~ 004 ~

74 10 2
                                    

Nerwowo zapukał do drzwi niewielkiego domu. Chwilę później można było usłyszeć coraz głośniejsze, stłumione kroki. Nastolatek tępo wpatrywał się w swoje buty, lecz gdy tylko drzwi zostały otwarte podniósł głowę. Jego oczom ukazał się wysoki mężczyzna. Patrzył na siedemnastolatka z niesmakiem. Ubrany był w czarne spodnie, a duży brzuch, który przypominał balon zasłaniała elegancka koszula w kratkę.
- Czego? - zapytał ochryple.
- Jest Laura?
- Może tak, może nie.
- Chciałbym się z nią zobaczyć.
- Ale wiesz, że ja nie pozwolę ci na jakiekolwiek spotkanie z Laurą? - przymrużył oczy.
- Wiem. Ale ja po prostu muszę z nią porozmawiać.
- Nie ma takiej możliwości - pokręcił głową.
- Proszę pana... Porozmawiam z Laurą, bez względu na to, czy będzie pan robił jakieś chore problemy, czy nie.
- To się zobaczy - mruknął, po czym wszedł do wewnątrz domu i zamknął drzwi.
Nastolatek wywrócił oczami, a następnie nacisnął dzwonek do drzwi. Po minucie powtórzył czynność, ponieważ wrota nie zostały otwarte. Westchnął głośno, po czym wyciągnął z kieszeni telefon i zadzwonił na numer ojca Laury. Po kilku długich sygnałach połączenie zostało odebrane.
- Halo? - zapytał męski głos.
- Do widzenia.
Abraham natychmiast odrzucił połączenie. Czy ten facet musi być wszędzie?! I w ogóle... Dlaczego Laura zgubiła ten telefon właśnie teraz? Po prostu... Złośliwość rzeczy martwych.
Nastolatek stał kilka sekund przed domem i myślał jak może dostać się do środka. Przez okno nie wejdzie... Niestety jest ono umieszczone dobre trzy metry nad ziemią. Nie ma najmniejszych szans. Na dodatek ma złamaną rękę.
W pewnej chwili klamka została poruszona i tym samym otworzyła drzwi. Abrahamowi ukazał się mały chłopiec o bardzo ciemnych włosach i oczach jak małe węgielki. W prawej ręce trzymał piłkę do kosza.
- Cześć mały - wypowiadając te słowa Abraham przykucnął, żeby mieć lepszy kontakt z chłopcem.
- Ja pana nie znam. Z nieznajomymi nie wolno...
- Jestem chłopakiem twojej dziewczyny. - uśmiechnął się szeroko.
- Nie - pokręcił szeroko głową. - Chłopak Laury to Abraham.
- A jak ja mam na imię?
- Mówiłem już, że pana nie znam.
- Oj Fabián.
- Skąd pan wie, jak się nazywam? - skrzywił usta a jego czoło lekko się zmarszczyło.
- Laura mi bardzo dużo o tobie opowiadała - zaśmiał się. - A ja jestem jej chłopakiem. Wiem, że widzisz mnie pierwszy raz ma oczy, ale to ja. Abraham.
- Nie - pokręcił przecząco głową. - Pokazywała mi jego zdjęcia. Abraham był mniejszy.
Nastolatek cicho się zaśmiał, a następnie wyciągnął z kieszeni telefon. Odblokował ekran, przeszedł do galerii i odszukał jedno ze swoich starych zdjęć.
- Czy to były takie zdjęcia? - pokazał siedmiolatkowi swoje stare fotografie. Malec dokładnie je przeanalizował, a następnie przeniósł wzrok na twarz chłopaka.
- Jesteście całkiem podobni - stwierdził krótko.
- Bo to ta sama osoba.
- Dobra... Wpuszczę cie, ale jeśli zrobisz coś mojej siostrze, to osobiście się z tobą rozliczę - powiedział bardzo poważnie.
- Zapamiętam - uśmiechnął się szeroko. - Gdzie jest twój tata?
- Leży w salonie na kanapie i ogląda telewizję.
- Mogę wejść?
- Możesz...Ale pamiętaj. Zabije cię...
- Jeśli zrobię coś Laurze - przerwał mu.
- No. To pa.
Po tych słowach Fabián opuścił dom. Mateo bardzo niepewnie wszedł do wnętrza mieszkania. Jak najciszej i najwolniej potrafił posuwał się przed siebie.
Schody na górę w tym domu były umieszczone w dużym salonie. Gdy tylko Abraham skończył iść korytarzem i zobaczył rodziciela swojej dziewczyny na kanapie natychmiast cofnął się o kilka kroków do tyłu. Jego ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. W końcu...Nie ma to jak skradać się po domu swojej dziewczyny. Po kilku sekundach ruszył dalej. Ojciec Laury siedział odwrócony do niego plecami. Abraham postawił niepewnie jeden krok, a za nim kolejne. Z każdym starał się robić to jak najciszej. Gdy był już na ostatnim stopniu schodów ten głośno zaskrzypiał. Nastolatek zamarł w bezruchu, a następnie szybko się odwrócił.
