~ 006 ~

70 10 4
                                    

Ten rozdział dedykuję dla PolwiecznaOptymistka, która ma dzisiaj urodziny <3
Najlepszego!


Usiadł na jednej z ławek znajdujących się na korytarzu. Westchnął ciężko. Zostało jeszcze tylko kilka głupich lekcji i wreszcie zasłużony weekendowy odpoczynek. Swój ciemny plecak położył zaraz obok nóg, po czym oparł głowę o ścianę.
Laura została dzisiaj w domu. Po obudzeniu źle się czuła, więc odwiedzenie szkoły było złym pomysłem. Marcos jeszcze leżał w szpitalu, a po opuszczeniu go na pewno szybko nie pojawi się w szkole. Javier również nie zaszczycił swoją obecnością tego budynku. Zapewne był na komisariacie lub w domu i słuchał krzyków swoich rodziców albo robił coś mało interesującego.
W pewnej chwili do siedemnastolatka podeszła niska blondynka. Miała na sobie kremową bluzkę na ramiączkach oraz czarne spodenki z wysokim stanem. Stanęła na przeciwko chłopaka i spojrzała na niego z niesmakiem.
- Jesteś walnięty - wysyczała w jego stronę.
- Kto to mówi? - zapytał patrząc na niebieskooką.
- Ja przynajmniej nie wypieprzam ludzi ze szkoły. - powiedziała oburzona.
- Przepraszam tapeciaro,ale to Javier zaczął...
- Zaczął nie zaczął... - przerwała - Przez was go wywalili! - krzyknęła.
- Spokojnie Ami - zaśmiał się chamsko.
- Tylko Javier może...
- Nie może - przerwał dziewczynie i podniósł się na równe nogi patrząc na twarz dziewczyny.
- Javieruś został wypieprzony ze szkoły. Pogódź się z tym złotko. Musisz sobie znaleźć innego faceta do obrony. Przypomnę ci, ze twój chłopak jest pełnoletni, wiec może sobie trochę posiedzieć...
Abraham wykrzywił usta w chamski uśmiech. Rzadko zdarzało mu się robić właśnie tak. Nie lubił tego. Jednak w tej chwili cieszył się, że ma przewagę nad blondynką. To ona zawsze się z niego naśmiewała, a teraz nadeszła szansa na odgryzienie się. Nastolatek dokładnie zmierzył blondynkę wzrokiem, po czym spojrzał na nią wyczekująco.
- Javier...
- Wiem jak ma na imię - przerwał jej po raz kolejny. - Nie obroni cię... Teraz nie będziesz mogła pomiatać innymi. Twoje królowanie się skończyło. - powiedział wyraźnie zadowolony zaistniałą sytuacją.
- Fajne, że się tak cieszysz - pokręciła głową równocześnie krzyżując ręce na piersiach.
- Ja się wcale nie cieszę. Po prostu chce ci uświadomić, że właśnie przegrałaś.
- Tak, tak mały. Gadaj sobie. Wiesz... Mam tylko jeno małe "ale".
- Słucham?
- Javier nie zostanie zamknięty. Marcos wycofał zeznania. Grzeczny z niego chłopiec... Nie zapominaj piękniuchny, że ja trzymam z Gaby, natomiast ona z kolei chodzi z twoim przyjacielem. Cudowna z niej przyjaciółka - uśmiechnęła się lekko.
Mateo otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale nic konkretnego ni przychodziło mu do głowy. Jak to... Nie zostanie zamknięty?! Musi! Innej opcji nie ma... Czy Marcos do reszty zgłupiał?! Co mu odbiło? Przecież... On nienawidził tego debila jeszcze bardziej! Od tak dawna chciał się go pozbyć... A tu, gdy nagle znajduje się doskonała okazja pan Blanco postanawia wszystko odwołać.
- Zamknij buźkę piękniuchny, bo ci mucha wleci - powiedziała unosząc lekko podbródek chłopaka.
- Zamknij się! - warknął równocześnie się odsuwając.
- Nie bądź znowu taki nerwowy - zaśmiała się.
- Ty pusta blondyno - syknął.
- Bez przesady Mateuś... Ja wiem, że jesteś chłopakiem bardzo emocjonalnym, ale uspokój się.
- Jeszcze słowo - wycedził przez zęby.
- Javier mówił, że zapewne ciebie odwiedzi - powiedziała cicho.
- Niech się wypcha.
- Mówił również, że chciałby porozmawiać z Laurunią. Naprawdę... Nie wiem co ty w niej widzisz - pokręciła głową.
- Nie interesuj się - wycedził przez zęby.
- Wszyscy faceci ze szkoły woleliby mnie niż ją.
Ciemnowłosy wybuchnął głośnym śmiechem.
- Jasne, jasne. Żyj w tym przekonaniu, a zobaczymy dokąd zajdziesz.
- Zamknij lepiej tę gębusię. - powiedziała, po czym cmoknęła chłopaka w policzek. Nastolatek wzdrygnął się, a następnie odsunął od dziewczyny.
- Psycholka! - powiedział krzywiąc usta.
- Do zobaczenia Abriś - po tych słowach obróciła się na pięcie i ruszyła w tylko sobie znanym kierunku.
Siedemnastolatek zaklął cicho pod nosem, po czym opadł na ławkę. Temu debilowi po raz milionowy się upiecze? Najwidoczniej tak... Nawet jeżeli chłopak chciałby złożyć zeznania to jego rodziców to wydarzenie wcale nie zainteresuje.
Westchnął głośno, a następnie zerwał się z ławki i ruszył w stronę klasy. Za kilka minut miał zadzwonić dzwonek. Nastolatek zbiegł na dół po schodach i podszedl do drzwi odpowiedniej sali. Zostawił tam swój plecak, a następnie opuścił pomieszczenie. Gdy tylko przekroczył próg sali dostrzegł w tłumie czarnowłosą dziewczynę z starszej klasy. Nastolatka szła w stronę drzwi wyjściowych rozmawiając z kimś przez telefon. Abraham bez chwili zastanowienia podbiegł do osiemnastolatki i złapał ją za nadgarstek. Ciemnowłosa szybko się odwróciła, po czym spojrzała na Mateo swoimi ciemnymi oczami. Były to zdecydowanie najciemniejsze oczy, jakie chłopak kiedykolwiek widział. Mocny brąz idealnie pasował do lekkich rys na twarzy i malinowych ust.
- Czego chcesz? - zapytała odkładając telefon od ucha.
- Pogadać.
Nastolatka wywróciła oczami, po czym rzuciła do telefonu krótkie "spadam" i zakończyła połączenie.
- O czym? - zwróciła się w stronę siedemnastolatka.
- Marcos odwoła zarzuty?
- Widzę, ze jesteś na bieżąco - zaśmiała się. - Jest bardzo posłuszny.
- Coś ty mu nagadała? - zapytał spokojnie.
- Nic - wzruszyła ramionami.
- Czyli?
- Ładnie poprosiłam. No a wiesz jaki Marcos jest... Dla mnie zrobi wszystko - uśmiechnęła się.
- Pantoflarz jeden - mruknął.
- Słodziak - ucięła krótko.
- Niech ci będzie... Javier powinien...
- Wylądować w kiciu? - przerwała chłopakowi - Widzę, że mamy inne poglądy.
- Zapewne - wzruszył ramionami. - Z tego co mi wiadomo... nie przepadasz za Cano. Dlaczego więc chcesz, żeby nie trafił do pudła?
- Racja, nie lubię go. Ale Amanda mnie prosiła o to, abym porozmawiała z moim chłopakiem. Posłuchałam jej i namówiłam Marcosa do odwołania zarzutów.
- On powinien skończyć za kratkami.
- Powinien, nie powinien. Każdy zasługuje na drugą szansę.
- No właśnie... Na jedną a nie na milion.
- To inaczej... Każdy zasługuje na nową szansę...
- Ale nie Javier!
- On zwłaszcza - uśmiechnęła się.
- Muszę pogadać z Marcosem...
- chcesz go namówić do zmiany zdania?
- Może - wzruszył ramionami.
- I myślisz, że co? Że przejdzie na twoją stronę?
- A dlaczego nie?
- Wiesz... Jesteś żałosny - wysyczała.
- Nie bardziej niż ty - skrzywił usta.
- Śmieszne. Wiesz co Mateo? Zobaczymy kogo on posłucha... Swojej dziewczyny, czy przyjaciela. - uśmiechnęła się sztucznie, po czym obróciła się na pięcie i opuściła budynek.
Mateo jeszcze przez kilka chwil wpatrywał się w zamknięte drzwi. Następnie wyciągnął telefon i wybrał numer do swojej dziewczyny. Po kilku długich minutach włączyła się sekretarka, więc brązowooki powtórzył czynność. Próbował wiele razy, ale bez żadnego skutku.
- No świetne - powiedział do siebie pod nosem.

-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-

Wiiiitam!!! Jak tam co tam?
Po pierwsze to przepraszam osobę której zadedykowałam to... nijakie coś xD
Po drugie to...
Najlepszego!
Zdrowia!
Szczęścia!
A po trzecie... PRZEPRASZAM!!! Rozdział chyba nie pojawił się tutaj od jakiś stu lat...
Niestety mam telefon w naprawie xD A tableta, na którym pisałam dzisiaj lekko uszkodziłam xD
Jestem mistrzem w psuciu rzeczy xD
Rozdział pojawił się... ale jest chyba najgorszy a tych jakie kiedykolwiek napisałam... Więc za to też przepraszam xD
Next? Nie wiem xD To zależy od wielu rzeczy xD
Jeszcze... w lipcu (koło 25 i do nie wiem kiedy... ) Na bank nie dodam rozdziału ani na tutaj ani na MOV xD
Przepraszam za to też ^^
I za milion innych rzeczy xD
Bayoszki <3

No Habrá Mañana // AMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz