Prolog

559 28 8
                                    

Witam. Postanowiłem zacząć pisać drugie opowiadanko. Będzie to trochę inne spojrzenie na Black Veil Brides i ich twórczość. Mam nadzieję, że wam się spodoba i będziecie choć trochę zainteresowani intrygą jaką szykuję. Nie przedłużając zapraszam do lektury prologu i wyrażenia swojej opinii na jego temat. Przyjmę każdą krytykę oraz postaram się do niej zastosować. Nie pozostaje mi więc nic innego jak poczekać na wasze przemyślenia.

_________________________________________________________

Piąty krąg Królestwa Niebieskiego. Piątka aniołów, którzy byli do tej pory uważani za wybranych podążała w kajdanach do budynku sądu. Eskortowało ich trzech wyższych rangą urzędników niebieskich. Choć pojmani różnili się od siebie charakterami i wyglądem, łączyło ich jedno. Od początku swojego powstania byli sobie bardzo bliscy. Więź łączącą piątkę skrzydlatych uważano niemal za braterską i taka też ona była. Każdy z prowadzonych teraz w kajdanach aniołów skoczyłby za drugim w ogień nie zważając na własne życie. Dlaczego akurat ci skrzydlaci zostali pojmani nikt nie wiedział oprócz przewodniczącego sądu i ich samych, choć jeśli Andy i jego przyjaciele mieli być szczerzy zarzuty, które im postawiono były naprawdę śmieszne i bezpodstawne. Przebywające wówczas na placu ptactwo niebieskie nie rozumiało jaką zbrodnię musiała popełnić ta piątka, że budynek, który od dawna nie był używany znów miał zatętnić życiem. Wreszcie ostatni z pojmanych przekroczył próg budynku sądu i wielkie odrzwia, które do tej pory były otwarte zamknęły się z nimi, a sąd zaraz miał zacząć obrady.

- Gabrielu, przecież wiesz, że ta piątka jest niezwykła. Rozumiem, że popełnili błąd jednak oni chcieli pomóc innym. Czyż nie takimi istotami stworzył nas Pan? – zapytał najwyższy z pośród wszystkich chórów anielskich, skrzydlaty o imieniu Metatron.
- Przyjacielu i bracie przecież wiesz, że nie możemy ingerować w życie głębian, sylfów, dżinów i salamandr. Jednak ta piątka złamała to prawo i stanęła po stronie głębianki, którą pacyfikowało dwóch strażników. – powiedział najwyższy z Archaniołów. Owszem wiedział, że Metatron nie zrozumie jego podejścia do sprawy jednak prawo, jakie ustanowiła sama Jasność obowiązywało wszystkich i żaden ze skrzydlatych nie powinien występować przeciwko niemu.
- Rozumiem twój gniew Archaniele, jednak ci mężczyźni mają w sobie szczególne dary, które również pochodzą od samej Jasności. Chcesz zrobić z nich przykład dla innych? Dla mnie kara śmierci jest zbyt surowa. Błagam cię na naszą przyjaźń, na obecność Jasności w naszym Królestwie i na wszystkie chóry anielskie byś przemyślał wygnanie. Możesz ich przecież strącić na ziemię. – próbował dalej przywódca chórów anielskich. Gabriel spojrzał na Metatrona i westchnął ciężko. Wiedział, że cała piątka, która dziś ma stanąć przed sądem jest wyjątkowa lecz złamali prawo, a to wymaga kary także najwyższy sędzia i władca siedmiu kręgów niebieskich nie miał wyjścia musiał ją wymierzyć. Mógł jednak ją złagodzić do wygnania lecz nie wiedział czy taki wybór będzie zaakceptowany przez trybunał.
- Dobrze Metatronie. Zobaczę co da się zrobić. A teraz proszę zajmij swoje miejsce w Trybunale. Musimy zaczynać. – powiedział Archanioł i zajął miejsce po środku sali sądowej. Westchnął ciężko widząc piątkę młodych i silnych skrzydlatych, których ręce były teraz skute kajdanami. Każdy z nich wydawał się pogodzony ze swoim losem i tylko czekali na najgorsze. Gabriel chrząknął i spojrzał na piątkę aniołów.
- Andy, Ashley'u, Christianie, Jeremy oraz Jake'u zebraliśmy się tutaj by rozsądzić powagę waszych czynów i zdecydować nad waszym losem. Każdy z tu zgromadzonych członków niebiańskiego Trybunału został zapoznany z waszymi zeznaniami oraz z okolicznościami popełnionego przez was czynu. Nie będziemy więc wysłuchiwać waszych zeznań, ani też mów oskarżycieli. Ogłaszam więc, że teraz odbędzie się glosowanie nad karą jaka was spotka. – powiedział i spojrzał na pięciu aniołów. Ruchem dłoni kazał ich rozkuć i uwolnić z więzów. Wiedział, że każdy z pojmanych nie użyje mocy przeciwko Archaniołowi, także nie widział potrzeby, by piątka wyjątkowych skrzydlatych spędzała całe głosowanie w kajdanach. –Zatem niech sędziowie niebiańskiego Trybunału podnosząc rękę zagłosują za skazaniem na śmierć pojmanych. – powiedział i zapadła cisza. Po jakimś czasie słychać było szum lotek i powoli dwadzieścia rąk uniosło się w górę. Uwięzieni skrzydlaci z ulgą popatrzyli na to co się właśnie zdarzyło. – Dziękuję. – rzekł Gabriel i lekko się uśmiechnął zapisując wynik. – Teraz proszę o poniesienie rąk tych sędziów, którzy uważają, że pozbawienie skrzydeł i wygnanie tej piątki na ziemię będzie odpowiednią karą. – powiedział i spojrzał po zebranych. Znów dało się słyszeć szum lotek i powoli w górę uniosło się trzydzieści rąk. Archanioł był usatysfakcjonowany takim wynikiem głosowania, a jego przyjaciel i władca wszystkich chórów anielskich posłał mu lekki uśmiech.
- Zatem Andrew Biersacku, Ashley'u Purdy, Christianie Coma, Jeremy Fergusonie i Jake'u Pittsie zostajecie skazani na pozbawienie skrzydeł i strącenie na ziemię. Przydomki po waszych imionach będą waszymi nowymi nazwiskami. Wyrok zostanie wykonany o zmroku. Do tej pory skazani mają pozostać w budynku sądu. Zamykam rozprawę i proszę o rozejście się. – powiedział i szybkim krokiem opuścił swoje miejsce. Widać było, że nie wszyscy sędziowie byli zadowoleni z takiego obrotu spraw jednak w głębi duszy wiedzieli, że zabicie tej piątki skrzydlatych byłoby postąpieniem wbrew woli Jasności. Gdy budynek opustoszał do skazanych wyszedł Gabriel z Metatronem. Podeszli do piątki przyjaciół i popatrzyli im prosto w oczy.
- Wiem, że postąpiliście słusznie i zgodnie z waszymi sumieniami, jednak zgodnie z prawem popełniliście straszną zbrodnię. Niemniej jednak chcę wam wręczyć te amulety. Będą was one chronić i w razie czego pozwolą mi oraz Metatronowi przyjść wam z pomocą gdy będziecie w niebezpieczeństwie. A teraz nacieszcie się ostatnimi chwilami pobytu w niebiosach, bo po strąceniu już nigdy nie będziecie mogli tu wrócić. – powiedział Gabriel i wręczył każdemu wisorek z pięcioramienną gwiazdą otoczoną dziwnymi wybrzuszeniami. Po czym razem z przywódcą wszystkich chórów anielskich odszedł zostawiając piątkę skrzydlatych w wielkim gmachu sądu.

We are the chosen onesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz