{ Rosallie }
Kiedy się obudziłam, za oknem świtało. Leżałam w trochę obdartych spodniach na przyjemnie miękkim łóżku. Nagle poczułam na sobie czyjś ciepły i kojący oddech.
- Nareszcie księżniczka wstała - nade mną stał Darrel i uśmiechał się do mnie tym swoim buntowniczym i zarazem uroczym uśmiechem- nie wierzę, że to powiedziałam! Rose, ograrnij się! - Przed nami długa droga...
Wpatrywałam się w bruneta swoimi zaspanymi jeszcze oczami... pełnymi nadziei, że w końcu wyjdzie i da mi jeszcze trochę pospać. Jednak on cały czas stał i patrzył mi w oczy - ja robiłam to samo. Jego piwne tęczówki dodawały mu tylko uroku... - Nawet tak nie myśl Rose! Przecież wiesz, kim jest. - skarciłam siebie w duchu.
Nie wiem jak długo tak się sobie przyglądaliśmy, ale podobało mi się to. Jednak on musiał wszystko zepsuć.
- No to... ten, eee... Przyjdź na pokład. Tam lepiej zapoznam ciebie z załogą i przydzielę każdemu jakieś zadanie... Eee... to chyba tyle. - powiedział i zmieszany wyszedł z pomieszczenia.
Przez chwilę siedziałam na łóżku i patrzyłam się na drzwi.
******************************************
{ Darrel }
Wyszedłem szybko z pokoju Rose. Czemu ona musiała być taka piękna? Jej wzrok po prostu paraliżował mnie od środka.
Nie mogłem się teraz na niczym innym skupić, ciągle myślałem tylko o niej. Jednak rozsądek kazał mi o niej zapomnieć - i tak szef miał już wobec niej plany. Miała poślubić wpływowego arystokratę. Więcej nic nie wiedziałem...
Podszedłem do załogi. Kazałem Frankowi objąć odpowiedni kurs i wtedy z mojej kajuty wyszła Rose. Stała przez chwilę nieruchomo trzymając mój kapelusz - musiałem go zostawić, kiedy do niej poszedłem. Niepewnie do mnie podeszła i mi go oddała. Nasze palce lekko się stykneły. Dziewczyna zarumieniła się. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie:
- UWAGA!!! Wrogi statek na trzeciej!
Wszyscy zajęli odpowiednie miejsca przy armatach i przygotowali się do abordażu. Jedynie Rose nie wiedziała, co zrobić. Szybko do niej podbiegłem, chwyciłem w talii i przewiesiłem sobie na plecach. Usłyszałem jej cichy szloch... Jeszcze nigdy nie słyszałem jej łkania i chyba nie chciałem słyszeć. Kiedy mnie uratowała w Anglii, sprawiała wrażenie silnej kobiety, lecz w środku była krucha.
- Rose, nie płacz... Wszystko będzie dobrze - starałem się ją pocieszyć odstawiając ja na ziemię w ciemnym pomieszczeniu, w którym trzymaliśmy trunki i łupy.
Dziewczyna popatrzyła tylko na mnie tymi swoimi wielkimi, szarymi oczami. Była taakaa piękna... Musiałem ją chronić. Ale załoga również mnie potrzebowała. Byłem rozdarty pomiędzy nich. Rozsądek kazał mi pomóc załodze, a serce pilnować Rose.
- Idę pomóc reszcie. Nie ruszaj się stąd! Niedługo po ciebie wrócę.
- O-o-obiecujesz? - usłyszałem jej cichy szept.
- Tak, obiecuję. - i poszedłem schodami na górę.
***************************************
{ Rosallie }
Wtedy zostałam zupełnie sama ze swoimi lękami. Nagle usłyszałam jakieś kroki z góry - ukryłam się jeszcze bardziej w tej ciemnej piwniczce, czy jak oni to nazywają. Przy okazji natknęłam sie na leżący blisko mnie nożyk - w sumie lepsze to niż nic. Wzięłam go do ręki i wtedy zauważyłam dwóch mężczyzn stojących w tym samym pomieszczeniu co ja.
Skierowali się w prawo, wtedy ja szybko wdrapałam się po schodach na górę... i to był duży błąd...
-------------------------------------------------------------------------------------------
Hej, wybaczcie, że rozdział tak późno, ale mam nadzieję, że się wam przynajmniej spodoba. Jestem z niego zadowolona. Napisałam go z perspektywy dwóch bohaterów.
Jeszcze raz sorry, że rozdział tak późno. ;)
CZYTASZ
Pirat
Teen FictionNazywam się Rosalie Wooderly. Od zaginięcia mojego ojca - dowódcy floty angielskiej - minął równo rok. Gdyby nie rozkaz królowej, w którym jasno dała do zrozumienia, że Hiszpanie muszą zapłacić za to co zrobili naszemu państwu, na pewno spędziłabym...