37

143 14 4
                                    

Obudziło ją mocne pukanie do drzwi,a właściwie dobijanie się do nich. Ból głowy był paraliżujący, a na domiar złego Dave cholernie się rozbeczał. Wstała lekko otumaniona, chwiejąc się na nogach, po czym poprawiła poły szlafroka i mocno związała go w pasie. Równie szybko wzięła chłopca na ręce i poszła z nim do przedpokoju.
-Co tu robisz?- zapytała zawstydzona swoim wyglądem Olivia. Jego w swoim mieszkaniu na pewno by się nie spodziewała.
-Ubierz się, musimy pojechać do szpitala. - powiedział stanowczo, oceniając ją chłodnym spojrzeniem.
Olivia nie miała pojęcia jakim prawem ten człowiek wiecznie jej rozkazuje, irytowało ją to, jednak pewność siebie, która od niego biła jednocześnie ją zachwycała. Lód w jego oczach bardzo ją ranił,chociaż w ogóle się nie znali. Nie lubiła jednak spojrzeń takich ludzi, ona starała się odnosić do innych z szacunkiem i tego samego wymagała.
Już miała zaprotestować, gdy uświadomiła sobie, że mogło stać się coś Dastinowi. Liczył się on, nie odegranie się na policjancie.
-Daj mi pięć minut - skinęła głową. On również jej skinął i stał z niemym pytaniem w oczach.
-O rany,pewnie, wchodź,wybacz. - zmieszała się Olivia i przepuściła Smitha, który był tak szeroki w ramionach, że ledwo zmieścił się w drzwi, ocierając się o framugi i klatkę piersiową dziewczyny.
Posadziła Dev'a na podłodze, a sama pobiegła do łazienki,krzycząc z niej :
-Nie dostaniesz nic do picia!
Co bardziej miało wyrażać przeprosiny za brak czasu,na ugoszczenie go.
-Jasne - mruknął siedzący na kanapie Smith. Z rezerwą przyglądał się małemu chłopcu, który leżąc na brzuszku bawił się autkami. Widok uślinionego bobasa nie napawał go radością. Smith nigdy nie przepadał za dziećmi,nie potrafił się z nimi obchodzić, nigdy żadnego nie wziął na ręce, bojąc się, że zrobi mu krzywdę, dzielnie jednak walczył w ich obronie, jako policjant.
Gdy zobaczył krzątającą się dziewczynę, nie mógł oderwać od niej wzroku. Wodził za nią oczami,które nie wyrażały żadnych emocji. Nadal pozostawały zimne i obojętne.
Miała na sobie zielone spodnie z dziurami, zawinięte przy kostkach, biały top na ramiączkach i cieniutki, dłuższy, szary płaszcz. Zauważył jeszcze czarny kolor paznokci u nóg, kiedy szybko wciągała na nie białe stopki. Włosy jeszcze lekko mokre związała niedbale w koka i zajęła się Dev'em. Przewróciła go delikatnie na plecy i zaczęła zmieniać pampersa,podczas gdy on, ciągle bawił się w górze samochodzikiem. Założyła mu na nóżki sandałki, krótkie brązowe spodenki i niebieską koszulkę.
-Zwrócisz na niego uwagę? - wyrwała Smitha z zamyślenia.
Skinął głową, nieobecny.
Dave pobiegł do przedpokoju, jednak on dalej siedział, czekając aż pójdzie za nim Olivia,ale dziewczyna się nie pojawiała. Wstał więc z westchnieniem i ruszył ku niemu. Już z daleka widział podskakującego chłopca,który wyciągał do góry rączki, chcąc coś złapać.
Smith stanął obok niego i zauważył od razu o co chodzi. Mały skakał po czapkę. Czapkę policyjną, z daszkiem, którą dostał od Julii. Smith był tak wysoki,że bez trudu ją chwycił i podał ją chłopcu. Ten jednak przyglądał mu się, przekręcając główkę na bok i zastanawiał się czy wyciągnąć rączkę po swoją rzecz. Musieli wyglądać komicznie, ponieważ Olivia od razu zaczęła się śmiać. Dave dosięgał Smithowi zaledwie do kolan, a jednak uparcie wpatrywał się w oczy policjanta, wysoko zadzierając główkę. Usłyszawszy dźwięczny śmiech Olivii sięgnął wreszcie po czapkę i założył sobie na głowę, odgradzając się daszkiem od nieprzeniknionego spojrzenia Smitha.
-Gotowa? - zapytał, odwracając się do dziewczyny.
-Gotowa - powiedziała ona, dalej się uśmiechając. Kiedy wyprowadziła wózek na klatkę schodową, Smith bez pytania wziął go na ręce i zniósł na dół,podczas gdy ona zamykała drzwi. Zauważywszy brak wózka i Smitha uśmiechnęła się do siebie i wzięła na ręce Dev'a.
***
Pielęgniarka wbiegła do pokoju Dastina pół godziny później, kiedy zaczął się obchód. Jego twarz, klatka piersiowa i kołdra były przesiąknięte krwią, cieknącą z nosa. Ciało zlane potem trzęsło się w konwulsjach, a jego ręce podrapane były do żywego mięsa. Skóra na jego twarzy była zarumieniona, a ona sama wykrzywiona pod dziwnym kątem, spowodowanym szczękościskiem. On sam krzyczał pod wpływem realistycznych snów, zawrotów głowy, podniecenia i euforii. Pielęgniarka była tak przerażona, że w pierwszej chwili wmurowało ją w ziemię. Przecież pacjent miał jedynie uszkodzony bok. Zerwała się natychmiast i zaczęła krzyczeć.

***
Usłyszawszy pierwszy krzyk na korytarzu, uśmiechnął się od ucha do ucha. Nareszcie.

***
Wchodząc na blok pooperacyjny wiedziała, że coś się stało. Echo krzyków niosło się na sam parking. Tłum ludzi nie miał umiaru, a najwięcej było go przy jego drzwiach. Przy drzwiach Dastina. Nie myślała wtedy o niczym, zostawiwszy wózek, zerwała się do biegu, o mało nie zahaczając o kółka. Smith próbował ją chwycić, ale jego dłoń musnęła jedynie jej rozwiane włosy. Stał chwilę nie wiedząc co zrobić, czy biec za nią, czy zostać z chłopcem. Zobaczył jednak przechodzącą pielęgniarkę i grzecznie poprosił o pomoc. Przecisnąwszy się przez tłum, zobaczył ciemne, długie włosy,których szukał. Natychmiast wykorzystał swoją odznakę i tłum się przed nim rozstąpił, zostawiając na środku samotną dziewczynę. Podchodząc do niej, ujrzał ten sam przerażający widok co ona. Mnóstwo lekarzy w białych kitlach krzątało się wokół łóżka Dastina, on sam wyglądał jak śmierć na chorągwi. Po piętnastu minutach resustytacji doktor Will odwrócił się do nich z rozpaczą w oczach,kręcąc głową.
-Nie - wyszeptała Olivia i osunęła się w silne ramiona kogoś, kto stał za nią.

***
Smith.
Wiedziałem co tam zobaczy. Wiedziałem i nie mogłem nic zrobić. Stałem za nią i wpatrywałem się w jej drobną sylwetkę, która od płaczu cała drżała. Miałem ochotę powalić doktora na ziemię, kiedy tylko się odwrócił, wiedząc co chce nam przekazać. Nie mogłem zrobić jednak nic, poza osłanianiem jej własnym ciałem,przed wrzeszczącym z tyłu tłumem, przed doktorami,przed widokiem w sali i przed sobą samą. Jej szept był straszniejszy niż najgłośniejszy krzyk w takich sytuacjach. Kiedy uderzyła plecami o moją klatkę piersiową,a jej nogi ugięły się w kolanach, mimowolnie złapałem ją w talii, tuląc mocno do siebie. Tak mocno, że mogłem poczuć jej piękny zapach,zapach poziomek, jagód, malin,zapach owoców leśnych. Wiedziałem już, że będzie moja.

Ślepy LosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz