Obudziłam się rano. Nie wiedziałam do końca co się wydarzyło tamtego dnia ani gdzie jestem. Leżałam na twardym łóżku, przykryta dwoma kocami. Moje jasne blond włosy były teraz gdzieniegdzie brązowawe od błota, a moje jasnobłękitne oczy domagały się jeszcze snu. W tym pokoju nie było nikogo - tylko ja. Postanowiłam wstać i rozejrzeć się trochę po nowym miejscu. To nie wyglądało mi na statek Hiszpanów ani na żaden angielski dom. To był czyjś gabinet połączony z częścią sypialną - wszędzie walały się sterty książek i różnych map. Gdzieniegdzie można było natknąć się na złotą monetę - nie wiem z jakiego państwa - nigdy w życiu się na taką nie natknęłam. Nagle, usłyszałam głosy zza drzwi. Podeszłam do nich i zaczęłam nasłuchiwać.
- Kapitanie Darrelu, co mamy zrobić z tą angielską dziewczyną w pańskiej kajucie? Przecież ona się zaraz obudzi.
- Na razie wy nie macie prawa jej tknąć. Ja się nią zajmę. A teraz skierujcie łajbę na tamtą wyspę, a następnie omińcie ją z prawej burty.Jeśli dobrze odczytałem mapę, to powinniśmy dotrzeć w cztery dni, no może trzy na wyznaczone miejsce.
- Tak jest kapitanie!
- A teraz zobaczę, jak się ma ta dziewczyna...
Zamarłam. Teraz wszystko ma sens - jestem na pirackim statku i to w dodatku w kajucie kapitana! Wróciłam na łóżko i zaczęłam sobie wszystko powoli układać. Tak więc, jestem na pirackim okręcie, chcą mnie gdzieś wywieźć, nie wiem co się stało z matką, miałam zostać porwana przez Hiszpanów, tonęłam, ktoś mnie uratował. Tylko teraz pozostaje pytanie: Dlaczego oraz który pirat to zrobił?
W pewnym momencie do pomieszczenia wszedł mężczyzna ubrany w brązowy, piracki kapelusz i długi, czarno-brązowy płaszcz. Wyglądał na dość młodego, może był w moim wieku? Jego piękne włosy lśniły, a piwne oczy dodawały mu tylko uroku. Przyglądaliśmy się sobie przez około pięć minut. Jego twarz wyglądała dziwnie znajomo, jakbym go kiedyś widziała, jednak nie mogłam sobie przypomnieć kiedy.
- Witaj. Jestem Kapitan Darrel Johansen. Aktualnie znajdujesz się na moim statku. Nie martw się, nie skrzywdzę cię. Moja załoga też.
Przez chwilę siedziałam wpatrzona w jego mięśnie - to on musiał mnie wyłowić z wody kiedy tonęłam! Teraz przypomniałam sobie, skąd go znam. To przecież pirat, którego uratowałam przed egzekucją!
- A może mi powiesz dziewczyno jak ty się nazywasz, co?
- To ty mnie uratowałeś przed utonięciem, prawda? - wybąkałam.
- Tak, ale to ty mnie wcześniej uratowałaś przed egzekucją. Więc teraz jesteśmy kwita.
- No dobrze, nazywam się Rosalie i mam dziewiętnaście lat. A więc gdzie chcecie mnie zabrać?
- Pewna osoba chce ciebie poznać...
- A mianowicie kto?
- Niestety, ale tej informacji nie mogę ci zdradzić. Dowiesz się w swoim czasie, a teraz przebież się w coś luźniejszego... Jak zaraz dopłyniemy, zrobimy sobie postój. Pójdziemy do ''Meliny''.
Kiedy Darrel wyszedł z pokoju mogłam się przebrać - na podłodze leżały spodnie o nogawkach 3/4. Szybko w nie wskoczyłam, związałam włosy w kucyk i wyszłam z kapitańskiej kajuty. Statek wymagał sprzątnięcia. Był dość brudny i wszędzie walały się beczki z albo po rumie. W pewnym momencie zauważyłam, że cała załoga dosłownie przelatuje mnie wzrokiem - w sumie jestem i najprawdopodobniej byłam jedyną kobietą na tym pokładzie.
***************************************************************************
Mam nadzieję, że się wam podoba. Napisałam następny rozdział dzisiaj, bo nie wiem czy się jutro wyrobię. Jeśli lubicie to, to poproszę o gwiazdki ;)
CZYTASZ
Pirat
Teen FictionNazywam się Rosalie Wooderly. Od zaginięcia mojego ojca - dowódcy floty angielskiej - minął równo rok. Gdyby nie rozkaz królowej, w którym jasno dała do zrozumienia, że Hiszpanie muszą zapłacić za to co zrobili naszemu państwu, na pewno spędziłabym...