Capítulo 48 Pequeño perro cayó

82 14 6
                                    

Mały piesek padł

<Santiago>

Następnego dnia, lekarze wypuścili mnie ze szpitala. Wszystkim wydawało się to zadziwiające, jak szybko doszedłem do siebie. Walczyłem. Oto prawda. Wiedziałem, że jestem potrzebny i muszę zapewnić bezpieczeństwo Sofia i jej tacie.

Sofia przyniosła mi z domu ubrania. Białą koszulę, krawat w paski i spodnie, które nazywam: Dla powodzian. Zawsze podnoszę tam nogawki. Poprawiłem krawat i spojrzałem jeszcze raz na siebie. Koszula cały czas zaczepiała mi się o bandaż, który miałem na prawym ramieniu.

– Wyglądasz elegancko – powiedziała mi Sofia, która przyglądała się mojemu strojeniu.

Uśmiechnąłem się do jej odbicia w lustrze.

– Ty również – odparłem.

– Gdzie tam u mnie z elegancją. – Zaczęła bawić się włosami. – Już od dawna nie chce mi się ubierać elegancko. Widzisz mój strój? Te spodenki z wysokim stanem są nawet, nawet, ale nie mam pojęcia skąd wytrzasnęłam tą straszna bluzkę.

Zaśmiałem się.

– Ładnemu we wszystkim ładnie – skwitowałem i odwróciłem się w jej stronę.

Podszedłem do niej i delikatnie ją pocałowałem. Sofia uśmiechnęła się i poddała pocałunkowi.

Miałem tylko nadzieję, że pan Carlos nie zobaczy, że trzymamy się aż tak ku sobie. Zwolniłby mnie w trybie natychmiastowym, a ja muszę ją chronić.

Nigdy nie zapomnę jego zasad. Chroń ją i nie waż się jej dotknąć. Chociaż może w natłoku tych emocji, zda sobie sprawę, że jednak człowiek nie może się odkochać... Uczucie nami zawładnęło i co możemy z tym zrobić? Teraz będę mógł jeszcze lepiej ją chronić.

– Jedziemy do domu? – zapytała mnie.

– Jedziemy – odparłem i wyszliśmy z sali.

Pożegnałem się z lekarzami, podziękowałem za opiekę i opuściliśmy szpitalne mury. Nie chciałem tam nigdy wracać. Nienawidzę szpitali. Przyprawiają mnie o dreszcze. Kiedy patrzę na chorych ludzi, od razu sam czuję się chory.

Sofia przyjechała Renault Laguną. Lambo oczywiście nie było spalone, ale to było niebezpieczne poruszać się teraz samochodem, które mafia dobrze zna. Ktoś, kto poluje na nich ze względu na ich pieniądze, nigdy w życiu nie pomyślałby, że ktoś z Vanidadów w ogóle wsiadł by do samochodu z rocznika dziewięć osiem.

Podczas jazdy samochodem wypytałem się Sofia dokładniej, co się wydarzyło podczas mojej śpiączki.

– No właśnie nic – oparła, kierując samochodem. – Albo mafia czeka na dogodny moment, albo... Nie, wątpię, że by nas zostawili. Nie po tym, jak bardzo się starali uprzykrzyć nam życie.

– Wiesz, kto mnie postrzelił?

– Centralnie po zdarzeniu zobaczyłam człowieka z kominiarce w domu naprzeciwko. Miał snajperkę. Ale policja to olała, powiedziała, że byłam w szoku, a poza tym nie mają nakazu rewizji i raczej jej nie dostaną. – Wzruszyła ramionami. – Policja... Co się musi stać, żeby wreszcie ruszyli z miejsc swoje wielki tyłki?

– Sami zobaczymy. Dzisiaj wieczorem – powiedziałem, zaciskając pięśc.i – Nie puszczę tego płazem. Te prześladowania muszą się skończyć!

– Chcesz się włamać do tego domu? – zapytała mnie, lekko przestraszona.

– Nie mamy innego wyjścia. Nie chcę czekać na kolejny krok. Mogą się posunąć do czegoś znacznie gorszego. W tym domu znajdziemy chociaż część odpowiedzi. Coraz mniej wydaje mi się, że to cały gang jest w to zaangażowany – podrapałem się w brodę.

Salvame (Ocal mnie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz