Część 7

44 4 4
                                    

Luca Cimeries Saavedra

Dlaczego ten dzieciak był taki niewinny? Ta czerwień na jego policzkach budziła we mnie uśpione emocje. Dlaczego bez żadnych oporów zgodził się na moją propozycję, kiedy ja wcale nie miałem w planach uczyć go pływać? Przecież włożyłem w tą wypowiedź tyle żądzy i namiętności... Chyba wyszedłem z wprawy, albo po prostu na tego dzieciaka nie mogły podziałać takie sztuczki, gdyż był tylko dzieciakiem. Jednak ta czystość była cholernie pociągająca. Odetchnąłem głęboko rozpędzając te myśli. Prychnąłem cicho na prośbę chłopaka.
- Wyglądam na kogoś, kto będzie dawał dopiero co poznanemu dzieciakowi bezinteresowne prezenty? - Zapytałem z powagą w głosie. Naucz pływać i jeszcze kup bokserki. Trochę za wcześnie na obdarowywanie się darmowymi prezencikami. Nie jesteśmy w jakimś chorym związku. Przetarłem dłonią twarz. Nie, to nie tak, nie jestem aż takim wyrachowanym dupkiem. Dopiero co zachęciłem elfa do siebie, a teraz mam zamiar go odepchnąć?
Zbliżyłem się do Nicolasa. Chciał bielizny tak? Chciał się tak po prostu przede mną ukryć przez głupie zawstydzenie?
Dobrze, pozwolę mu na to, ale nie ma nic za darmo. Uśmiechnąłem się zawadiacko i bez ostrzeżenia dotknąłem palcem boku chłopaka. Przejechałem nim w dół, docierając aż do biodra i tam zatrzymałem go na chwilę.
Patrzyłem Nicolasowi prosto w jego czarujące oczy. Zrobiło mi się gorąco. Zagryzłem delikatnie wargę kiedy palcem zatoczyłem małe kółeczko na biodrze blondyna i odsunąłem się szybko, żeby powstrzymać chęć zaatakowania go. Spojrzałem na swoje dzieło. Dzieciak miał na tyłku czarne, obcisłe bokserki, które mu wyczarowałem.
- Takie mogą być? - Zapytałem nadal bezczelnie się im przyglądając i udając, że podziwiam swoje dzieło, a nie ciało chłopaka.


Nicolas Sempre

Przez moje ciało przeszedł dreszcz, gdy czarnowłosy mnie dotknął. Musiałem usilnie trzymać pożądanie na wodzy, gdy jego smukłe palce sunęły w dół, by zatoczyć kółeczko na moim biodrze. Chciałem po prostu mu się oddać i błagać go o najmniejszy dotyk, lecz kiedy poczułem na skórze materiał bielizny, moje myśli wróciły na właściwy tor. Zarumieniłem się pod jego czujnym wzrokiem, lecz nie miałem zamiaru dać mu się przyglądać.

- Wiesz, że przeczysz swoim słowom? Powiedziałeś, że nie masz zamiaru dawać mi bezinteresownych prezentów, a jednak dostałem bokserki. Chyba, że masz w tym jakiś interes? Nie jestem wcale taki głupi, jak ci się wydaje. Może i wyglądam jak dziecko, ale nim nie jestem. - Mówiłem zły. Niech sobie nie myśli, że jestem słabeuszem. - Jeśli nie chcesz mnie uczyć, to sam to zrobię, albo poproszę o pomoc kogoś innego. - Dodałem, choć i tak nigdy bym nikogo o to nie poprosił. Elfy to dumna i nieufna rasa, jedynie przy nim, z niewiadomych względów, łamałem wszystkie bariery mojego życia.  

Luca Cimeries Saavedra  

Uniosłem brew do góry i uśmiechnąłem się kpiąco na wybuch elfa. Czyli jednak potrafi się postawić.
- Całkiem nieźle. - Skomentowałem jego przeciwstawienie mi się. - Jesteś pewien, że chcesz się buntować? Teraz, kiedy tu jesteś i żeby dostać się na ląd potrzebujesz jednak mojej pomocy? - Żeby się tu dostać trzeba było albo tu dopłynąć, albo być wysokim trochę ponad przeciętną. Moje pytanie było delikatne, nie chciałem, żeby wyciągnął jakieś błędne wnioski. Nie planowałem go tu porzucić, ani zrobić mu krzywdy.
- Powiedzmy, że ulżyłem twojej nieśmiałości. Jak widać, gdy tylko twój tyłek został zakryty materiałem, zacząłeś być pyskaty. Myślę, że rozmowa z bardziej otwartą wersją Nicolasa może być ciekawsza. I nauczę cię pływać. Chociaż może nie dzisiaj. - Rzuciłem mu przeciągłe spojrzenie i po chwili odwróciłem się tyłem do niego. Podszedłem do ściany jaskini. Dotknąłem jej dłonią i spróbowałem wyczuć, czy w ostatnim czasie nie kręcił się tu nikt inny.
Blondyn chciał się tu zatrzymać, więc lepiej, żeby nikt nagle nie zawitał do tej jaskini nieproszony. Zamknąłem oczy i skupiłem się na otaczającej mnie magi, cofając się w historię jej pochodzenia. Jeżeli było tu stworzenie, w którym płynęła magia, musiały pozostać w powietrzu drobinki tej magii.

Nicolas Sempre  

Zazgrzytałem zębami, gdy usłyszałem, co powiedział. Byłem zły, ale jednocześnie się bałem. Podszedłem do niego i złapałem go za rękę, jakby bojąc się, że odejdzie. Nie zwracałem uwagi, że drugą przykłada do skały i uwalnia swoją magię.

- Chcesz mnie tu zostawić i o-odejść? - Mruknąłem wystraszony. Już raz pozwoliłem odejść osobie, na której mi zależało. Nie chciałem znów kogoś tracić. Uświadomiłem sobie, że mimo, iż znamy się krótko, to jest dla mnie w pewien sposób ważny. Tylko jak bardzo? Przyjaciel? Tak, jest dla mnie jak przyjaciel! - Wmawiałem sobie.

Luca Cimeries Saavedra  

Westchnąłem z rezygnacją, gdy elf opacznie zrozumiał moje słowa, ale nie było co się dziwić, ja sam czasem nie byłem w stanie siebie zrozumieć. Otworzyłem oczy i spojrzałem, jak jego drobna dłoń zaciska się na mojej. Szybko podjąłem decyzję, co chcę teraz zrobić. Wyrwałem ją z uścisku, może trochę zbyt gwałtownie, po czym chwyciłem chłopaka w tali i szybkim ruchem postawiłem przed sobą. Jego plecy stykały się z moim brzuchem.
Zabrałem dłoń z wilgotnej ściany jaskini, zrywając tym samym połączenie z magią i ująłem rękę Nicolasa. Postanowiłem pokazać mu, co robię, a sprzeczkę, do której doszło, zostawić w tyle.

- Zamknij oczy i skup się. - Wyszeptałem delikatnie, po czy przyłożyłem jego dłoń do skały i przykryłem ją swoją dłonią. Drugą ręką nadal oplatałem elfa w pasie przytulając do siebie. - Skup się na przepływie magii. - Skierowałem drogę energii tak, by Nicolas był pomiędzy mną, a nią i mógł poczuć wszystko dokładnie. - Sprawdzam, czy był tu już kiedyś ktoś wcześniej. Jeżeli by był, w energii tego miejsca wyczuwalne były by drobinki magii innych ras. - Wibrujące ciepło płynęło przez moje palce. Nie sądziłem, że używanie czarów we dwójkę odbywa się inaczej niż w pojedynkę. To było dziwne, aczkolwiek przyjemne uczucie. - Nie wyczuwam tu innej magi... Sądzę więc, że mogę pozwolić ci tutaj zamieszkać. Powinno być bezpiecznie.

Nicolas Sempre  

To było przyjemne uczucie, kiedy Luca objął mnie w talii. Uśmiechnąłem się pod nosem i wypełniłem jego polecenie. Zaraz poczułem, jak magia przyjemnie wibruję w moim ciele. Na szczęście, żadna moc nie zaburzyła jej biegu. Mogłem tam zamieszkać. Byłem szczęśliwy. Odwróciłem się przodem do czarnowłosego i uśmiechnąłem promiennie.
- Luca, zamieszkajmy tu razem. - Palnąłem i dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego, co powiedziałem. Oczywiście pragnąłem tego, nie mam pojęcia dlaczego, ale nie chciałem się z nim rozstawać. Bałem się jednak, że odrzuci moją propozycję, a ja wyjdę na łatwowiernego dzieciaka. W końcu znamy się zaledwie kilka godzin. - T-tto znaczy, jeśli chcesz, oczywiście. Sam też sobie poradzę. - Zadarłem głowę do góry, próbując ukryć rumieniec wstydu. Przestąpiłem z nogi na nogę, nerwowo zagryzając wargę i oczekując na jego reakcję.  

(Yaoi) Zaufasz mi?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz