Rozdział 4

3.4K 336 75
                                    

Jimin pov.

Następnego dnia obudził mnie budzik. Ledwo wstałem z łóżka. Byłem strasznie śpiący. Podszedłem do szafy i wyciągnąłem jakieś ładne ubrania, no bo w końcu trzeba zrobić dobre wrażenie na klasie. Założyłem je na siebie i zszedłem po schodach do kuchni by zrobić śniadanie.

Po kilkunastu minutach byłem najedzony oraz przygotowany do wyjścia. Poszedłem jeszcze szybko po plecak i telefon. Sprawdziłem godzinę, siódma trzydzieści siedem. Wiedziałem, że się spóźnię. Czysty Jimin. Przerzuciłem torbę przez ramię, zbiegłem na dół, ubrałem buty i wyszedłem z domu.

- No nareszcie, ile można...

- Przepraszam... Nie chciało mi się wstać z łóżka...

***

Weszliśmy do szkoły. Wszyscy patrzyli na mnie jakby człowieka nie widzieli.

- Jeongguk, mam coś na twarzy?

- Nie. Po prostu właśnie idziesz obok najgorszego ucznia w tej szkole.

- W jakim sensie? - dotarliśmy pod salę, w której mieliśmy lekcje matematyki.

- No bo widzisz... Po prostu wdaję się w każdą bójkę. Wszyscy się mnie boją i omijają szerokim łukiem. Ja się nie bawię w litowanie.

- Rozumiem... A jak ja ci podpadnę to coś mi zrobisz?

- Powyrywam ci nogi z tyłka.

- Mówisz poważnie?

- Nie, proszę cię - zaśmiał się cicho. W tym samym momencie zabrzmiał dzwonek, a po dwóch minutach przyszła nauczycielka. Otworzyła nam sale i wszyscy do niej weszliśmy. Zająłem z Jeonggukiem trzecie miejsce od tyłu w rzędzie pod oknem.

- Widzę mamy nowego ucznia w klasie - odezwała się nauczycielka. - Pan Park Jimin... Proszę na środek, opowiedz nam coś o sobie - wstałem z miejsca i wyszedłem na środek sali.

- A więc jestem Park Jimin. Przeprowadziłem się do Seulu z rodzicami, to już nie ważne dlaczego. Interesuje się szkicowaniem oraz sportem, przede wszystkim koszykówką - spojrzałem na nauczycielkę. Skinęła głową.

- Dobrze, siadaj - uśmiechnęła się. Wskazała na ławkę, więc do niej wróciłem.

- Naszkicujesz mnie raz, prawda chłoptasiu? - chłopak z tylnej ławki zaczął się śmiać wraz z jego kolegą. Bardzo śmieszne. Prawie pękłem ze śmiechu.

- Słuchaj meliniarzu - zaczął Jeongguk. - Jak masz problemy do jego hobby, to chodź porozmawiać ze mną. Moje hobby dobrze znasz i po lekcjach mogę ci je zaprezentować.

- Dobra, sorry, nie tak nerwowo - banany znikły z twarzy chłopaków i zamilkli.

- Dzięki Jeon...

- Nie ma sprawy, koszykarzu - szturchnął mnie lekko łokciem i się zaśmiał.

***

- To co, przyjdziesz do mnie? - staliśmy przed moim domem. Lekcje zakończyły się bardzo szybko.

- W sumie czemu nie, tylko jedynie za jakąś godzinę.

- Okej. To wtedy do zobaczenia - przybiliśmy sobie piątki i rozeszliśmy się do domów.

Nowy [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz