Na te słowa moje serce zaczęło bić najszybciej jak umiało.
- Dzięki, to miłe. - powiedziałam zawstydzony. Na pewno jestem teraz czerwony jak burak, aish!
- Pff, ja zawsze jestem miły. - uśmiechnął się podnosząc brodę ku górze. Popatrzyłem na niego z niedowierzaniem, na co oboje się zaśmialiśmy. Poszliśmy razem na przystanek, oczywiście Tae cały czas opowiadał mi o Seoulu i o tym ile tu jest wspaniałych miejsc gdzie musimy iść. Czuję się przy nim, jak byśmy znali się od zawsze, to robi się już dziwne. Wsiedliśmy do autobusu i pojechaliśmy do mnie.
- Ładny masz dom - skomplementował TaeTae.
- A tam, normalny. Chcesz wejść? - spytałem z grzeczności.
- Jasne! - ucieszył się. Tak! Punkt dla mnie! Teraz poznamy się lepiej i będziemy przyjaciółmi, albo może nawet parą. Hmm.. jak sobie to wyobrażam, to odpływam. Wow, to byłoby takie wspaniałe. - Hej! Jesteś tu? - z rozmyśleń wyrwało mnie wołanie.
- T-tak - zająkałem się - zamyśliłem się. Wejdźmy. - otworzyłem drzwi i weszliśmy. - Po prawej jest toaleta, prosto salon, kuchnia po lewej. Pokoje są na górze, mój to drugi po prawej, rodziców po lewej, a gościnny na końcu korytarza, łazienki na górze są przy pokojach. - powiedziałem szybko - Jesteś głodny lub chcesz coś do picia? - zaproponowałem.
- W sumie to zjadłbym coś - uśmiechnął się szczerze.
- Może pizza? Jaką lubisz?
- Może być. Każdą lubię, ale najbardziej Margaritte.
- Okay, też ją lubię - uśmiechnąłem sie i wyjąłem telefon z kieszeni. Wybrałem numer i zamówiłem pizzę. - Będzie za 45 minut. Chcesz się teraz czegoś napić?
- A co masz?
- Hmm.. wszystko. Sok pomarańczowy, Cola, herbata?
- To poproszę sok - powiedział miłym głosem.
On zawsze jest miły! Chyba znalazłem mój ideał chłopaka! Boże, jaki on jest cudowny!
Weszliśmy do kuchni, wyjąłem szklanki i nalałem sok. Nic nie rozlałem - brawo ja!
Poszliśmy razem (jakie to słowo jest cudowne - prawie tak jak Tae) do mojego pokoju i zaczęliśmy gadać. Rozmawialiśmy na wszystkie tematy. Od dzieciństwa po to jacy nasi nauczyciele są beznadziejni. Nagle dzwonek drzwi zadzwonił. Nie mam pojęcia kiedy minęło te 45minut. - Pójdę. - złapałem za portfel i zszedłem po pizzę. Dostawca był bardzo miły. Wziąłem pizzę i szybko wróciłem do domu. Wszedłem jeszcze szybko do kuchni i zabrałem Colę. Pomknąłem do pokoju. - Pizza przyszła! - wydarłem się jak idiota, zaśmialiśmy się. Położyłem wszystko na stół.- Smacznego. - Tae jak zwykle milutki. Kurde, zacząłem już myśleć zdrobnieniami, coś jest nie tak.
- Nawzajem. - Odpowiedziałem miło, uśmiechając się. Odpowiedział uśmiechem. Zabraliśmy się za jedzenie. Włączyłem telewizję, leciała jakaś drama. Nawet fajna. I tak nie zwracałem na nią uwagi bo byłem zajęty Taesiem, ale szczegół.
Pizza 'mega' jest dla naszej dwójki (znowu te cudowne słówka) idealna.
Skończyliśmy "posiłek" i stwierdziliśmy zgodnie, by w coś zagrać. Włączyłem konsolę i pokazałem mu półkę z grami, żeby coś wybrał. Strzelanka, nie moja ulubiona, ale lubię ją. Zaczęliśmy grę, cały czas było wiele emocji.- Haha! Zaraz wygram! - krzyknął.
- Taaa, jasne! - odpowiedziałem pokonując go ostatnim kombosem. Ha! Wygryw! - Rewanż?
- Jasne! Teraz na pewno Cię pokonam!
- Chciałbyś. - wystawiłem język.
- Jeszcze zobaczymy.
Zaczęliśmy kolejną grę, kolejną i kolejną. Nawet nie zauważyliśmy kiedy zrobiło się ciemno.
------------
- Późno już. - powiedział smutny Taeś. - Muszę się zbierać.- Odprowadzić Cię? - zapytałem. Odpowiedział kiwnięciem głowy na "tak". Uśmiechnąłem się. - Chcesz bluzę? Zimno jest już na pewno.
- A tam. Nie trzeba.
- Potem chory będziesz i będzie na mnie.
- Mówisz jak jakaś mama, a to ja jestem starszy. - wystawił język. Zrobiłem smutną minkę. - No dobra, niech ci będzie. - wziął ode mnie bluzę. - Jutro ci oddam. - uśmiechnął się. Założyliśmy bluzy i buty, i wyszliśmy.
- A tak w ogóle to gdzie mieszkasz? - zapytałem nieśmiało. Znów nieśmiały ja?- W centrum, więc pojadę autobusem. - uśmiechnął się. Jego uśmiech jest taki cudowny! Kurde, on cały jest przecudowny! Poszliśmy na przystanek, Tae sprawdził kiedy ma autobus. - 4 minuty - znów ten uśmiech. - Ja to mam szczęście!
- Noo, nie to co ja. - zaśmialiśmy się.
- To o której? Spotkamy się tak jak dziś po szkole? - Zapytał, gdy autobus podjechał.
- Okay, mi to pasuje. To do jutra.
- Do zobaczenia. Napisz SMS jak będziesz już w domu, żebym się nie martwił.
- Ty tak samo napisz! Pa. - odpowiedziałem i pomachałem mu. Poszedłem w stronę domu. Zaraz, zaraz.. czy właśnie Tae powiedział, że go obchodzę? Ojej, jaki kochany. Serce zaczęło bić szybciej.
Gdy już byłem na miejscu, szybko pobiegłem do pokoju i napisałem:
Jestem już w domku :)
Chwilę po tym dostałem odpowiedź:
To dobrze :)
Ja też zaraz będę, mam jeszcze tylko 2 przecznice ^^Odpowiedziałem:
Okay, ale i tak napisz jak już będziesz w domu :)
Wyświetlono 22:31Wyjąłem koszulkę i bokserki, i poszedłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i ubrałem się. Walnąłem się na łóżko i czekałem aż mój książę (*-*) odpisze. Godzina 23:12, a Tae nadal nie odpisał. Hmm.. zadzwonić czy nie? Nie, to będzie nachalne. Ale co jeśli coś mu się stało? Na pewno nie. Może jednak zadzwonię? Dobra, trudno, żyje się raz!
Szybko wykręciłem numer. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci i..- Halo? - odebrał!
- Gdzie Ty jesteś?
- W domu. (Kochanie! Chodź już spać! - słychać w tle).
- Słyszę, że jesteś zajęty. Nie będę ci już przeszkadzać. - powiedziałem szybko i rozłączyłem się.
Mogłem nie dzwonić! Głupi ja!
Jak zwykle ten pech, aigoo.
Chyba już nie zasnę!********
Kolejny za nami ^^