ROZDZIAŁ III

105 7 3
                                    

          Młoda księżniczka wraz z dwórkami wskazały mi drogę do nowej komnaty. Kiedy weszłam do środka, natychmiast podbiegłam do okna. To była dokładnie ta sama komnata, w której kilkanaście lat temu mieszkałam z matką.
-Pamiętasz..?-zapytała nieśmiało Anastasia.
Wyjrzałam przez okno. Z niego doskonale było widać ogrody królewskie, których widok tak mnie uspokajał.
-Oczywiście,że pamiętam...-szepnęłam.
Dziewczyna podniosła rękę. Na ten znak wszystkie dwórki opuściły komnatę.
-Jesteś bardzo podobna do ojca...-powiedziała. Myślę, że zrozumiała mój uśmiech, którym ją obdarzyłam.-Mama prosiła, abym nakreśliła Ci całą sytuację...
Odwróciła się, ponieważ drzwi do komnaty otwarły się, a służący wnieśli moje rzeczy.
-Na zamku nikt nie wie, że przyjechałaś... Oczywiście poza naszą rodziną. Oficjalnie jesteś moją drogą przyjaciółką ze Szkocji. Przyjechałaś na parę dni. -powiedziała, po czym dodała.-Czy mogę być szczera?
-Oczywiście...-odpowiedziałam.
-Jesteś tak podobna do ojca, że raczej nie uda Ci się tego długo ukrywać...
          W tym momencie uświadomiłam sobie, że Anastasia mówiła prawdę.Nie miałam pojęcia, jak długo uda mi się ukrywać prawdę.
-Aczy Franciszek wie, że przyjechałam?-zapytałam.
Anastasia przeniosła kwiaty z jednego końca pokoju w drugi.
-Wie...
-Czyli mam rozumieć, że nie ma go w pałacu, tak?-zapytałam ponownie, pełna nadziei.
-Franciszek tydzień temu wrócił z wyprawy...-szepnęła, nie zwracając na mnie uwagi. Natychmiast wstałam, wyprostowałam sukienkę i poprawiłam broszkę, która ozdabiała moją jakże prostą kreację.
-Więc...
-Nie...Nie możesz się z nim zobaczyć...-przerwała, odwracając się w moją stronę.
         Nic z tego nie rozumiałam. Naszły mnie obawy, że Franciszek nie chce się ze mną zobaczyć. Wybiegłam z komnaty. Słyszałam, że dokładnie to samo zrobiła Anastasia. Dogoniła mnie dopiero w połowie korytarza, kiedy potknęłam się o falbankę mojej błękitnej sukienki. 
-Anno!-krzyknęła.
-Dlaczego...-szepnęłam patrząc na podłogę. 
Dziewczyna uklękła obok mnie na zimnej posadzce. 
-Gdyby to ode mnie zależało, to Franciszek czekałby na Ciebie na dziedzińcu. Od jego powrotu o niczym innym ze mną nie rozmawiał, poza twoim przyjazdem do Francji.
-Nie rozumiem... Więc dlaczego...-zaczęłam. Lecz zanim zdążyłam odpowiedzieć, Anastasia złapała mnie za rękę.
-Posłuchaj. Franciszek wrócił z podróży chory...-szepnęła. Natychmiast podniosłam wzrok.-Lekarz mówi, że to nic poważnego, ale matka nie odstępuje go na krok... To, że dzisiaj wyszła Cię przywitać... Nie zdziwiłabym się, gdyby to właśnie on ją o to poprosił...
          Otarłam dłonią łzy. Anastasia pomogła mi wstać z zimnej posadzki. 
-Czyja... Czy ja mogłabym go zobaczyć?-zapytałam niepewnym głosem. Dziewczyna posłała mi ciepły uśmiech.

Korona miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz