8.

15 1 0
                                    

        Po zdarzeniu z przed tygodnia nie widziałam Harry'ego. Nie wiem czy płakać czy się cieszyć. Przecież tego właśnie chciałam. Chciałam od niego uciec.

- Cześć Di.- usłyszałam zadowolony głos Camerona.

- Oooo hej.- uśmiechnęłam się.

- Masz czas?- zapytał.

- Jak widzisz dużego ruchu nie ma.- westchnęłam.

- Chciałbym pogadać.- mruknął.

- O czym?

- Mam problem z Cece.- skrzywił się.

- Jaśniej.- poleciłam.

- Czepia się, że nie mam czasu i oskarża o zdradę.- tłumaczył brunet.

- Słabo, ale ma podstawy?- zapytałam.

- Nie!- wykrzyknął.

- Cicho.- spiorunowałam go wzrokiem.

- Nie, no coś ty.- bronił się.

- Zobaczę co da się zrobić.- mrugnęłam.

- Dzięki, jesteś najlepsza.- cmoknął mój policzek.

       Ten dzień jest okropny. Po wyjściu Cama ludzie zwalili się do kawiarni jak nawiedzeni. Żygać się chce. Taka piękna pogoda, a dzieciaki siedzą w pomieszczeniu z nosami przy szybie, a mamuśki siedzą i piją kawę. Zbieram się do wyjścia, ale zatrzymuje mnie dzwonek mojego telefonu.

- Taaak?

- Hej, tu Louis.

- Noooo wiem przecież.

- Mam propozycję na spędzenie popołudnia.

- O proszę, a jaką to?

- Ty. Ja. Plac zabaw i mój syn.

- Z wielką chęcią.

-Do zobaczenia.

      Po pół godzinie znalazłam się wśród rozwrzeszczanych dzieci. Odnalazłam przy huśtawkach postać mojego przyjaciela.

- Cześć.- uśmiechnęłam się.

- Oooo patrz kto przyszedł.- wyszczerzył się brunet.

- Co u was?- zapytałam wciąż szczerząc się do malucha.

- U nas dobrze, ale ty wyglądasz okropnie.- zaśmiał się.

- Dziękuję ci bardzo.- spojrzałam na niego.

- Nie tylko ty.- mruknął.

- Co?

- Nic.- rozpogodził się.- Mam do ciebie prośbę.

- Jaką?- zerknęłam na niego.

- Mogłabyś popilnować Franki'ego jutro?- zapytał.- Ja i Dannie idziemy na kolację, a Bri ma plany, hę?

- Dobra...ale masz u mnie wielki dług do spłacenia.- skierowałam swój palec wskazujący w jego osobę.

- Się wie.- wyszczerzył się.

         Przemierzam drogę od bramki do drzwi ogromnego domu Louisa. Lubię dzieci, nawet bardzo, ale boję się, że go nie dopilnuję...

- Wchódź, co tak stoisz?- powiedział Tommo.

- Cześć, zostaw swoje rzeczy na górze. W tym pokoju po prawo od schodów.- poinformowała mnie Daniele.- Louis rusz tyłek i ją zaprowadź.- rozkazała. Chłopak posłusznie wstał.

- Pantofel.- mruknęłam.

         Otworzyłam białe drzwi. Zaraz po wejściu usłuszałam trzask i przekręcanie klucza w zamku.

- Louis! Louis ty kretynie otwórz!- waliłam z otwartej w drewno.

- Boisz się zostać ze mną sam na sam?- zapytał za mną ktoś. Ten głos poznam na końcu świata.

- Louis!- krzyknęłam.

- Nie, dopóki sobie wszystkiego nie wyjaśnicie.- odpowiedział.

Kurwa.

- Di ja nic nie wiedziałem. Danielle spotkała się ze mną i Frankim w parku i zapytała czy bym go nie popilnował.- bronił się.- Przyszedłem, a ona powiedziała, że mam przyjść tu i poczekać, bo mały śpi.- wyjaśnił.- Czemu nic nie mówisz?- zapytał.

- Bo nie mam ci nic do powiedzenia.- spojrzałam na niego.- Gratuluję dojrzałej decyzji.- powiedziałam obojętnie.

- Co?- zmarszczył brwi.

- Mili, to naprawdę dobra kandydatka.- wzruszyłam ramionami.

- Zrobiłem to pod wpływem alkoholu i emocji... A ty nie masz prawa być na mnie zła.- wytknął.

- I nie jestem!- krzyknęłam i odwróciłam się i zaczęłam szarpać klamkę.

- Zawsze jak robi się trudno, to uciekasz. Jak nie wiesz co robić, to krzyczysz!- wygarnął mi.

- A ty jesteś lepszy?!- oburzyłam się.- Chciałeś mnie zarezerwować! Jak ci się zechce, to przyjdziesz, ale narazie jest ci dobrze tak jak jest!

- Mogłaś wybrać każdego, ale ty wybrałaś akurat jego!- krzyknął i przewrócił oczami.

- Co ci się w nim nie podoba?!

- To ciota!

- Bo ty jesteś taki męski!- moje zirytowanie sięgnęło zenitu.- Pokazałeś to tydzień temu jak biłeś się z Deanem, gratuluję!- wyrzuciłam z siebie wszystko i odwróciłam się tyłem.

- Nie pomyślałaś, że mi  zależy?- zapytał spokojnym głosem.

- Co?- zadałam mało inteligentne pytanie.- Jakby ci zależało, to zrobiłbyś coś wcześniej. Wiesz co różni ciebie i Deana?- zmróżyłam oczy.- On ma odwagę przyznać się do swoich uczuć.- wytknęłam. W jednej chwili stałam przyparta do drzwi.- Co ty...

- Przyznaję się do swoich uczuć.- powiedział i nachylił się żeby mnie pocałować. Odepchnęłam go.

- Ty piepszony zdrajco!- krzyknęłam.- Masz narzeczoną!- rzuciłam w niego wazonem.- Narzeczoną!- ponowiła czynność tylko, że glinianą figurką.- Narzeczoną.- powtórzyłam i rozpłakałam się.

- Di...- zbliżył się.

- Odejdź!- wrzasnęłam.

- Di ja cię nadal kocham.- szepnął.

- Co?!- zdziwiłam się. Nie dostałam odpowiedzi. Gorące wargi Hazzy złączyły się z moimi w pocałunku pełnym tęsknoty. Tak bardzo mi tego brakuje. Wszystkie wspomnienia z przed roku muszę wymazać.- Nie możemy.- szepnęłam, gdy chłopak podnosił mnie do góry.

- Chcę cię. ( XD)- szepnął. Zdjął moją bluzkę, a ja jego. Moje spodnie dołączył do naszych bluzek, a potem i jego.

Już po chwili było tak jak dawniej....

***

Bang!
Kolejny dzisiaj i takie SURPRISE! Ja nie wierzę, że piszę TAKIE coś. Już dziś nie wstawię nic. Chociaż może...
Lovki, kisski, foreverki 😍

Jestem Harry/ H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz