-Jak tam najgorsza noc? - zapytała ze śmiechem Julia, wchodząc do swojego pokoju.
Olivia mruknęła coś niezrozumiale i dalej mocno spała, Dastin nawet nie drgnął. Wyglądali tak słodko, mocno do siebie przytuleni,on leżał na plecach, ona z głową w zagłębieniu jego ramienia i dłonią na piersi. Jej rozrzucone włosy tworzyły wokół nich ogromną aureolę, były już naprawdę długie, niemalże do pasa. Julia zahaczyła nogą o zwinięte na podłodze prześcieradło i uśmiechnęła się szerzej, jeśli to było możliwe. Przewiesiła je sobie przez ramię i poszła dalej,w kierunku łóżeczka Dev'a. Chłopczyk nie spał już od jakiegoś czasu, siedział bawiąc się i gaworząc.
-Lula! - wykrzyknął chłopiec,gdy tylko podniósł małą główkę.
-Csii, mamusia jeszcze śpi - przyłożyła palec do ust.
-Pi - powtórzył za nią chłopiec,co miało oznaczać słowo "śpi" i również przyłożył paluszek do ust.
Julia wzięła go na ręce, razem z jego ulubioną zabawką, którą trzymał i skierowała się do wyjścia. Jeszcze raz jednak spojrzała na młodych i nagle ją olśniło. Pobiegła do pokoju Oliviki i wyciągnęła z biurka dziewczyny nowiutki aparat, który sama jej kupiła na urodziny. Zrobiła im dwa pewne zdjęcia i ruszyła do salonu, by przebrać Dev'a. Chłopczyk leżąc przez cały czas bawił się nad głową swoim małym samolocikiem i wydawał dźwięki jadącego samochodu. Zjadłszy śniadanie, ubrała chłopczyka w cieniutki,niebieski płaszczyk ,czarne spodnie, czarno-niebieską koszulkę i niebieskie, sportowe buciki. Torebkę przewiesiła sobie przez ramię, Dev'a usadziła na swoim lewym biodrze a w prawą rękę wzięła jego również niebieską spacerówkę. Skierowali się do parku, gdzie Dave uwielbiał karmić kaczki.
***
Gdzie Dave? - Olivia wyrwała z łóżka, jak oparzona.
-Hmm?- zaczął przecierać oczy Dastin.
-Dave, pytałam gdzie Dave! - krzyczała spanikowana dziewczyna, biegając po pokoju, mimo ogromnego bólu brzucha. Dastin nie zdążył jej jednak odpowiedzieć,ponieważ już nie było jej w pokoju. Wróciła po chwili,uspokojona,z kartką w dłoni.
-Julia zabrała go do parku - powiedziała z uśmiechem i ulgą,spowrotem kładąc się obok Dastina.
-Jak się spało, księżniczko?- zapytał czule, ciepłą dłonią masując jej podbrzusze,a nosem trącając policzek.
-Bardzo dobrze - odpowiedziała zawstydzona, nie patrząc w jego stronę.
-Wiesz co?- zapytał tajemniczo. - Uwielbiam jak się tak rumienisz - wyszeptał do jej ucha, na co Olivia poczerwieniała jeszcze bardziej.
-Właśnie tak - wymruczał chłopak seksownie, wkładając w nią dwa palce. Olivii mimowolnie wyrwał się jęk,chociaż nie była na to przygotowana. Za chwilę jednak wyjął je z niej i zaczął masować całą dłonią jej najczulszy punkt.
- Dzisiaj to ja o ciebie zadbam - powiedział Dastin stanowczo, wyjmując dłoń spod czarnych fig. Olivia mruknęła z niezadowoloniem, ale pozwoliła pociągnąć się w stronę drzwi. Dastin zrobił jej wspaniałą kąpiel odprężającą,w której leżała już od około trzydziestu minut, podczas gdy on szykował dla nich śniadanie. Kiedy chciała wyjść, zorientowała się, że nie przyniósł jej ani ubrań, ani ręcznika, niech to szlag! Zrobił to specjalnie, pomyślała. Ale odpłaci mu się z nawiązką.
Wyszła z łazienki, ociekając wodą,robiąc mokre ślady stóp na podłodze, a włosy przeniosła na jedną stronę, tak by lekko zakrywały lewą pierś. Stanęła oparta o framugę drzwi, zakładając ręce na piersi, co spowodowało, że były jeszcze większe, a nogę oparła jedną o drugą. Odczekała jakiś czas, obserwując odwróconego do niej plecami Dastina i najsłodszym,najbardziej niewinnym głosem na jaki mogła się zdobyć, zapytała : - Mógłbyś podać mi ręczniki kochanie?
Dastin natychmiast się odwrócił,o mało nie przewracając czajnika z gorącą wodą. Wstrzymał oddech i wytrzeszczył oczy, jakby miały mu wyjść zaraz z orbit. Wyglądał przekomicznie. W momencie kiedy wzrok Olivii padł na jego bokserki, nie mogła się nie zaśmiać. O to właśnie jej chodziło.
-To dasz mi je czy nie? - zapytała słodko, przygryzając dolną wargę.
-A jak myślisz?- odpowiedział pytaniem na pytanie, zachrypnięty Dastin.
-Myślę, że powinieneś, jeśli chcesz zjeść to śniadanie - wskazała palcem na stół.
Nie odrywając od niej wzroku, przeszedł dzielące ich kroki i zatrzymał się dokładnie przed nią. Mimo tego,że tak bardzo schudł, nadal był od niej większy i wyższy. Dosięgała mu zaledwie do piersi, ale to była jedna z cech,które w niej uwielbiał. Jego maleńki skarb.
Olivia postanowiła jeszcze chwilę brnąć w swoją grę i stając na palcach, ustami poprosiła chłopaka o pocałunek. Zrobił to natychmiast, bez żadnego zastanowienia, przyciskając jej mokre, seksowne ciało do swojego nagiego torsu, dłońmi, które znalazły się poniżej jej linii kręgosłupa. Właśnie miała się od niego oderwać i powiedzieć, żeby na nic nie liczył, bo przyszła tylko po ręczniki, kiedy odezwał się za nią lodowaty głos.
-Ty szmato! - krzyknął - jesteś taka sama jak Samantha!
Dastin znieruchomiał, a dłońmi zaczął zakrywać jak najwięcej mógł ciało Olivii. Wyprostował się całkowicie, by wyglądać na groźniejszego, chociaż i tak zdecydowanie przewyższał Marka. Dziewczyna mocno się w niego wtuliła, a on przeszywał chłopaka wzrokiem. Opuchlizna zeszła już dawno,ale na twarzy nadal mieniły się kolory zieleni, żółci i fioletu,warga dalej była mocno rozcięta, z której teraz sączyła się krew, wywołana rozerwaniem jej podczas krzyku. Wyglądał jak siedem nieszczęść i chyba chciał wyglądać jak osiem, pomyślał Dastin, skoro ma czelność tu przyłazić.
-Kochanie, pójdziesz teraz szybko do pokoju i tam zostaniesz, dopóki do ciebie nie przyjdę. A ty - zwrócił się do Marka - spójrz na nią chociaż przez ułamek sekundy, a przysięgam, że nie zobaczysz już niczego więcej.
Dastin oderwał od siebie Olivię, która mocno się opierała. Dziewczyna w życiu nie czuła takiego wstydu.
-Skarbie idź, obiecuję, że na ciebie nie spojrzy - uspokajał ją Dastin. W końcu jednak dała się namówić i podreptała szybko w stronę pokoju. Dastin przez cały czas z kamienną miną obserwował twarz Marka. Doskonale wiedział, że chłopak nie zdoła się powstrzymać i spojrzy na Olivię. A on tylko na to czekał.
Nie zdążył dobrze przenieść na nią wzroku, a pięść Dastina już była na jego twarzy.
-Chyba ci coś mówiłem - krzyknął mu Dastin w twarz - Jak śmiesz patrzeć na moją kobietę?! - wycedził, przyduszając Marka.
Ten jednak korzystając z nieuwagi i wściekłości Dastina, mocno uderzył go kastetem w bok,w zraniony bok. Chłopak zawył z bólu i przeturlał się po podłodze. Marek szybko wstał i zaczął kopać Dastina, właśnie w ten achillesowy, nieszczęsny bok. Bolało tak bardzo, że ledwo zachowywał świadomość. Nie mógł się podnieść,choćby niewiadomo jak próbował.
Mark widząc przeciwnika, kulącego się na podłodze miał pewność, że zwyciężył. Otarł wierzchem dłoni krew z warg i skierował się prosto,do pokoju Olivii.
Dziewczyna odwróciła się natychmiast ze strachem w oczach,pewna jednak,że to Dastin. Jakiż był jej krzyk i zdziwienie kiedy ujrzała Marka. Nie bała się o siebie, myślała wyłącznie o Dastinie.
-Niewinna dziewica tak?- zaczął się śmiać, idąc w jej stronę. - Już ja ci pokaże jak traktuje dziewice - oblizał poranione wargi i mocno szarpnął ubraną już dziewczynę za łokcie.
-Co mu zrobiłeś?! - szarpała się z nim Olivia, jednak był znacznie silniejszy od niej.
-To samo,co zrobię z tobą - wymruczał, przyciskając usta do jej szyi.
-Puszczaj! - krzyczała raz za razem, ale on był jakby w transie. Rzucił ją na łóżko, a Olivia skrzywiła się z bólu, nadal była cholernie obolała po ostatniej nocy. Nie wiedziała co wstąpiło w Marka,zawsze był dla niej dobry,czuły,delikatny.
-Co ci jest?! - spróbowała raz jeszcze, odsuwając się od niego.
-Ty mi jesteś - wycharczał, przeszywając ją wzrokiem.
Kiedy się na niej położył, czuła ogromny ból, przygniatał ją całym sobą, nie mogła oddychać, dusiła się a ten skurwiel zakrywał jej jeszcze usta dłonią. Szarpnięciem rozerwał jej bluzkę i majtki, pozostawiając krwawiące zadrapania na udach i brzuchu. Łzy dziewczyny zalewały jej całą twarz tak,że praktycznie niczego nie widziała. Słyszała jedynie jakieś otwierane pudełko,szelesty,głośny oddech Marka. Cały czas jednak myślała o Dastinie. Co z nim? Co mu zrobił? Dlaczego jeszcze go tu nie ma? Dlaczego go nie słyszy? W myślach przewijało jej się mnóstwo najczarniejszych scenariuszy.
Mark tymczasem siłą rozwarł jej uda a ona poczuła paraliżujący ból, kiedy czymś się w nią wdarł, na nowo otwierając zranione miejsce. Podczas gdy jej twarz opływała we łzach, on śmiał się do rozpuku. Wyglądał jak skończony psychol, Olivia bała się go niemiłosiernie. Gwałcąc ją rękojeścią niedużej maczety, które kolekcjonował, sam zadowalał się własną dłonią, chociaż jego penis był kompletnie bez życia. W momencie kiedy ból znowu napłynał nową falą, usłyszała dźwięk rozbijanego szkła, upadek ciała na podłogę,w końcu upadek maczety, która wywołała przerażający ból w całym jej środku. Ocierając z twarzy łzy, zobaczyła klęczącego Dastina, nad ciałem Marka. Przymierzał się do ponownego rozbicia lampy, na głowie chłopaka.
-Nie! - w ostatniej chwili Olivia złapała jego dłoń.
CZYTASZ
Ślepy Los
Teen FictionProlog Seattle. Na stole operacyjnym w Memorial Hospital leży nieprzytomna kobieta z rozciętym brzuchem. Wszędzie słychać krzątaninę,krzyki, czuć sterylny zapach,zmieszany ze słodką wonią świeżej krwi. Lekarze biegają,przepychając się,aby dojść do ł...