- Laura, chodź tu. - powiedział mężczyzna nie odrywając wzroku od telewizora. Abraham nie zastanawiając nie długo ruszył co sił w nogach do pokoju swojej dziewczyny. Gdy znalazł się przed drzwiami zapukał do nich i bez wahania wszedł do środka. Laura siedziała na swoim łóżku. W prawej ręce trzymała książkę, którą prawdopodobnie chciała schować do plecaka, który leżał obok niej. Gdy tylko w pokoju pojawił się nieproszony gość podniosła na niego wzrok.
- Abraham - uśmiechnęła się. - Co tu...
- Błagam! Schowaj mnie gdzieś - prawie że jęknął.
- Ale gdzie głuptasie? - zaśmiała się.
- Gdziekolwiek. Twój tata tu idzie.
- To właź do szafy - pokręciła głową.
- Do szafy?! - zapytał zaskoczony.
- A gdzie indziej chciałeś to swoje "gdziekolwiek"?
- Pomnę ci ubrania.
- Trudno - machnęła ręką.
- Jesteś tego pewna?
- A ty jesteś pewien, że mój ojciec ma cie zobaczyć?
- Nie! - krzyknął a następnie ruszył w kierunku wcześniej wskazanego mebla. Szybko otworzył jego drzwiczki i wszedł do środka.
- Zamkniesz mnie?
- Przemyśle.
- Laura! - krzyknął błagalnie.
- Radź sobie sam - zaśmiała się, a następnie podniosła z łóżka i opuściła pokój. Nastolatek przez kilka sekund siedział w bezruchu. Dopiero po chwili usiłował zamknąć drzwiczki do szafy. O dziwo, udało mu się to po kilku razach.
Teraz w pokoju panowała głucha cisza. Chłopak z każdym wdech czuł się coraz gorzej. Szafa powoli zamieniała się w piekarnik , który nagrzewał się do coraz wyższej temperatury.
- Abrisiek - usłyszał głos swojej dziewczyny. - Możesz wyjść.
Gdy tylko brunetka powiedziała te słowa od razu otworzyła drzwiczki do szafy. Nastolatek, który się w niej znajdował wziął kilka głębokich wdechów, aby zaczerpnąć świeżego powietrza.
- Tata idzie dzisiaj na noc do pracy - uśmiechnęła się szeroko.
- Mogę zostać? - zapytał wychodząc z szafy i zajmując miejsce na dużym łóżku.
- Może - wzruszyła ramionami, lekko się uśmiechając. W następnej kolejności podeszła do biurka i położyła na nim telefon ojca. Kilka sekund później dziewczyna znajdowała się obok chłopaka.
- To tak czy nie?
- A skąd ja mogę wiedzieć? - zaśmiała się.
- Oj Lari - pokręcił głową, równocześnie obejmując dziewczynę zdrową ręką.
- No co? - zapytała spoglądając na chłopaka, ale gdy tylko zobaczyła jego minę dodała:
- Dobra, możesz zostać.
- To świetnie - uśmiechnął się, a następnie położył na łóżku. Nastolatka popatrzyła na chłopaka z rozbawieniem.
- Co cię tak śmieszy? - zapytał unosząc brwi.
- Ty debilku.- powiedziała i następnie pstryknęła chłopaka w nos. Abraham uśmiechnął się złowieszczo, po czym złapał Laurę za rękę, równocześnie pociągając tak, że brunetka leżała na nim. W pewnej chwili nastolatek spojrzał na rękę swojej dziewczyny. Widniał na niej duży siniak. Dlaczego wcześniej go nie zauważył?
- Co ci się stało? - zapytał zmartwiony. Uśmiech Laury zniknął w jednej chwili. Jej oczy przepełniły się... strachem. Dolna warga została lekko przygryziona. Od razu można było dostrzec, że dziewczyna szuka odpowiedniej odpowiedzi.
- Bawiłam się z Fabiánem. - odparła po chwili.
- Na pewno?
- Tak - odpowiedziała o wiele pewniej niż wcześniej.
- Twój brat ci to zrobił?
- No przecież mówię. Nosiłam go... I mocno mnie złapał - uśmiechnęła się lekko, po czym cmoknęła chłopaka w usta.
- On jest takim siłaczem? - zapytał jeszcze bardziej zdziwiony.
- Ogromnym.
Nastolatek złapał dziewczynę za rękę i przyglądnął się fioletowej plamie. Była ogromna! Na sto procent to nie była sprawka jej braciszka. Taki malec nie byłby w stanie zrobić komuś takiego siniaka. Wniosek był jeden. Laura kłamała. Ale dlaczego? I... Kto jej to zrobił?

~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~

Czejo!
Jak tam u was?
U mnie dobrze ^^
Oto kolejny rozdzialik ^^
Podoba wam się? Według mnie jest nudny xD
No ale cóż....
Do następnego <3

No Habrá Mañana // AMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz