Rozdział 27

1.2K 82 5
                                    

Tris

Strażnicy wprowadzają Uriaha do laboratorium. Czuję się jakbym przyrosła do podłoża - nie jestem w stanie się ruszyć z miejsca.

- Tris, chodź musimy iść zanim się zorientują - mówi cicho Tobias.

- Ale Uriah... - protestuję.

- Dziś już nic nie zrobimy. Wracamy do Odrzuconych i obmyślamy plan odbicia Uriaha, zgoda?

Kiwam głową i ruszamy szybem wentylacyjnym. Na każdym rozwidleniu kieruję się w prawo i po kilkunastu minutach znajdujemy się przy głównym wejściu. Strażnicy nadal leżą nieprzytomni, więc przemykamy obok nich niepostrzeżenie do dziury w płocie. Później puszczamy się biegiem i łapiemy pociąg. Siadam i zamykam oczy. Wciąż nie wierzę w to co widziałam. Uriah żyje... A my byliśmy na jego pogrzebie... Gdyby nie Tobias, to ja byłabym tam teraz zamiast niego... Kto wie, czy przy pierwszej lepszej okazji Nita nie upozoruje mojej śmierci, żeby zrobić ze mnie królika doświadczalnego?

- Tris? - Tobias chwyta mnie za rękę. - Dobrze się czujesz?

- Nie - otwieram oczy i widzę jego zmartwioną twarz. - Gdyby nie ty to ja bym tam teraz była - wtulam się w niego, a on głaszcze mnie uspokajająco po głowie. Christina milczy i patrzy przez okno.

>>>

Po przybyciu do Odrzuconych od razu informujemy Roberta o tym, co zobaczyliśmy i usłyszeliśmy. Jestem zła, kiedy mówi, że musimy poczekać na Matthewa, żeby zaplanować całą akcję. W głębi duszy przyznaję mu rację, tylko żal mi Uriaha, bo sama pamiętam, jak Jeanine przeprowadzała na mnie eksperymenty w Erudycji.

>>>

Mija tydzień. Wciąż uczymy Odrzuconych walki i strzelania. Dziś nadeszła pora, żeby w końcu zmierzyli się ze sobą nawzajem. Wpisuję imiona i pamiętając o swojej obietnicy, przy Christinie wpisuję Caleba.

- Serio? - Pyta Tobias, parskając śmiechem. - Chyba jednak nie lubisz swojego brata.

- Da radę - odpowiadam ze śmiechem. Tak naprawdę, wyjawiłam Calebowi słabe punkty Christiny. Chciałam, żeby mieli równe szanse.

- Pierwsza walka: Christina i Caleb - woła Tobias, gestem wskazując im, żeby weszli na podest. Moja przyjaciółka uśmiecha się i jest bardzo pewna siebie. Caleb wręcz przeciwnie, więc zatrzymuję go na chwilę.

- Pamiętaj, co ci mówiłam - syczę. - Musisz ją walnąć pierwszy, najlepiej w szczękę. I włóż w to siłę, bo głaskaniem jej nie pokonasz.

- Łatwo ci mówić - głos mu się trzęsie.

- Zbierz się do kupy! Bądź facetem! - Popycham go, co Tobias kwituje śmiechem.

Caleb i Christina ustawiają się na przeciwko siebie. Przybierają odpowiednią pozycję i Caleb jako pierwszy rusza do ataku. Tak mocno wali ją w szczękę, że Christina traci równowagę i pada jak długa na ziemię.

- Prawa, co jest, wstawaj! - rzuca kpiąco Tobias. Patrzy na mnie podejrzliwie, więc odwracam głowę.

Christina podnosi się na nogi i natychmiast rzuca na Caleba, jednak on robi unik. Christina zamachuje się i próbuje go kopnąć, ale on chwyta ją za stopę i rzuca na podłogę. Szybko przetrzymuje wierzgającą się Christinę i odliczamy 10 sekund.

- Wygrał Caleb! - Krzyczy Tobias, wpatrując się teraz we mnie ze złośliwym uśmiechem. - Czy ty aby mu trochę nie pomogłaś? - Mówi do mnie cicho.

- Nie chciałam, żeby walczył jak baba - wzruszam ramionami, a mój chłopak parska śmiechem.

- Ładnie to tak zdradzać najlepszą przyjaciółkę? - Kpi.

- Nie powiesz jej - mówię błagalnie.

- A co będę z tego miał?

- Jak zwykle bezinteresowny. Gdzie twoja altruistyczna strona?

- W tej chwili takiej nie posiadam - uśmiecha się krzywo.

- Coś wymyślę - rzucam szybko, bo widzę, że w naszą stronę zmierza wściekła Christina.

- Zastanowimy się nad tym dzisiaj w nocy - porusza brwiami Tobias.

- Co w nocy? - Pyta zaciekawiona Christina.

- Nic - Odpowiadam szybko, bo jak ją znam, zaraz zaczęłaby snuć jakieś swoje śmieszne domysły.

- Nie wierzę, że przegrałam z Calebem! - Mówi zażenowana, a Tobias zaczyna się śmiać. - Nie śmiej się Cztery, ostatnio przegrałeś z Tris!

- Wolę przegrać z kimś tak dobrym jak ona, a nie z Erudytą - odpowiada, nadal rechocząc jak wariat.

Nagle odzywa się telefon. Dzwoni Nita. Odbieram i włączam głośnomówiący, żeby reszta też mogła usłyszeć.

- Cześć - staram się mówić normalnie.

- Witaj Tris. Musisz przyjechać do Agencji, mam dla ciebie zadanie.

- Dobrze, kiedy mamy to zrobić?

- Hmm, myślę, że nie potrzebujesz do tego Tobiasa - mówi, wymieniam spojrzenia z chłopakiem. - To będzie podejrzane, jak oboje znikniecie. Przyjedź sama. Wyślę ci wiadomość z wszystkimi informacjami. Na razie - rozłącza się, a my patrzymy na siebie ze strachem.

To oznacza tylko jedno - Nita chce, żebym została kolejnym obiektem badań.

CDN.

ODRZUCONA (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz