Rozdział 7

550 28 6
                                    

Nie działo się nic nadzwyczajnego przez kolejne kilka dni....
ŻARTUJĘ. Czuje się jak jakiś obcy na innej planecie. Myślałam, że kiedy powiem rodzicom o tym, że potrafię czytać w myślach, chwilę się pomartwią i tyle. Ale naprawdę się na nich zawiodłam...na samym początku wysłali mnie do lekarza. Wiadomo. Nie stwieredził nic szczególnego. Zaś kiedy moi ukochani rodzice powiedzieli doktorowi ,że potrafie czytać w myślach, wszystko się zmieniło.
Wiadomo, pierw uznał moich rodziców za wariatów. Potem jednak, mama powiedziała doktorowi, że mogę mu pokać, że to prawda.
Dzięki mamo, że wiesz co dla mnie dobre.
Lekarz niedowierzał kiedy wiedziałam o czym myśli.
Wysłał mnie na badania. Nawet nie wiem gdzie i co będą mi robić... masakra.

---
Siedziałam w poczekalni. Cieszyłam się że mam naładowany telefon bo chyba umarłabym tam. Siedziałam i pisałam z Hunterem. Chyba tylko on martwił się o mnie i chciał dla mnie dobrze.

Kiedy wreszcie usłyszałam swoje imię, wstałam i pokierowałam się do gabinetu. Pierwsze co zauważyłam to dość duży fotel a koło niego urządzenie.
Pani doktor uśmiechnęła się do mnie, po czym poprosiła abym usiadła. Zrobiłam to, o co poprosiła.
Moja mama chwilę rozmawiała z lekarzem i powiedziała o wszystkim.
Pani popatrzyła się na mnie.

- Jesteś w 100% przekonana że potrafisz czytać w myślach?- zapytała
- Tak - powiedziałam pewnie.
- Dobrze. Zrobię ci teraz kilka badań.
Ja tylko kiwnęłam głową.
Lekarka zaczęła coś majstrować przy urządzeniu obok fotela. Przysunęła mi je przede mnie. Wydaje mi się, że było to połączenie kilku rzeczy do badania. Doktor kazała mi położyć brodę na małym wgłębieniu.
Całe 'badanie' strasznie przypominało wizytę u okulisty. Było bardzo podobnie. Nawet podobnie wyglądało urządzenie oraz ... no ogólnie wszystko.

- Masz zadowalające wyniki - powiedziała lekarka spoglądając na małą karteczkę z cyferkami - to naprawdę niesamowite! Twój mózg mógłby ci pozwolić nawet na patrzenie przez ściany!
Kiedy to usłyszałam myślałam że padnę na miejscu. Szkoda, że moje oceny nie pokazują tego jaki mam super mózg! Masakra.
Wyszliśmy z gabinetu. Mama z wielkim uśmiechem, ja z miną trupa.
Napisałam do Huntera o to co się stało. Jedyne co mi odpisał i co bardzo dobrze zapamiętałam to to:

Hunter💙:
[...] zaniedługo będziesz sławniejsza ode mnie haha

I tu pojawia się problem....

* 2 tyg później *

Od kilku.. a raczej kilkunastu dni co chwilę ktoś prosi mnie abym powiedziała mu, co myśli. Zawsze odmawiam. Nie będę się wysilała na jakichś debili, którzy myślą, że czytanie w myślach jest TAAAKIE proste. Najchętniej oddałabym tą umiejętność.

Wszystko co zdarzyło się w gabinecie.. yym.. 13 dni temu... zostało opisane w gazecie. Dzięki temu wszędzie o mnie mówią.
Słowa Huntera były przepowiednią.
Ostatnio nawet byłam w telewizji i odpowiadałam na jakieś głupie pytania.. ugh.. chciałabym być normalną nastolatką.

--
Siedziałam w domu. Był piątek, blisko godziny 15. Nie byłam w szkole. Chyba nawet nie muszę tłumaczyć dlaczego...
Przeglądałam social media. Mój telefon odbierał co chwile nowe powiadomienia. Masakra x2
Nie wiedziałam kiedy ktoś znajomy do mnie pisze czy to może kolejny "Fan" który po prostu chce ze mną popisać. Ostatnio nawet zauważyłam, że powstał mój fandom - "Wróżki Zoey". Japierdziele. Kto to wymyślał?
Chyba jednak zacznę się udzielać na tych aplikacjach bo będą tworzyć jakieś konta i w ogóle. Nie wiem jak Hunter to wytrzymuje. Jak on normalnie idzie przez ulicę? Przecież się nie da no..

Usłyszałam dzwonek do drzwi. Wiedziałam, że mama jest w domu więc nie ruszyłam się z ze swojego pokoju. Nagle mama zawołała mnie, że ktoś do mnie przyszedł. Wstałam i wyszłam z pokoju. Była to... Mackenzie.
Japierdziele czego ona chce.
Popatrzyłam na nią niepewnie po czym poprosiłam aby poszła za mną. Wyszłyśmy do ogrodu.

- No to... po co przyszłaś? - zapytałam.
- Chciałam cię gdzieś zabrać - uśmiechnęła się do mnie.
- Słuchaj. Żałosna jesteś - zaczęłam - nagle kiedy jestem choć trochę sławna, ty przychodzisz do mnie i nagle mamy zostać najlepszymi przyjaciółeczkami?
- Nie. Nie o to chodzi!
- To o co?
- Chciałam ci coś pokazać.
- Czy to naprawdę jest aż tak ważne, że właśnie ty chcesz mi to pokazać? - zapytałam.
- Bardzo śmieszne. Dobra a teraz chodź - złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą. Pokierowałyśmy się w stronę drzwi i wyszłyśmy z domu. Szłyśmy w stronę centrum. Co jest tam aż tak ciekawego że akurat Mackenzie chce mi to pokazać?
Doszłyśmy do McDonalda. Mack kazała mi schować się za krzakiem i popatrzeć na stoliki w barze. I wtedy to zobaczyłam. Huntera śmiejącego się z jakomś dziewczyną której nigdy na oczy nie widziałam. Pierw pomyślałam że to fanka ale on inaczej się przy nich zachowywał.
Z oczu zaczęły mi lecieć łzy. Wstałam zza krzaka, podziękowałam jej że mi to pokazała i odeszłam. Ryczałam jak głupia. Myślałam że Hunter naprawdę mnie kocha i mnie nie zdradzi.. nigdy.

To Tylko Choroba [ZATRZYMANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz