Rozdział 1 cd3

125 25 8
                                    

 Obudziłam się. Na ścianie migotały promienie słońca, a zza okna słychać było brzęczenie owadów. Uwielbiam taką pogodę, wiadomo wtedy, że później będzie ciepło i przyjemnie. Otworzyłam szafę i szybko oceniłam jej stan. Były tam głównie letnie ubrania: sukienki, szorty, kolorowe T-shirty. To, co najbardziej rzucało się w oczy to to, że najwięcej ubrań miałam w kolorze fioletu. Zaintrygowało mnie to, ale jednocześnie nie bardzo zdziwiło, patrząc na wystrój mojego pokoju. Wzięłam białą sukienkę na ramiączkach, która sięgała parę centymetrów przed kolana, a na dole miała koronkę. Przeczesałam włosy szczotką, którą znalazłam na półce, zobaczyłam różane perfumy, których szybko użyłam i już chciałam wyjść z pokoju, kiedy nagle rozległo się ciche pukanie do drzwi.

— Proszę! — powiedziałam głośniej i skierowałam się w kierunku drzwi, aby zobaczyć kto przyszedł. W głębi serca chciałam, żeby to był Carter, ale nadzieja okazała się złudna.

Na progu stała dość wysoka dziewczyna, ale trochę niższa ode mnie i miała brązowe oczy, które aż błyszczały z ekscytacji. Wyglądała dokładnie tak jak na zdjęciu oglądanym przeze mnie zaledwie ubiegłego wieczoru. „Jasmine" zdążyło przebiec mi przez myśl, kiedy moja nowa współlokatorka rzuciła się na mnie i przytuliła mnie mocno, jak przyjaciółkę. Z wahaniem również ją uścisnęłam, nie wiedząc jednak czy dobrze robię. Dzięki niej poczułam się nieco pewniej w tym nowym i nieznanym dla mnie jeszcze świecie, ale miałam nadzieję, że w nim pozostanie, bo tak krótkim czasie zdołała wnieść w moje życie tyle ciepła i serdeczności, nawet nic nie mówiąc.

— Jestem Jasmine — powiedziała na potwierdzenie moich myśli. — Ale to już pewnie wiesz — dodała z szelmowskim uśmiechem.

— Tak wiem - potwierdziłam i zanim zdołałam dodać coś jeszcze, pociągnęła mnie ku schodom.

— Pogadamy na dole, musimy zjeść śniadanie przed szkołą. Zrobiłam naleśniki! — Nie miałam siły jej tłumaczyć, że prawdopodobnie nie zdołam nic zjeść, bo byłam zbyt zestresowana, aby cokolwiek przełknąć. Posadziła mnie przy stole, nalewając herbatę i nucąc coś pod nosem. Kiedy podała mi filiżankę i wreszcie usiadła, zamiast zacząć jeść, zaczęła mówić.

— To niesamowite, że już jesteś. Wszyscy się przygotowywali na twój powrót. Jak to jest, kiedy twoja dusza wraca z zaświatów? Czy to boli? Bardzo jestem ciekawa, jak to w ogóle jest możliwe — paplała radośnie, pijąc powoli herbatę i wpatrując się we mnie zaciekawionym wzrokiem. Nie miałam pojęcia co jej odpowiedzieć, bo przecież nie pamiętałam niczego od momentu obudzenia się w kręgu.

— Pojęcia nie mam — powiedziałam szczerze i najzupełniej zgodnie z prawdą, chociaż sam temat również mnie zainteresował. Jeszcze bardziej chyba z tego względu, że podobno coś takiego przydarzyło się mnie. — Nie wiem, co się stało, ani dlaczego znalazłam się na tym polu w środku nocy.

— To zrozumiałe — przerwała mi. — Powrót do ciała jest jak życie płodowe, nie możesz go pamiętać. Nie możesz pamiętać nic poza tym wspaniałym światem — Machnęła krótko ręką w kierunku szafek kuchennych, co pozwalało sądzić, że właśnie je ma na myśli. — Bardzo interesuje mnie życie poza śmiercią, chociaż niestety moją zdolnością nie są kontakty z umarłymi, albo przenoszenie się we własnym ciele do ich świata. — Popatrzyła na mnie nieco rozmarzonym wzrokiem. Chcąc ją wyrwać z chwilowego zamyślenia, spytałam.

— A co w takim razie jest twoją zdolnością? — Pomimo wszystko byłam ciekawa czy uda mi się to wydedukować. Na razie stawiałam między elastycznością a rażącym promieniem z oczu.
Wypiła ostatni łyk herbaty i ku mojemu zaskoczeniu i przerażeniu cisnęła filiżanką w ścianę za mną, która pękła z głośnym trzaskiem, a jej odłamki poleciały w różne strony, zwinnie chowając się we wszystkich kątach. Popatrzyłam z wyrzutem na Jasmine.

— Poczekaj to część przedstawienia - poinformowała i wyciągnęła rękę w kierunku potłuczonych skorup i zamknęła oczy, głęboko się skupiając. Nagle wszystkie fragmenty zaczęły pełznąć w naszym kierunku, złowieszczo hurkocąc o podłogę. Z moich ust wydarł się cichy krzyk. Wszystkie te drobiny wzbiły się w powietrze, składając się w kształt naczynia, którym było, zanim moja współlokatorka rzuciła nim o ścianę. Teraz wyglądała jak nowa.  

----------------------------------
Dziękuję wam jeśli dobrneliscie aż tutaj! To naprawdę dużo dla mnie znaczy. Pomożecie mi jeszcze bardziej komentując żebym wiedziała, że komukolwiek podoba się to co piszę! Liczę na was i miłej lektury ♡

Kwiat Jednej NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz