Hmm.. no dobra, Angelika sobie poszła i co tu porobić? Wiem. Zrobię listę zakupów. Choć nienawidzę robić takich list. Okej, więc najpierw jedzenie i te sprawy :
Woda, cola, sok
Ciastka i jakiś baton zbożowy.
Stop. I tak nakupuję sobie wszystko to, czego nie ma na liście, więc nie ma sensu. Wywalam tą kartkę i kładę się na łóżku. Chyba zasnełam, bo ocknęłam się gdy zadzwonił telefon.
- Hej Cornelia! Dzwonię już któryś raz.
- No sory, ale zasnęłam. Co tam?
- No nic, chciałam powiedzieć, że już wiem o której jest jutro wyjazd.
- Tak? O której?
- O 3.00.
- Serio? No nie. Nie dam rady. - Usłyszałam po tym śmiech przyjaciółki.
- Dasz, dasz.
- Zrobiłaś już zakupy?
- No. Moja mama to ma normalnie jakiegoś bzika. Połowa mojej walizki to jedzenie!- Przejęła się Angelika.
- To albo potajemnie niektóre rzeczy zjesz, albo ja ci pomogę. - Zaczełyśmy aie śmiać. - Dobra, to ja kończę bo ja też musze jechać do sklepu. Pa pa.- Rozłączyłam się.
- Mamo? - Zawołałam schodząc na dół.
- Co? - Zastałam mamę z tatą siedzących na kanapie przed telewizorem.
- Pojedziemy do sklepu?
- A tak, trzeba coś na podróż kupić. Dobrze, tylko zjemy obiad.- Powiedziała mama wstając z kanapy.
- Co na obiad? - Zapytałam idąc do kuchni.
- Te twoje ulubione pierogi z garmażerki. - Odpowiedział tata śmiejąc się.
- O, to fajnie. Zawołać Victorię?
- Tak, zawołaj - przytaknęła mama otwierając lodówkę.Victoria to moja młodsza siostra, ma 13 lat. Nie wspomniałam, że mam 16 lat i właśnie skończyłam gimnazjum.
Wszyscy zaczęliśmy jeść, gdy w pewnym momencie, mama powiedziała - Dziewczynki, razem z tatą jesteśmy bardzo dumni, że obie zakończyłyście szkoły z takimi dobrymi świadectwami. Razem z tatą, przemyśleliśmy jak was wynagrodzić. - w tym momencie mama spojrzała na tatę.
- I zdecydowaliśmy, że tobie Cornelio kupimy komputer, ten o który nas tak bardzo prosiłaś, a ty Victorio dostaniesz nowy telefon. - Tata zakończył przemówienie.
Razem z Victorią wstałyśmy i podbiegłyśmy przytulić rodziców.- Zjedzone? - Zapytała mama biorąc łyk herbaty.
- Tak, możemy już jechać. - Odparłam wkładając naczynia do zmywarki.
- A gdzie jedziecie?- Zapytała siostra.
- Do sklepu, kupić potrzebne rzeczy Cornelii na obóz. - Powiedziała mama wkładając swoje czarne szpilki.
- Dobra, ja zostaję, tylko kupcie mi chipsy ok? - Victoria krzyknęła do nas z salonu.
Ja włożyłam moje białe Converse i bałam gotowa.
Wsiadłyśmy do samochodu. Nie jechałyśmy długo, ponieważ sklep był od nas 4 kilometry. Zaparkowałyśmy bez problemu, a jeśli chodzi o zakupy to myślę, że kupiłam wszystko.
Byłam bardzo zmęczona. Kiedy wróciłam, byłam bardzo zmęczona ale uznałam że nie pójdę znowu spać, bo muszę się jeszcze spakować. Szybkim krokiem ruszyłam na strych. Walizki nie szukałam długo.
Pakowanie poszło mi nawet lepiej niż myślałam. Skończyłam około 20. Postanowiłam pójść do łazienki umyć się, a potem położyć się spać, mimo że była tak wczesna pora. -"W sumie to muszę się wyspać tak?" - przemkneło mi przez głowę.Koniec piątego rozdziału. Troszkę mi smutno że jest tak mało gwiazdek, ale z drugiej strony cieszę się, że w ogóle jakieś są ;). Mam nadzieję że rozdział nie był nudny.
Bye :*
CZYTASZ
Nierozłączne
Teen FictionDwie dziewczyny, które nie wyobrażają sobie życia bez swojej przyjaźni przeżywają przygodę, która może zniszczyć ich przyjaźń. Czy uda im się? Przeczytajcie sami.