Objawienie potęgi Appylona

52 1 0
                                    


Ból, senność i ogólne osłabienie walczyło w organizmie Devianta o to, co ma wygrać. Andy i trójka pozostałych Wybranych patrzyli na to z lekkim niepokojem. Nie spali od czterech godzin, a Deviant dalej nie otworzył oczu. W końcu wszyscy za wyjątkiem Chrisa położyli się spać. Coma usiadł przy Ashley'u i położył mu rękę na czole. Naprawdę chciał sprawdzić, czy Purdy nie ma gorączki jednak gdy tylko dotknął chłodnego czoła Devianta ten zareagował natychmiast. Co zrobić, że tak naprawdę muzyk nie wiedział gdzie się znajduje. Był otępiały z bólu, wycieńczenia, a osłabienie jakie czuł dodawało mu determinacji. Jedną ręką szarpnął dłoń Comy, a gdy już ją trzymał w uścisku przyciągnął do siebie pałkera. Dopiero gdy poczuł woń perfum Christiana puścił go i otworzył oczy.
- Chris, gdzie ja jestem, jak się znalazłeś w moim snie? - zapytał nie całkiem przytomny i dopiero wtedy spojrzał na perkusistę i na to jak rozmasowywał sobie lewe ramię. Prawie natychmiast odwrócił wzrok i lekko posmutniał. Wiedział czyja to wina i był na siebie wściekły. Nie zdążył nic powiedzieć gdy do pokoju cicho wszedł Jinxx.
- Coma idź się połóż. Ja przy nim posiedzę. Wyspałem się już, a ty potrzebujesz odpoczynku. – powiedział i usiadł na łóżku Devianta. Spokojnie położył mu rękę na ramieniu. Chris niechętnie ale skinął głową Jeremy'emu. Spojrzał jeszcze raz na Asha i wyszedł z pokoju Purdy'ego. Gdy Coma był już u siebie po prostu walnął się na łóżko i zasnął.
- Wiem, że się obudziłeś ale powinieneś jeszcze trochę pospać. Jesteś wykończony. Twoje ciało jest obolałe. Wiem to, bo czułem podobnie jak ty. Wiesz dwójka z tych młodych ludzi dostała medaliony ode mnie. Wiem jak mocno musiałeś odczuć atak na tych, którym wręczyłeś wisiorki. A teraz odpoczywaj. Porozmawiamy jak będziesz na siłach. – powiedział cicho Jeremy i pogładził Devianta po ramieniu. Ash słuchając spokojnego głosu przyjaciela usnął ponownie. Freguson nic nie musiał robić, bo samo zmęczenie i niewyspanie w końcu dało o sobie znak. Purdy wreszcie usnął spokojnym i zdrowym snem. Nic go nie niepokoiło, a rysy dotąd zaciekłe i ostre zaczęły się wygładzać. Basista wreszcie odpoczywał, a wiedząc, że nie jest sam nie musiał już czuwać. Jinxx siedział przy zmęczonym i osłabionym przyjacielu i co chwila nasłuchiwał odgłosów dochodzących z domu. Wiedział, iż niedługo wszyscy będą się budzić, a każdy dźwięk mógł doprowadzić do tego, że Deviant też zostanie wyrwany ze snu i gdy usłyszał ciche pukanie do drzwi zerwał się natychmiast na równe nogi i otworzył nie chcąc, by Ashley się obudził. Był zdziwiony, gdy w drzwiach zobaczył Shi. Dziewczyna stała lekko zdezorientowana i patrzyła na Jinxxa jakby zobaczyła ducha.
- Przepraszam myślałam, że tutaj mieszka ten, od którego dostałam wisiorek. Chciałam z nim porozmawiać. Ale jak się pomyliłam to pójdę szukać dalej. – powiedziała i już miała się oddalić gdy Jeremy lekko się uśmiechnął i odsunął się od wejścia.
- Nie pomyliłaś się tylko on teraz śpi. Jest bardzo zmęczony i obolały, ale jak tylko się obudzi powiem mu, że chciałaś z nim rozmawiać. – stwierdził jednak dziewczyna nie chciała odejść.
-Wiem, że nie powinnam wam przeszkadzać, ale mogę zaczekać tutaj? – zapytała i spojrzała tymi samymi wystraszonymi oczami na Fergusona. Jinxx wpuścił dziewczynę do środka i usiadł na jednym z foteli znajdujących się przy niskim, szklanym stoliku. Shi usiadła obok gitarzysty i patrzyła na Devianta. Nadal nie mogła uwierzyć, że ma przed sobą anioła. Przecież on wyglądał tak zwyczajnie jak był pogrążony we śnie.

Kwatera Cieni.
Śpiewne zawodzenie trwało, a Przywódca Cieni wstępował na swój tron. Wiedział, że gdy tylko tam usiądzie wszystko się zacznie ale od tego zależała przyszłość jego i wiernych mu poddanych jak to lubił myśleć o swoich poplecznikach. Doskonale pamiętał dzień, w którym on sam został naznaczony przez Appylona. To było dla niego jak objawienie. Miał nadzieję, że dla tych młodych ludzi, którzy stali teraz w równym rządku przed schodami prowadzącymi do jego tronu też właśnie tak będzie. Gdy wreszcie usiadł na swoim miejscu jeden z jego przybocznych podszedł do niego ze złotą tacą, na której leżał nóż ze złotą rękojeścią wysadzaną dwoma czarnymi klejnotami. W momencie, gdy Leto ujął go w rękę śpiewne zawodzenie ustało.
- Zebraliśmy się tutaj, aby wprowadzić tych młodych ludzi do społeczności Cieni. Czy ktoś ze zgromadzonych ma jakieś przeciwwskazania, do tego aby ktoś z nich nie dostąpił tego zaszczytu? - zapytał i czekał na odpowiedź jednak w sali zabrzmiała jedynie cisza, a akolici rozejrzeli się po zebranych. Doskonale wiedzieli, iż oni nie mieli głosu lecz ich pragnienie dołączenia do F.E.A.R były przemyślane i szczere. Jared jeszcze chwilę czekał na jakiś sprzeciw jednak gdy w pomieszczeniu nie usłyszał niczyjego głosu spojrzał na dziesięć osób stojących przed schodami do jego tronu.
- Zatem jeśli nikt nie widzi przeciwwskazań, by stojący przed nami akolici stali się pełnoprawnymi Cieniami niech pierwszy z nich zbliży się do mnie aby otrzymać błogosławieństwo Appylona. - powiedział i dostrzegł dwoje pełnoprawnych Cieni, którzy wyłonili się obok adeptów. Po czym lekko pchnęli pierwszą osobę. Chłopak, który stał na czele spojrzał na członków organizacji po czym skłonił głowę przed nimi i zaczął swoją podróż pod tron Jareda. Na szczęście schodów nie było zbyt wiele i po dwóch minutach akolita stanął przed Przywódcą.
- Czy dobrowolnie i bez żadnego przymusu chcesz dołączyć do organizacji F.E.A.R? - zapytał Jared na co chłopak skinął głową. Po czym podał przywódcy swoją lewą rękę, Leto złapał ją w silnym uścisku i zbliżył końcówkę noża do jego skóry. - Przez to nacięcie, które wykonam spłynie na ciebie moc i błogosławieństwo naszego opiekuna Appylona. Niech ci służy w wykonywaniu powierzonych zadań. - powiedział i przejechał końcówką noża po przedramieniu chłopaka. Gdy kilka kropli krwi spadło na posadzkę znajdującą się pod tronem w nacięcie wykonane ceremonialnym narzędziem zaczęła wpływać smolista substancja widoczna tylko przez stojącego przy Przywódcy Akolitę jak i przez Jareda. Po czym gdy przestała ona wpływać do rany rozcięcie natychmiast się zasklepiło, a chłopak został ubrany w szaty przynależne Cieniom. W miejscu nacięcia pojawił się charakterystyczny znak będący swoistym logo organizacji F.E.A.R, a dotychczasowy akolita mógł wreszcie się odezwać.
- Będę wypełniać powierzone mi rozkazy, a pokrzepiony mocą Appylona, będę mu służył całym swoim sercem. - gdy chłopak wypowiedział te słowa dwóch innych członków organizacji zaprowadzili go na podwyższenie dla "śpiewaków" i razem z tym lekko upiornym chórem zaintonowali kolejny zaśpiew lecz zarazem inny od poprzedniego. Tak Jared postąpił z każdym z pozostałej dziewiątki akolitów i po skończonej ceremonii powitał ich jeszcze w organizacji już jako pełnoprawnych członków.

W tym samym czasie dom piątki Wybranych.
Andy i chłopaki właśnie zabierali się za zrobienie późnego śniadania gdy nagle Prorok stanął w miejscu i zastygł w bezruchu. Wszyscy się na niego spojrzeli z lekkim strachem, a, z pokoju, w którym przebywał Deviant z Jinxxem dał się słyszeć krzyk Asha. Basista wił się na łóżku starając się jakoś zapanować nad przeszywającym bólem. Oddychał ciężko, a Freguson starał się jakoś go asekurować, by Purdy nie spadł z łóżka. Shi siedziała na fotelu i patrzyła na cierpienia muzyka. Nie wiedziała jak mu pomóc. Wreszcie wstała i podeszła do zlanego potem i opętanego bólem Upadłego.
- Skup się na moim głosie. To powinno pomóc. Spokojnie, to tylko niewielkie cierpienie, jesteś to w stanie znieść. Jesteś silny, silniejszy od tych, którzy sprawili, że cierpisz. A teraz zaśnij. Będziemy nad tobą czuwać. - powiedziała dziewczyna i położyła rękę na czole czole rozpalonego Devianta.Gdy ręka przerażonej Shi dotknęła tylko czoła Purdy'ego, Upadły zaczął się uspokajać. Jinxx patrzył się na to jak Ashley pomału zaczyna odzyskiwać spokój. Zachęcał nawet dziewczynę, by dalej do niego mówiła jednak ona nie wiedziała co powinna powiedzieć. Usiadła koło niego na łóżku i nadal trzymała rękę na jego czole. Choć widać, że dziewczyna się bardzo boi to jednak pomogła cierpiącemu Ashley'owi jednak sama nie wiedziała jak to było możliwe. Właśnie w tym momencie do pokoju Devianta wpadła pozostała trójka Upadłych. Widząc dziewczynę przy ich przyjacielu zdziwili się jednak Jinxx powstrzymał ich ruchem dłoni, by nie dawali jej za to ochrzanu. Wreszcie gdy oddech Devianta wrócił do normy jego zwierzę usiadło przy swoim panu i czekało aż on się ocknie.
- Też to czuliście? - zapytał Andy nie wiedząc co powiedzieć. Owszem widział, że Ash musiał bardzo cierpieć i gdy tylko do niego podszedł i chciał go przykryć kołdrą zobaczył krew na jego bezrękawniku. Natychmiast wysłał CC po opatrunki, po czym z pomocą Jake'a lekko podnieśli śpiącego Devianta, a Jinxx zdjął z niego tanktopa. Wtedy wszystkim ukazała się krew sącząca się z rany jaką zadał Ashley'owi jeden z Cieni.
- Teraz już rozumiem jego ból. Ale nie wiem co go spowodowało. Poczułem się tylko dziwnie i usłyszałem jakieś smętne zawodzenie, a potem krzyk Ashley'a. Ktoś jest mi w stanie wyjaśnić skąd mógł pochodzić ten dźwięk i dlaczego on znowu krwawi? - zapytał jednak nikt nie potrafił mu odpowiedzieć na to pytanie. Musieli poczekać na moment, w którym Deviant się ocknie ze snu. Jednak na razie mężczyzna był pogrążony we śnie.

Kwatera F.E.A.R
Jared podczas ceremonii czuł jak wielki ból musiało sprawić przyjęcie nowych członków do jego organizacji piątce Wybranych. Owszem teraz już wiedział jak ich osłabić, ale musiał działać szybko, by oni nie dowiedzieli się o tym co tak naprawdę się stało i co podziałało na nich tak mocno, że przez chwilę nie byli zdolni do żadnego ruchu.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 23, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

We are the chosen onesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz