Upadłe Anioły

182 18 5
                                    


Cisza jaka zapanowała w budynku sąd ubyła przytłaczająca. Piątka skrzydlatych wpatrywała się w symbol jaki widniał na amulecie. Nie rozumieli jak to możliwe, że ktoś chce im pomagać gdy oni będą wieść życie na ziemi.Przecież nie można ich zbyt łatwo zabić, a raczej starzenie się też im nie grozi więc co było takiego wyjątkowego w nich, że sam Archanioł Gabriel chce ich chronić. Tego nie wiedzieli. Wlepiali tylko wzrok w dziwne medaliony i milczeli. Wreszcie jeden z nich nie wytrzymał. Jego intensywnie niebieskie tęczówki przebiegły po pozostałych aniołach, a na ustach pojawił się lekki uśmiech.
-No cóż może i chcą nas wygnać z Królestwa Niebieskiego i skazać na tułaczkę. Lecz jak sami słyszeliście nie zabronili nam przebywać razem. A przecież doskonale wiemy, że jak jesteśmy razem jesteśmy w stanie dokonać wielkich rzeczy. -powiedział i wstał ze swojego miejsca. W końcu był wolny więc nie zamierzał tkwić jak przykuty do stołka, na których kazali im usiąść podczas procesu, choć czy to czego byli świadkami można było nazwać procesem nie wiedzieli. Owszem niby był cały skład sędziowski jednak z ich strony nie padło żadne pytanie tylko od razu głosowanie na karę.
- Tak, bo jest się z czego cieszyć. Słyszałeś Gabriela, mamy zakaz wstępu do Nieba więc choć nie zostaliśmy skazani na śmierć to i tak dość surowa kara, a poza tym trzeba się zastanowić co będziemy robić na ziemi, by zarabiać pieniądze. -powiedział jeden z dwóch ciemnowłosych o brązowych oczach. Owszem on zawsze starał się przeanalizować każdą sytuację jednak z tej, w której się znaleźli jednak w obecnej nie widział żadnych pozytywów. Może i reszta uważała go czasem ze czarnowidza jednak trzeba było powiedzieć, że to właśnie za nim i za niebieskookim oglądało się najwięcej anielic.
- Ashley daj spokój.Ja tam bym się tym nie przejmował, przecież zawsze możemy znaleźć jakiś pustostan, odwalić tam wyobrażenie astralne naszego lokum i żyć jak królowie. -powiedział drugi skrzydlaty, który w odróżnieniu od poprzedniego miał bardzo jasne, wręcz można powiedzieć bursztynowe oczka. Cóż ten osobnik zawsze mówił, a dopiero później myślał jednak to czasem miało duże plusy. Gdy tylko to powiedział pozostała czwórka aniołów spojrzała na niego i lekko się uśmiechnęła.
-Chris ma rację, lecz kto wie, jak takie coś znaleźć i jak dowiedzieć się czy to jest wolne i nie zostanie zburzone. -powiedział ten, na którego wołali Jeremy. To właśnie on był najbardziej rozgarnięty z całej piątki. Można nawet powiedzieć,że robił za głos rozsądku pośród nich. Może nie zawsze go słuchano jednak często pozostała czwórka się z nim zgadzała.
-Dajcie spokój. Wszystko ogarnie się wówczas gdy będziemy już na ziemi. Na razie nie zastanawiajmy się nad tym. -powiedział Andy i usiadł dość blisko Asha. Widział, że jest on zamyślony i jakby nieobecny. Nie chciał jednak go na siłę nakłaniać do jakichkolwiek zwierzeń. Wiedział, że czasem Purdy łapał takie zawiechy i nikt nie mógł nic na to poradzić. Piątka aniołów nawet nie zauważyła kiedy zaczęło się ściemniać. Cóż może to i lepiej gdyż myśl o tym co miało się stać napawała ich wszystkich lekkim strachem i przygnębieniem. Wreszcie wielkie drzwi się otworzyły i wpadła przez nie dziesiątka strażników.Pochwycili oni skazanych i pomału zaczęli wyprowadzać na plac.Andy, Ashley, Chris oraz Jake szli z podniesionymi wysoko głowami tylko Jeremy nie chciał widzieć tych, którzy zgromadzili się na placu, na którym był ustawiony szafot. Na podwyższeniu stał młody anioł, którego żaden ze skazanych nie znał jednak z jego twarzy można było wyczytać strach. Co za ironia. Młodzik ma nas pozbawić skrzydeł. Ciekawe co się stał ze starym egzekutorem pomyślał najstarszy z całej piątki Ash. Nie zauważył kiedy młodziak wyciągnął palec i wskazał na niego. Strażnicy trzymający go za ramiona popchnęli go w kierunku szafotu, a Purdy nawet nie zauważył kiedy podcięto mu nogi i odrąbano skrzydła. Owszem z samej egzekucji Ashley jak i pozostała czwórka niewiele pamiętała lecz tłum, który przebywał wówczas na największym niebieskim placu patrzył na skazanych jak na zdrajców oraz wyklętych. Po pozbawieniu ostatniego z piątki przyjaciół skrzydeł młody anioł szybko zszedł z podwyższenia i udał się do budynku sądu by tam ukoić swoje nerwy, a nieprzytomni skazańcy leżeli na szafocie w kałuży krwi, która co jakiś czas skapywała na ozdobny bruk placu.

Jakiś czas później.

Jako pierwszy obudził się Andy. Wstał i przetarł oczy. Leżeli w jakimś budynku, który był dość duży i o dziwo ładnie urządzony. Obok niego stał Gabriel i czekał kiedy cała piątka się ocknie.
- Witaj.Dlaczego tu jesteś? Przecież ptactwo niebieskie uważa nas za istoty gorsze nawet od Głębian? -zapytał Biersack, a Gabirel zwrócił ku niemu swe zielone tęczówki.
- Poczekaj,a wszystkiego się dowiesz Andy. -powiedział dość tajemniczo i spojrzał na leżących niedaleko upadłych aniołów. W końcu nieprzytomny pozostawał tylko Ashley,a cała reszta towarzystwa czekała, aż i on się ocknie.
- Co się... -w końcu usłyszeli cichy i słaby głos Purdy'ego. Nie dokończył jednak wypowiedzi tylko spojrzał na przyjaciół i Gabriela. - Co my tu robimy? Dlaczego mnie tak bolą plecy? Co ty tu robisz Gabrielu? -zasypał wreszcie pytaniami całą piątkę obserwujących go mężczyzn. Długo czekał na odpowiedź i na pewno ta, którą miał za chwilę otrzymać raczej nie będzie się podobała ani Purdy'emu,ani pozostałej części jego przyjaciół.
- Rozumiem,że jesteście dość mocno skołowani jednak musieliśmy to zrobić.Otóż w noc przed waszą egzekucją nawiedziła mnie Jasność. Nasz Pan powiedział, że muszę wysłać na Ziemię pięciu wybranych gdyż zbliża się czas, w którym będą oni grać ważną rolę.Wówczas sam nie wiedziałem o co chodzi. Wtedy Jasność pokazała mi wasze twarze i kazała nie tylko was okaleczyć jak i wygnać z nieba oraz wysłać na Ziemię. Dopiero gdy zobaczyłem wasze wizerunki i otrzymałem rozkazy bezpośrednio od Pana dostałem też przepowiednię, która bardzo mi się nie spodobała. Brzmiała ona tak: Nadchodzą czasy, w których wielki strach padnie na Ziemian, Głębian i Skrzydlatych. Nadchodzi siła nieczysta, której oprzeć się będą mogli tylko ci, którzy sprzeciwić się prawu przeze mnie podyktowanemu mogli. Tych pięciu wybranych Upadłymi się stanie o skrzydłach czarnych jak noc, a ich twarze znaki przedziwne zdobić będą. Oni jednocząc pod sobą armię młodych ludzi pokonają ową nieczystą siłę i pokój przywrócą nie tylko pomiędzy ludźmi lecz pomiędzy Głębianami jak i Skrzydlatymi. -powiedział i spojrzał na zszokowanych mężczyzn. Cóż piątka nowych Upadłych nic z tego co mówił do nich Gabriel nie rozumiała.Owszem cieszyli się tym, że mają do wykonania jakieś zadanie jednak nadal pozostawało pytanie jak mają pokonać coś, czego nawet sam Pan pokonać nie może w pojedynkę. Po chwili milczenia Gabriel znów zabrał głos.
- Wiem,że to co mówię jest dla was nowością. Mogę wam jeszcze zdradzić, że w każdym z was drzemią moce, które sami musicie odkryć i je okiełznać. Lecz musicie się spieszyć gdyż niedługo siła nieczysta ujawni swoje zamiary i jej emisariusze będą chcieli was zgładzić. Dlatego macie owe amulety, by w razie czego o moją pomoc prosić. Kończąc swoją wypowiedź chcę wam życzyć powodzenia i wielu sukcesów w dalszym życiu. Do zobaczenia nasza jedyna nadziejo. -powiedział i zniknął zostawiając osłupiałych i zdezorientowanych upadłych w ciszy ich nowego lokum. Andy, który jako pierwszy doszedł do siebie po tym co usłyszał zaczął zwiedzać ich nową siedzibę gdy nagle na środku wielkiego salonu złapał go przerażający ból. Padł na jedną z kanap i tarzając się w bólach stawał się tym, kim według przepowiedni miał się stać. Powoli w miejscu odrąbanych skrzydeł zaczęły pojawiać się nowe z czarnymi lśniącymi lotkami.

We are the chosen onesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz