Rozdział IV

21 2 4
                                    

- Ja.. jach.. ja..- Zacinała się ciągle ze śmiechu. - Ja chciałam tak wiesz, jak ten rudy z naszej szkoły, podskoczyć na desce.- Zaczęła się śmiać tak, że aż sąsiadka, która przechodziła ze swoim małym pudlem również prychała ze śmiechu pod nosem.
Podałam mojej wariatce rękę żeby podniosła swój tłusty tyłek i wskoczyła na deskę.
Ponieważ było bardzo wcześnie (ok. 7.00), wszyscy w okolicy jeszcze o tej porze spali - było bardzo cicho. Słońce wychylało się zza chmur, powietrze było świeże. Fascynujące było to, że porankami słońce nie przygrzewa, tak jak za dnia, tylko jest w sam raz - idealnie.

Czasami myślałam sobie, dlaczego nie mam chłopaka. Oczywiste było dla mnie, że miałam ich już z pięciu, ale to była tak zwana " wakacyjna miłość". Mój najdłuższy związek trwał około dwóch lat. Podobno chłopaki w szkole podniecają się moimi włosami, czy nogami, że są długie i zgrabne. Ale oni są głupi i ślepi. Angelika też uważa że nic mi nie brakuje, a ja mówię jej to samo, ale każda z nas mówi o sobie przeciwnie.
Aktualnie to nie potrzebny jest mi chłopak, nie to co ostatnio - chwilami chciałam się poczuć trochę inaczej niż zwykle, jak moja przyjaciółka, czyli randki i te sprawy. Moim zdaniem uczucie, gdy ktoś ci się podoba jest cudowne - ale zazdrość o tą osobę, to co innego.
Jechałyśmy sobie tak środkiem ulicy w ciszy, około dziesięciu minut, zachwycając się pięknym zapachem kwitnących kwiatów, brakiem samochodów, a najbardziej lekkim powiewem wiatru.

Wjechałyśmy do parku i siadłyśmy na ławce. Słuchałyśmy jak śpiewają ptaki, patrzyłyśmy jak ludzie spacerują po parku ze swoimi psami.

Pojeździłyśmy sobie po parku, wspominając skończony już rok szkolny.

Do Angeliki zadzwonił telefon.

- Halo? Cześć mamo. Teraz? Oooooh. No dobraa. Będę za jakieś dwadzieścia minut ok? Dobra, to pa. - Powiedziała ze smutkiem na twarzy. - Mama powiedziała że muszę wracać, bo muszę się przygotować na jutrzejszy obóz, czyli zakupy i te sprawy.
- No dobra. Chodź. Wracamy, weźmiesz swoje rzeczy i ja też będę musiała pojechać gdzieś coś kupić. - Wstałam z ławki i weszłam na deskę.

Zapomniałam powiedzieć, że jutro razem z Angeliką jedziemy na obóz językowy do Niemiec. Będzie on trwał trzynaście dni. Nawet sporo. Postanowiłyśmy wybrać się na ten obóz razem, ponieważ bardzo lubimy język niemiecki i naszym wspólnym marzeniem jest wyjazd do Niemiec.

Cześć! Już czwarty rozdział i wydaje mi się, że coraz lepiej mi idzie. Jak myślicie, co będzie się działo na obozie? ;)
Dawajcie gwiazdki i piszcie w komentarzach, czego się zpodziewacie.

NierozłączneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz