- Natsu Dragneel - powiedział.
- Proszę się tutaj podpisać i może już pan wyjść ze szpitala z pańską dziewczyną - uśmiechnęła się słabo.
- Dobrze - chwycił długopis, podpisał się i wyruszył na poszukiwania swojej "dziewczyny".
Zobaczył ją, jak targała swoją torbę i próbowała doczołgać się do wyjścia. Zaśmiał się pod nosem i podbiegł do niej. Przestraszył ją lekko, ale szybko za to oberwał.
- Daj mi to. Nie powinnaś jeszcze nosić ciężkich rzeczy! - chwycił jej torbę i ku swojemu zdziwieniu wydawała mu się naprawdę lekka.
- Och, przestań! Mam tylko złamane żebra, skręconą lewą rękę, uszkodzony organizm i płuca - powiedziała to w bardzo optymistyczny sposób.
- Nie dołuj mnie - westchnął. - I tak mnie już dosyć wystraszyłaś, gdy wieziono cię na salę operacyjną i gdy...
- Dobrze, już dobrze. Nie martw się tak o mnie! - wyrzuciła ręce w powietrze i nadęła policzki jak pięcioletnia dziewczynka.
- Ale ja nie potrafię się o ciebie nie martwić - przyznał i zaśmiał się uroczo.
- Jestem już dużą dziewczynką - uniosła dumnie głowę i odrzuciła włosy do tyłu.
- Dla mnie zawsze będziesz moją małą Lucy, a ja zawsze będę się ciebie martwić - drażnił się, a ona pogubiła się we własnych myślach i odwróciła twarz, na której pojawiły się ledwo dostrzegalne rumieńce.
Wyszli z budynku, a Lucy odruchowo stanęła.
- Powiedz mi Natsu, czy będziemy iść dziesięć kilometrów pieszo? - jęknęła ze zmęczenia. Samo przejście szpitalnego korytarza było dla niej wyzwaniem.
- Pojedziemy autem - wyciągnął kluczyki z kieszeni i podrzucił je do góry, a następnie złapał. Nie zapomniał, oczywiście, uśmiechnąć się zwycięsko.
- Ty masz prawo jazdy?! - złapała się za policzki.
- Tak, a co? - przechylił głowę na bok.
- Skąd je masz? - spytała niezbyt przekonana, czy mówi prawdę, czy po prostu zwędził kluczyki ojcu.
- Jak to skąd? Jestem już dużym chłopcem i mam prawo do takich rzeczy - wyszczerzył się, chwycił ją za rękę i prowadził ją na parking przed szpitalem.
Po chwili zatrzymali się przed czarnym samochodem, a Lucy popatrzyła na markę, ale nie miała pojęcia, jaki to typ auta. Natsu, jak prawdziwy gentleman, otworzył jej drzwi do auta. Lucy pośpiesznie i jeszcze nieco zaskoczona usadowiła się na miejscu pasażera, a Natsu tymczasem okrążył pojazd i również usadowił się.
- Na pewno umiesz tym czymś jeździć? - zapytała, spoglądając na niego oczekująco.
- Umiem. Nie bój się, już nie raz jeździłem tym cackiem - puścił jej oczko i odpalił pojazd.
- Czy coś jeszcze mnie dziś zaskoczy?
- Dwie rzeczy - uśmiechnął się, już nie patrząc na nią. - Pierwsza to taka, że Lisanna nie będzie ci dokuczać - Lucy nie była do tego przekonana, ale postanowiła mu zaufać. - O drugiej rzeczy dowiesz się jeszcze dzisiaj - jechał spokojnie i spojrzał w boczne lusterko.
CZYTASZ
Szkolny zawrót głowy - NaLu ✔
Fiksi PenggemarKsiążka napisana jeszcze jako nastolatka, jednak po małej renowacji. Krytyka mile widziana. FRAGMENT: "- Mam nadzieję, że wolałabyś jeszcze pożyć i mnie posłuchać. No, chyba że życie ci niemiłe i chcesz leżeć zamknięta w grobie dwa metry pod ziemi...