Część 4

43 8 2
                                    

Luca Cimeries Saavedra  

Chłopak usiadł obok, jednak w znaczącej odległości. Nic nie mogłem na to poradzić, zresztą pasowało mi to, że utrzymał dystans.
"Nicolas" rozbrzmiało w moich myślach, a ja się uśmiechnąłem. Przyjemne imię. Idealne dla małego, psotnego chochlika, na jakiego Nico wyglądał.
Zapytał mnie o to, jakiej rasy stworzeniem jestem, bo nie wydawało mi się, żeby próbował potwierdzić, że jestem człowiekiem, a raczej starał się udowodnić, że nim nie jestem. To elf, musiał wyczuć, że nie "pachnę" jak człowiek, a raczej moja dusza, czy aura, cholera wie z czego oni tam czytają, nie jest idealnym odzwierciedleniem człowieczej. Westchnąłem cicho i pominąłem odpowiedź. Przyznanie się do bycia demonem tylko by go odstraszyło, tak myślę, a mi się nudziło ostatnimi dniami i jego towarzystwo wydawało się o wiele bardziej pociągające niż towarzystwo jedynie moich myśli.
Widziałem jego, można powiedzieć kokieteryjne spojrzenie, ale mistrza gry nie przebije. Wiedziałem, że to nie jest typ milusiego szczeniaczka, tylko psotnego kociaka. Niezdarnego, uroczego, psotnego kociaka.
- Co taki dzieciak jak ty, robi w tym lesie? To nie jest raczej las idealny na wesołe spacerki. Można tu spotkać dość niebezpieczne stworzenia. - Postanowiłem wrócić do pozycji siedzącej, gdyż słońce nie miało zamiaru schować się za chmurami, a moje oczy błagały by ich nim nie katować.
Skrzyżowałem długie nogi i wyciągnąłem ręce, prawą dłonią trzymałem się za lewy nadgarstek, do góry w celu rozciągnięcia mięśni.  

Nicolas Sempre  

Luca wyciągną się niczym kot próbując rozprostować mięśnie. Patrzyłem jak ciepłe słońce muska swoimi promieniami jego twarz.
-Ach... Więc nie jesteś wampirem. - Mruknąłem do siebie, mając nadzieję że nie usłyszał.
- I nie jestem dzieckiem! - Oburzyłem się. Jak śmiał tak w ogóle mówić. Spojrzałem na niego z ukosa i westchnąłem czując że złość mi przechodzi. Doprawdy naprawę zmienny charakter. - Trochę wędrowałem i postanowiłem się tu osiedlić. To twój teren? Mogę przenieść się dalej, las jest duży. - Mimo wszystko odpowiedziałem.

Luca Cimeries Saavedra

- Nie, to nie jest mój teren. - Nie uśmiechałem się, ale mojej twarzy nie zdobił już krzywy grymas. Uspokoiłem się trochę. Na wzmiankę o wampirze prawie znów parsknąłem śmiechem.
- Nie mam raczej nic wspólnego z krwiopijcami, nie żywię się krwią. - A cierpieniem dodałem w myślach. Tak jak i strachem, pożądaniem i innymi emocjami. A także stekami z karczmy, były wprost wyborne. Jako demon czerpałem moc z negatywnych ludzkich emocji, ale nie potrzebuję tego, by żyć.
- Jesteś dziwnym stworzeniem, skoro nie straszne ci mieszkać w tym lesie. Skąd jesteś? - Łokieć oparłem na kolanie, a brodę na dłoni i dokładnie rejestrowałem każdy skrawek wyglądu elfa. Musiałem przyznać, że dość ładne z niego stworzenie, ale takie kruche, drobne i delikatne. Jego wzrost, przy moim... Był niski, bardzo.

- Jesteś całkiem ładny, blondynku.

Nicolas Sempre    

Zawstydziłem się trochę kiedy czarnowłosy odpowiedział na mój zbędny komentarz na temat wampirów. Pewnie wyglądałem żałośnie , mimo to jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
- Jestem z Doliny Końca. Ciężko tam dotrzeć, szczególnie jeśli nie jest się jej mieszkańcem, ale jest tam naprawdę pięknie... - Opowiadałem rozmarzony, uśmiechając się na wspomnienie łąk i kwiatów przy których bawiły się wróżki.
- Jesteś całkiem ładny, blondynku. - Z zamyślenia wyrwał mnie Luca. Na moje policzki wstąpił rumieniec który usilnie starałem się ukryć pod grzywką. Instynktownie rozejrzałem się wokół, tak jakby ktoś mógłby go usłyszeć. Zlustrowałem go wzrokiem, dopiero teraz, pozbywają się strachu, zauważyłem że jest naprawdę przystojny. Mruknąłem coś pod nosem wyrażając swoją aprobatę. Nie chciałem jednak wyjść na kogoś wstydliwego.
- I wcale nie jestem ładny! - Pisnąłem. - N-nnie jestem dziewczyną. Jak już to przystojny. - Dodałem ciszej chowają twarz w rękawie tuniki .  

____________________________________________________________________________________

Nie ma chyba co się usprawiedliwiać, bo ostatnia część była tak cholernie dawno, że nie ma dla mnie wybaczenia, ale i tak przepraszam.

Wina czasu (jak zawsze), słabej organizacji czasu (powiedz, żeś leń) i zakończenia roku oraz zbliżających się wakacji, co się wiąże ze znalezieniem pracy i nowego mieszkania (Yeah! Wyprowadzka! W końcu!).

Tak więc, gomenasai!

(Yaoi) Zaufasz mi?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz