{Rosalie}
Uchyliłam lekko drzwi od kapitańskiej kajuty. Panował w niej lekki półmrok, lecz nadal dało się zauważyć walające się wszędzie po podłodze butelki po rumie. Nie mam pojęcia, co skłoniło mnie do przyjścia tutaj. Współczucie? Żal? Tak naprawdę wcale nie znałam tego człowieka i nie wiedziałam jak zareaguje na moje próby dodania mu otuchy.
Darrel siedział na łóżku odwrócony plecami do mnie. Na dźwięk zamykanych drzwi po jego ciele przeszedł dreszcz.
- Mówiłem żebyś mnie zostawił w spokoju Jason. Tobiana już nie ma, ktoś musi sterować - powiedział nadzwyczaj spokojnie, jednak pod koniec jego głos się trochę załamał.
- Darrel...
- Mówiłem WYJDŹ! - krzyknął, rzucając we mnie pustą butelką po rumie.
Trafiła centralnie obok mojej głowy rozbijając się z hukiem. W ostatniej chwili zdążyłam osłonić rękami moją twarz. Kilka odłamków wbiło mi się w skórę dłoni, powodując lekkie szczypanie. Krew zaczęła powoli cieknąć strużkami z nowo powstałych ran. Popatrzyłam na moje ręce, a następnie na Darrela. Był pijany. Spojrzałam mu w oczy, były zimne jak lód, zupełnie pozbawione jakichkolwiek uczuć.
Rozsądek kazał mi wyjść z tamtego pokoju, lecz serce, te cholerne serce, kazało mi zostać i jakoś pomóc kapitanowi. Postanowiłam więc jeszcze raz rozpocząć próby nawiązania z nim kontaktu. Zrobiłam krok do przodu, Darrel nic nie mówiąc bacznie mi się przyglądał.
- Naprawdę mi przykro z powodu twojej straty, wiem, jak to jest stracić bliską ci osobę.
- Kłamiesz, nie wiesz jak to jest. Od dziecka miałaś wszystko - dom, kochających rodziców, najlepsze suknie i pieniądze. - powiedział patrząc na mnie z wyrzutem - Wiesz jak to jest dorastać na ulicy? Walczyć o przetrwanie na obrzeżach Londynu? Zastanawiać się, czy jeśli teraz zaśniesz, to jutro się obudzisz?
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Mylił się, co do mnie, ale nie to mnie teraz martwiło najbardziej. Domyślałam się, że Darrel miał trudne dzieciństwo, ale nie przypuszczałam, że aż tak.
- Czyli nie wiesz. Więc nie wtrącaj się w nieswoje sprawy Rosalie. I łaskawie zostaw mnie w spokoju, bo powoli zastanawiam się, czy nie wypróbować na tobie mojej nowej kładki, bo odkąd tu jesteś miałem więcej problemów, niż podczas samotnej, kilkumiesięcznej żeglugi - powiedział, powoli podchodząc do mnie.
Zatkało mnie. Chciałam stamtąd jak najszybciej uciec, jednak moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa. W końcu Darrel stanął tak blisko mnie, że nasze ciała zaczęły się stykać. Czułam od niego woń alkoholu połączoną z zapachem krwi i słonej wody. Pachniał tak cudownie..
Bałam się poruszyć. Przez chwilę staliśmy w bezruchu, patrząc sobie w oczy. Mój ojciec często mawiał: "Zawsze patrz ludziom w oczy, można z nich czytać, jak z otwartej księgi. Trzeba się tylko przypatrzeć." W brązowych tęczówkach pirata można było dostrzec pożądanie połączone z żalem.
Po chwili jego ręka spoczęła na mojej talii, co spowodowało, że zrobiło mi się gorąco. Jednak nie opierałam się, ciekawa kolejnego ruchu pirata. Darrel zauważył brak oporu z mojej strony i mocniej przyciągnął mnie do siebie. Teraz nasze twarze dzieliły milimetry, ciągle uporczywie patrzyliśmy się na siebie. Nagle pirat złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. W tym jednym geście wyrzuciliśmy z siebie wszystkie nasze uczucia i żale. Założyłam mu ręce na kark, zupełnie zapominając o znajdujących się na nich ranach, chcąc przyciągnąć go bliżej siebie.
Jeszcze nikt nigdy tak na mnie nie działał jak Darrel. Przy nim czułam się bezpieczniejsza, bardziej potrzebna, szanowana. Był inny niż mężczyźni z Londynu. Zależało im tylko na znalezieniu kury domowej i jednocześnie kobiety, która godna była urodzenia ich potomków, najlepiej synów, którymi mogliby się pochwalić przed znajomymi i powiedzieć: "On kiedyś zajmie moje miejsce." Z kolei Darrel żył chwilą. Nie szukał natarczywie kobiety, z którą mógłby spędzić resztę życia. Jego całym światem były niebezpieczne wody, skrywające wiele tajemnic, przygód i nieznanych ludziom miejsc. Nie obchodziły go również opinie innych dotyczące zarówno jego zachowania jak i planów, jak to mawiał: "Rozkaz, to rozkaz. I żaden majtek nie będzie podważał mojego zdania."
Nagle pirat podniósł mnie i zaniósł w stronę łóżka. Delikatnie położył mnie na nim i przybliżając swoją głowę do mojego ucha szepnął:
- Dobrze, że przyszłaś, potrzebowałem takiej rozrywki żeby zapomnieć o tym wszystkim.
Po tych słowach zaczął składać pocałunki na moim obojczyku, zjeżdżając z nimi coraz niżej. Próbowałam się wyswobodzić, nie chciałam być po prostu jego jednorazową przygodą, nie wspominając jeszcze, że jest pijany i mogą nim targać uczucia sprzeczne z tymi, które czuje naprawdę.
- Darrel, puść mnie - powiedziałam stanowczo - Jesteś pijany.
- Wcześniej ci to jakoś nie przeszkadzało - odparł, a na jego twarz zawitał łobuzerski uśmieszek - - A teraz możesz zdjąć tę sukieneczkę, przeszkadza mi.
- Nie, to ty ze mnie zejdź i zostaw w spokoju - odpowiedziałam stanowczo, jednak w moim tonie można było wyczuć strach.
- Ja tu jestem kapitanem i nikt nie będzie mi rozkazywał.
Po tych słowach nie wytrzymałam i z całej swojej siły kopnęłam go w brzuch, wyswobadzając się z jego uścisku. Podbiegłam do drzwi, a on za mną. Zaczął mnie szarpać. Łzy mimowolnie zaczęły spływać po mojej twarzy. Próbowałam odepchnąć Darrela, ale niestety on był silniejszy. Przyszpilił mnie do ściany. Słyszałam darcie się materiału, była to moja sukienka. Po chwili całe moje prawe udo było odsłonięte. Pirat chwilę patrzył na swoje dzieło, a potem rzekł:
- Nie powinnaś zasłaniać swoich walorów - Na jego twarz znowu wkradł się ten przeklęty uśmieszek.
Nie wytrzymałam i ze łzami w oczach wymierzyłam mu siarczysty cios w policzek. Nie spodziewał się tego, stał jak wmurowany, a ja skorzystałam z okazji i wybiegłam z kajuty trzaskając drzwiami.
W tamtym momencie nie obchodziła mnie obecność całej załogi statku, po moich policzkach zaczęły płynąć stróżki łez. W mojej głowie wciąż próbowałam wmówić sobie "To wszystko przez alkohol. Darrel taki nie jest." Niestety to nie pomagało, nie znałam go tak naprawdę, a teraz po tej sytuacji nawet nie wiem, czy będę zdolna mu spojrzeć w oczy.
Bez słowa podeszłam do Jasona i wtuliłam się w jego klatkę piersiową, dając upust wszystkiemu, co nagromadziło się we mnie przez te kilkanaście minut.
***
Hejka,
Znowu wracam na wattpada, przepraszam, że zniknęłam tak bez śladu, ale byłam strasznie zawalona szkołą, jak również brakowało mi weny. Na szczęście zbliżają się wakacje, więc postaram się wstawiać rozdziały zarówno do tego opowiadania jak i do My Passion częściej. Może nawet zrobię jakiś maratonik ;)
Chciałam jeszcze podziękować wszystkim za to, że wytrwali i mam nadzieję, że rozdział się Wam spodoba :)
CZYTASZ
Pirat
Teen FictionNazywam się Rosalie Wooderly. Od zaginięcia mojego ojca - dowódcy floty angielskiej - minął równo rok. Gdyby nie rozkaz królowej, w którym jasno dała do zrozumienia, że Hiszpanie muszą zapłacić za to co zrobili naszemu państwu, na pewno spędziłabym...