Umówiłem się dzisiaj z Lizzie. Mówiła, że ma jakąś ważną kolacje rodzinną i musi sobie kupić sukienkę, a ja muszę jej pomóc.
Lubię robić zakupy i lubię jej pomagać. Szykuje się miłe popołudnie.
Wchodzimy właśnie do galerii handlowej. Widzę, że jest podekscytowana. Ubrania to jej żywioł. Wchodzimy do sklepu. Dziewczyna biega miedzy półkami, przegląda rożne ubrania. Wybiera kilka sukienek i biegnie do przymierzalni, ciagnąc mni za sobą.
- Natan, chodź szybko. Jest tyle pięknych ciuszków.- Mówi śpiewnym głosem. Uśmiecham się. Siadam na kanapie przed przymierzalniami i czekam, aż się przebierze. Po chwili wychodzi w żółtej sukience. Przyglądam się. Nie, to nie to. Dziewczyna chyba widzi moją minę, przegląda się w lustrze.
-Następna!- Podśpiewuje. Widać, że zakupy sprawiają jej dużo radości.
Po czterdziestu minutach i chyba dwudziestu sukienkach znajdujemy tą idealną. Pudrowy róż, za kolana. Jest naprawdę śliczna, a Elizabeth wyglada w niej wyjątkowo korzystnie.
-Natan, chodźmy jeszcze na kawę.- Słyszę chwilę po tym jak wychodzimy ze sklepu. Spoglądam na zegarek. Jest już późno. Muszę zrobić jeszcze lekcje, jutro mamy sprawdzian z matematyki. Patrzę na Lizzie, uśmiecha się do mnie prosząca. Kończy się tak samo jak zawsze. Nie umiem jej odmówić.
Po paru chwilach docieramy do kawiarni. Jest niewielka i mało zanana, ale dają tutaj naprawdę smaczną kawę. Znacznie lepszą niż w uwielbianym przez innych uczniów szkoły Starbucks'ie. A poza tym tutaj panuje naprawdę przyjemna atmosfera. Pachnie cynamonem i goździkami, a także czekalodą. Uwielbiam czekoladę. W sumie uwielbiam wszystko co słodkie.
- Dlaczego nic nie sobie nie kupiłeś?- Z zamyślenia wyrywa mnie głos mojej towarzyszki.
- W takich sklepach nie ma ubrań w moim rozmiarze, a szczerze powiedziawszy trochę znudziło mi się nosić ubrania z Autami czy Spiderman'em.- Uśmiecham się do niej serdecznie. Ona patrzy na mnie jak zaczarowana. Trochę mi się to nie podoba.
- Lizzie, musimy porozmawiać.- Mowię poważnie. Ona tylko szerzej się uśmiecha.
- Tak, musimy. Od dawna chciałam to zrobić. Już dawno chciałam cię o to zapytać. Wiesz, że niedługo jest bal. Pomyslałam, że moglibyśmy pójść razem.- Rumieni się delikatnie, ale nadal jest uśmiechnięta. Mój uśmiech gaśnie. Naprawdę nie chce jej zranić.
- Elizabeth... Ja bardzo bym chciał, ale t...- Patrzę na nią, ma łzy w oczach.
- Zaprosiłeś już jakaś inną dziewczynę?- Mówi ze smutkiem.
- Nie, to zupełnie nie tak jak myślisz. Tylko Lizzie, jesteś dla mnie prawi jak siostra. Nie chcę zranić.- Posyłam jej delikatny uśmiech. Ona ociera oczy dłońmi i rownież się uśmiecha.
- To znaczy, że możesz pójść ze mną jako z siostrą.- Zawsze znajdzie jakieś rozwiazanie.
- Mogę, ale wiesz, że będzie to dziwnie wyglądało?- Robi zdziwioną minę.
- Jestem od ciebie niższy.- Śmieje się i przeczesują włosy ręką. Ona rownież się śmieje. Oboje wiemy, że mam duży kompleks na punkcie swojego wzrostu.
- Nie będzie mi to przeszkadzać.- Kończymy pić kawę i wstajemy. Przechodzimy obok sklepów z ubraniami, gdy nagle słyszę krakanie. Szybko odwracam się w stronę, z której dochodził ten dźwięk. Sklep zoologiczny? Przestaję słuchać Elizabeth i kierowany dziwnym uczuciem zbliżam się do źródła dźwięku.
Jestem już przy wejścia, gdy znowu słyszę krakanie. Dochodzi teraz z zupełnie innej strony. Biegnę w stronę sklepu z butami, gdzie wydawało mi się to słyszeć. Gdy już jestem przy, ptak znowu się odzywa. Tym razem dźwięk dochodzi od strony toalet. Znowu biegnę, ale zatrzymuję się na środku drogi wiążącej przez centrum handlowe. Przed mną stoi on. Dosłownie metr, prawie na wyciagnięcie ręki. W głowie mi się kręci. Patrzę na niego, wszystko jakby nagle cichnie, słyszę tylko jego głos.
- Witaj Natanie.- Jest niesamowicie głęboki, ale i ciepły oraz płynny. Niesamowity. Jest dokładnie taki sam jak go rysowałem. Mam mroczki przed oczami. Chcę mu odpowiedzieć, ale czuję jak opadam z sił. Widzę tylko jeszcze jego uśmiech i mdleję. Ostatnie co myślę to: "Kim jest ten człowiek?"
***
Przepraszam, że rozdziału nie było bardzo długo. Byłam za granicą, do tego miałam małą nieprzyjemną sytuacje z jedną z autorek przez co moja wena została brutalnie zabita.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Liczę na komentarze.
Black Pollux
CZYTASZ
Anielski mrok
Teen FictionDwanaście lat temu, pięcioletni chłopiec imieniem Natan usłyszał od mamy słówa, które zapadły mu w pamięci. Ale czy słowa były prawdziwe, czy może to tylko wyobraźnia małego dziecka.