Rozdział III

41 5 0
                                    

Rozdział III

Była godzina 11 rano, a ja nadal leżałam w łóżku. Patrzałam tylko co robi Kat. Była strasznie zabiegana, więc czekałam na dobry moment, żeby zapytać gdzie wychodzi.

-Czemu mnie zostawiasz samą w domu?

-Nie zostawiam cię samom, bo „babunia'' zaraz przyjdzie.

-Ja się serio pytam, wychodzisz gdzieś?

-Tak.

-A o której masz zamiar wrócić?

-Sama nie wiem. Sorki śpieszę się. Cześć do później.

-Pa.

Kat zostawiła mnie samą i wyszła, byłam trochę zła no cóż. Postanowiłam pójść za nią i przekonać się gdzie miała zamiar iść. Ubrałam się szybko i wybiegłam za nią. Okazało się, że idzie w stronę parku po chwili usiadła na ławce i wyglądała tak jakby na kogoś czekała. Po 5 minutach podeszli do niej dwaj chłopacy nie znałam ich, dlatego też postanowiłam poobserwować ich. Minęło 20 minut i ruszyli w stronę pobliskiej kawiarni. Gdy dotarli na miejsce chłopacy usiedli na tarasie, a Katherina poszła do środka, natomiast ja podeszłam do stolika by zobaczyć kim oni są. Kiedy podeszłam bliżej okazało się, że to są dwaj członkowie BTS. Byłam trochę zszokowana, bo co bym mieli tu robić, tym bardziej, że tydzień temu mieli koncert w Los Angeles. Było mi głupio, że nie wierzyłam Kat. Usiadłam obok nich i Jungkook zaczął.

-O już jesteś, a więc Kat długo jesteś już nasza fanką?

-Gdzie ciastko i picie?

-Katheriną jeszcze mnie nie nazwano i nie wiem gdzie jest twoje ciastko, a waszą fanką jestem od 2 lat.

-Jak to nie nazwano cię jeszcze Kat? Wczoraj mówiłaś, że tak się nazywasz.

-Kayley? Co ty tu robisz?

-Jungkook patrz są dwie, już teraz nie musimy się kłócić o Kat i o to, który z nią będzie.

-Zamknij się ona tu stoi idioto!

Nie zwracając na nich uwagi Kat ciągnęła dalej.

-Pytam się co tu robisz?

-O to samo powinnam cię zapytać. Dopiero umarli rodzic, a ty już się umawiasz z chłopakami?

-Daj mi spokój! Zrozum, że ja też potrzebuje wsparcia. Ty masz babcię, a ja nie mam nikogo. To nie tobie babcia wypomina, a zarazem oskarża o śmierć rodziców, wiem bardziej ja chciałam jechać na ich koncert, ale to nie tylko moja wina!

-Ja cie nie oskarżam i wiem, że babcia źle robi lecz ja na to nic nie poradzę. Tylko tyle może cię usprawiedliwić, ale nie usprawiedliwi cię nic z tego, że spotykasz się z chłopakami, że świetnie się bawisz, a tym bardziej, że masz żałobę i zamiast ubrać się na czarno ubrałaś niebieską sukienkę w kwiaty!!

-Jak możesz?

-Normalnie!

Kat odwróciła się i uciekła zaraz za nią pobiegł Jungkook. Było mi trochę smutno i przykro, że tak ją potraktowałam. Usiadłam na krześle i zaczęłam.

-Źle postąpiłam prawda?

-Tak, niestety. Kayley powinnaś postawić się na jej miejscu i udać się do domu by z nią porozmawiać. Zadzwonię do Cookiego i spytam jak z Kat.

-Dlaczego mi pomagasz?

-Bo nie wyglądasz na osobę, która krzywdziła by kogoś specjalnie.

-Dziękuje.

-Nie ma za co.

. . .

Byłam przygnębiona, biegłam nawet nie wiedząc do kąt. Wiedziałam, że za mną biegnie Jungkook , ale nie zwracałam na to uwagi. Wbiegłam drogą do lasu i uciekałam przed Cookim bo nie chciałam by widział mnie w taki stanie. W pewnym momencie odwróciłam się żeby sprawdzić czy dalej z a mną biegnie, ale okazało się, że nie. Lecz po chwili, gdy znów się odwróciłam zobaczyłam jakiegoś mężczyznę, który próbował mnie dogonić. Biegłam najszybciej jak mogłam, ale wydawało się to i tak za wolno. Odwróciłam się by sprawdzić jak daleko mężczyzna jest, ale nigdzie go nie było. W jednej sekundzie potknęłam się o wielką kłodę i myślałam, że upadnę jednak ktoś mnie złapał.

-Puszczaj! Czego chcesz? Zostaw mnie!

-Ciii, to ja Jungkook.

Zatkał mi buzie swoją ręką i mówił po cichu dalej.

-Teraz powoli wstań i przestań krzyczeć.

Zrobiłam tak jak kazał, ale cała byłam przestraszona, nie wiedziałam co się dzieje i strasznie się bałam nawet nie mogłam nic powiedzieć. Kook objął mnie i szliśmy do domu po 15 minutach dotarliśmy. Weszłam do środka i zaprosiłam go też. Podbiegła do mnie zdenerwowana Kayley i zaczęła przepraszać.

-Kat bardzo przepraszam ja nie chciałam, bardzo przepraszam. Gdzie byłaś?

Chciałam już coś odpowiedzieć, ale nagle jakiś kamień rozbił szybę. Ktoś rzucił kamieniem w nasze okna. V podniósł kamień, na którym była kartka, gdy ją przeczytał zdenerwowany zawołał Jungkooka. Natomiast ten, gdy ją przeczytał od razu zrobił się blady. Podbiegłam do nich i wyrwałam im kartkę.

,,Uważaj na siebie wiem, gdzie mieszkasz oraz gdzie chodzisz do szkoły. Jeśli się nie odczepisz od BTS to zginiesz w podobny sposób jak rodzice. No chyba, że pierw mam się pozbyć siostry, a potem babci? Wybór należy do ciebie, a bym zapomniał w park, gdyby nie Jungkook to byś teraz leżała martwa pod jakimś drzewem. Z poważaniem fan BTS''

-Katherina wszystko w porządku? My dostajemy takie listy z pogróżkami prawie, że dziennie, typu ,,Jeśli was zobaczę z jakąkolwiek dziewczyną zabije się" Nie przejmuj się tym. Nie płacz proszę.

-To nie sprawiedliwe, dlaczego zabił naszych rodziców?

-Katherina po pierwsze uspokój się, a po drugie ...

Nagle zgasło światło, a do domu ktoś wszedł. Nie widziałam nikogo, tylko słyszałam krzyk Kayley, który po chwili i tak po ucichł ja też chciałam krzyczeć, ale ktoś zakrył ręką moją buzię. Po chwili sunęłam się na ziemię i czułam straszny ból głowy.


Nowa miłośćWhere stories live. Discover now