Nerwy dosłownie wyżerały we mnie wielką dziurę. Przynajmniej tak się czułem i nie zdziwiłbym się, gdyby wypłynęły ze mnie przez nią wszystkie wnętrzności.
Nie zauważyłem nawet, że stoję przed tymi drzwiami jak kołek, obserwowany czujnym okiem mojej mamy, wychylającej się z kuchni. Otrząsnąłem się wreszcie, machając na nią ręką, by sobie poszła. Oczywiście, że kochałem moją rąbniętą mamuśkę, jednak nie chciałem, by straszyła mi Jimina swoją bezpośredniością. Najczęściej zachowywała się nie jak rodzic, bardziej jak dobra przyjaciółka. W dodatku kilka lat młodsza.
- Otworzysz, czy ja mam przywitać to ciacho? - spytała, oglądając w małym ekraniku na ścianie obraz z kamery nad wejściowymi drzwiami.
Shit...
Oblizałem wyschnięte wargi, wreszcie ruszając się z miejsca. Złapałem klamkę, policzyłem do dwudziestu, puściłem i znów zacząłem liczyć, by się uspokoić. Uwierzcie mi, gdyby przewracanie oczami miało jakiś dźwięk, dawno bym ogłuchł przez własną matkę.
- Witaj, skarbeczku! - zaświergotała moja mama, już witając się wylewnie z Jiminem.
Tym razem dosłownie wryło mnie w ziemię. Super no, nawet mnie nie zauważył jeszcze. Jungkook, ty debilu! Gdyby nie twoja głupota, to do ciebie uśmiechałby się teraz Jiminnie tym cudownym uśmiechem! Ekstra, własna matka zabierze mi przyszłego chłopaka.
Nienawidzę jej.
- Chodź, kochanie, zgaduję, że ty do Kookisia? Nie mógł się doczekać, a potem zastygł przed drzwiami i się nie potrafił dosłownie ruszyć. Nie chciałam, byś stał tak pod domem, dlatego ja ci otworzyłam, zanim ten fajtłapa by się do tego zabrał - trajkotała, robiąc mi jeszcze większą siarę.
Zakryłem oczy, na razie nie wychodząc ze swojej kryjówki, czyli schowka na miotły, do którego schowałem się, by nie zginąć pod uporczywym wzrokiem Jimina, którym na pewno by mnie obdarzył. Jeez... Nigdy stąd nie wyjdę. Nope. Wychoduję tu sobie szczura i będziemy szczęśliwą bezdzietną rodzinką. Dzieci to zło. Zresztą, nawet nie miałbym jak go zapłodnić. Skrzywiłem się delikatnie. Powinienem chyba mniej czasu spędzać z Tae, to mi źle na mózg działa.
- No nie no, schował się gdzieś - usłyszałem westchnięcie mojej mamy i cichy (ale wciąż piękny) chichot mojego Dżemika. Tak, śmiej się śmiej. Za karę nie zaproszę cię na ślub mój i Stefana! Nie będziesz miał prawa zobaczyć mnie w sukience! Nie wiem, czy znajdę garnitur dla szczura, ale się postaram. Dla dobra ludzkich hybryd! Swoją drogą, co to w ogóle wyjdzie, jeśli ja i Stefan zapragniemy jednak mieć dzieci? Jungry? Szczurokookie? (To nie ja, Taehyung mnie uczył trudnej sztuki shippowania. Nawet stworzył paring dla mnie i Jimina) Nie wiem, ale wiem jedno - te dzieci będą bardzo brzydkie. No, chyba że pójdą w ślady ojca. Albo matki. Whatever.
Moje ambitne plany na przyszłość przerwało otworzenie drzwi. W sumie chyba dobrze, bo już planowałem kupno takich malutkich pieluszek dla naszych dzieci. Bo chyba będą na tyle owłosione i małe, by nie chodzić w ubraniach, prawda?
- Tu jesteś, Kookie! - ujrzałem moją matkę, której w tej chwili nienawidziłem. - Junghyun siedzi w salonie z Jiminem, bo ty żeś się tu zamknął. Dałam im album z twojego dzieciństwa, żeby im się nie nudziło. I mówię ci, bierz się za tego słodziaka, bo lepszej partii to ty nigdzie nie znajdziesz - oznajmiła, wyciągając mnie z mojego schronu za ramię, podczas gdy moje nerwy zżerały same siebie.
Zostawiła mnie przy ścianie obok wnęki, prowadzącej do salonu. Wracając do kuchni, mrugnęła do mnie jeszcze i zdołałem wyczytać z ruchu jej warg: ,,bierz go". Zbladłem jeszcze bardziej.
Delikatnie wychyliłem się zza ściany. Na szczęście ogromna kremowa kanapa odwrócona była do mnie tyłem. Po salonie roznosił się głośny i cudowny chichot Jimina. Uśmiechnąłem się delikatnie, jednak mina od razu mi zrzędła, gdy zauważyłem to, z czego się śmieje.
Moje zdjęcie.
Gdy miałem ledwo 4 lata.
Na kocyku.
NAGIE.
...
Boże, zabijcie mnie.***
Tak trochu zrakłam, ale o to tu chodzi XDD Prosiem ładnie o gwiazdki i komentarze(⌒▽⌒)
CZYTASZ
[PORZUCONE] Bubble ~
Fanfiction*wysłano zdjęcie* BunnyKook: ONIE BunnyKook: Nie tutaj ;-; BunnyKook: NIE PATRZ BunnyKook: TEGO NIE BYŁO ParkHasJam: co XDDDDDDD