18.09.2015 rok

10 1 0
                                    

Czas zacząć działać w sprawie pani Moniki. Napisaliśmy petycję i chcieliśmy zebrać 10000 złotych. Chcieliśmy żeby wróciła. Każdy dzień teraz był straszny. A najgorsza była pani od historii, pani Amelia*. Przez cały czas była dla mnie wzorem do naśladowania, a teraz powiedziała, że powinniśmy zaakceptować panią Andżelikę*, bo tak bardzo się stara. Przetoczyła jakieś głupie przykłady osób, które były dumne, że uczyła ich pani Andżelika. Osobiście miałam ochotę ją zabić. Moje koleżanki były smutne. Czasem płakały i były wściekłe. Dawałyśmy radę. Każda z nas była zła. Aż do pewnego dnia. Grupa pierwsza (moja) miała angielski. Wspominieliśmy przez przypadek o byłej wychowawczyni. Andżelika się wściekła. Krzyczała, wrzeszczała. To było nie miłe. Przeklinała i miała ochote nas zabić. Byliśmy zszokowani tym faktem. Miałam ochotę płakać. Jak mogła tak mówić. My staramy się ją zaakceptować, a ona się na nas drze? To jest bardzo nie miłe. Bardzo. Walcząc z łzami, spojrzałam na resztę klasy. Wszyscy byliśmy zszokowani. Zaskoczeni. Niemile zaskoczeni. Pani Andżelika nie szczędziła złych słów i krzyków. W którymś momencie popłynęła mi łza po policzku. Pani Monika musi wrócić. Musi. Taki stan rzeczy jest nie do zniesienia. Pani Andżeliko pani czas w tej szkole dobiega końca. Pani szczęśliwy czas się kończy. My nie będziemy wdzięczni za to, że nas pani uczyła. Ani troche. Prędzej umrzemy, niż powiemy, że jesteśmy dumni z tego, iż uczyła nas pani Andżelika. Po naszych trupach. Niestety obietnice często się nie spełniją. Tak było i tutaj. Pani Andżelika zniszczyła nas wszystkich, mówiąc, że to dla naszego dobra. Nie uwierzyliśmy jej...

ABOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz