów, ale zdecydowałam się dziś na sukienkę. Wyciągnęłam zwiewną,pomarańczową kieckę, sięgającą mi do kolan. W pasie zapięłam gruby czerwony pasek, uwydatniający moje wcięcie w talii. Do tego czarne, letnie szpilki z cienkim paskiem przy palcach i gotowe! Cud nie dziewczyna.

     W łazience umyłam się uczesałam i umalowałam. (Tak, widzę siebie w lustrze). Dziś muszę kupić nowy tusz do rzęs, ponieważ ten już się kończy.

     W końcu zeszłam na dół na śniadanie. Przy stole czekała już na mnie przyjaciółka. Mieszkam razem z nią, ale nie jestem lesbijką, jak niektórym może się wydawać. Ten dom jest bardzo piękny, ale za duży jak na jedną osobę. Jako, że obie jesteśmy singielkami, postanowiłyśmy w nim razem zamieszkać.

     Alex siedziała przy stole wcinając jedzenie. Nawet na mnie nie zaczekała! Wyżre mi wszystko.

Dziewczyna odwróciła się w moją stronę, mówiąc z uśmiechem:

     -Udało mi się zrobić grzanki! Zostawiłam Ci na talerzu dwie.

     -A ile ich zrobiłaś?- spytałam siadając do stołu.

      -Sześć.- odparła zawstydzona. Mimo, że dużo je, nie tyje. Jej sylwetka nie pogrubia się w przeciwieństwie do mojej. Cieszę się, że tak „dba" o moją wieczną dietę, ale z rana zawsze jestem głodna... Na szczęście cały czas zachowuję szczupłą posturę, ale muszę uważać na to co i ile jem. To okropne! Spróbujcie się powstrzymać od kostki czekolady, leżącej na blacie obok. To trudniejsze niż może się wydawać.

      -Mogłaś mi trochę więcej zostawić...- wybełkotałam, wkładając całą grzankę do ust.

     -Przecież i tak jesteś na diecie. Nie zaszkodzi, jeśli zjesz trochę mniej.- wzruszyła ramionami z uśmiechem.- Poza tym mogłaś wstać wcześniej.

     -Dzięki, nie ma to jak przyjaciółka, troszcząca się o moją talię modelki.

     -Leć do pracy, bo się spóźnisz!- przypomniała, po czym poszła do swojego pokoju.

     Tak, muszę pracować. Bycie wampirem wcale nie zwalnia z tego obowiązku. Jestem nauczycielką w gimnazjum. Uczę historii, rzecz jasna. Uczniowie są zadowoleni z prowadzenia moich lekcji. Nie używamy podręczników, wszystko sama mogę im opowiedzieć.

Ja nieumarłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz