Rozdział 45

1.4K 78 35
                                    

Tris

Eric stoi przede mną, a ja jakbym wrosła w ziemię. Sparaliżowało mnie ze strachu. Nie mam przy sobie nic, czym mogłabym się obronić.

- Eric, proszę, wyjdź - próbuję grzecznego tonu, choć głos mi drży.

- Podobasz mi się, Tris - jego ręka ląduje na moim ramieniu i powoli zjeżdża w dół, aż ląduje na dolnej części pleców. Jego dotyk pali mi skórę. Nie chcę, żeby to robił, chcę zniknąć, niech ziemia mnie pochłonie, byleby tylko mnie tutaj nie było.

Eric zbliża się jeszcze bardziej, jego usta lądują na mojej szyi. Całuje mnie, lekko przygryzając skórę. Jego ręce bez skrępowania jeżdżą po moich plecach. Wyrywa mi z rąk bluzkę i stanik, rzucając je gdzieś na bok. Dotyka moich piersi, by po chwili przyłożyć do nich usta. Moje oczy wypełniają się łzami, zaczynam się trząść. Nie jestem w stanie wykonać żadnego ruchu, nie zawaha się przed zastrzeleniem mnie. Marzę o tym, żeby być teraz z Tobiasem, czuć jego zapach, bezpieczeństwo.

Tobias, pomóż mi! - krzyczę w myślach, ale on mnie nie usłyszy, jest dziesiątki kilometrów stąd. Nic mnie nie uratuje.

Eric atakuje moje usta. Gdy jego język wdziera się do nich, muszę się mocno powstrzymywać, żeby opanować odruch wymiotny.

Jego niecierpliwe ręce sięgają do moich spodni, rozpinając je pospiesznie. Zaciskam nogi, żeby mi to utrudnić, ale wbija między nie swoje kolano. Robi mi się słabo, mam wrażenie, że zaraz się przewrócę. Eric ściąga swoje spodnie i zmusza mnie, żebym położyła się na podłodze. Obsypuje pocałunkami moje całe ciało, a jego ręce ściskają moje pośladki. Czy on nie widzi co ze mną robi, do czego mnie zmusza? Z moich ust wydobywa się szloch, więc zatyka mi usta brutalnym pocałunkiem. Kładzie się na mnie, przez materiał bokserek czuję jego naprężoną męskość. Chcę mu się wyrwać, ale przetrzymuje moje ręce nad głową.

- Eric, proszę cię - skomlę, ale on nie zwraca na to uwagi. Nagle wstaje i ściąga z siebie bokserki. Po chwili kuca przed moją twarzą i chwyta mnie mocno za głowę. Już wiem, co zamierza zrobić.

- Przestań! Ja nie chcę! - Próbuję się wyrwać, ale jest za silny. Gdy wpycha go do moich ust, dławię się i krztuszę. Jednak on nie przestaje i zaczyna wydawać z siebie zadowolone jęki. Mam ochotę wyć z rozpaczy.

Nagle Eric przestaje, ale już wiem, co się teraz stanie i mocno zaciskam nogi, nie mogę na to pozwolić.

- Nie bądź taka cnotliwa, wiem że ci się podoba - mówi, wpijając się w moje usta.

- Jesteś chory! - Krzyczę, próbując go kopnąć, ale wali mnie w twarz. Zaczyna zdejmować dolną część mojej bielizny, a ja zaczynam jeszcze głośniej płakać.

- Błagam cię, przestań, błagam cię, Eric! - Wydzieram się, ale on rozrywa moje majtki i odrzuca gdzieś na bok. Czuję rozdzierający ból, kiedy we mnie wchodzi. Jest bardzo brutalny, od razu porusza się bardzo szybko i dyszy mi do ucha.

- Jesteś wspaniała - mruczy, jeszcze bardziej przyspieszając, jednocześnie rękami ściska moje piersi. Już się nie wyrywam. Leżę bezwładna, czekając kiedy skończy. W końcu dochodzi i opada na mnie ciężko. Wzdycha i wychodzi, po czym podnosi się na nogi. Zaczyna powoli się ubierać, a ja nadal leżę bez ruchu na zimnych kafelkach.

- Spróbuj o tym komukolwiek powiedzieć, a zabiję Cztery - mówi i wychodzi z łazienki.

CDN.

O M G

😶😶😶

ODRZUCONA (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz