Rozdział 2

7 1 0
                                    

-...tu jest biblioteka, szafki wiesz gdzie są. Tutaj sala gimnastyczna i chodź teraz pokaże ci stołówkę.

Weszliśmy do pomieszczenia, a wszystkie dziewczyny zaczęły pożerać Justina wzrokiem. Podeszłam do kasy i zamówiłam sobie sałatkę z kurczakiem. Spojrzałam na chłopaka, do którego już kleiła się Amber.

-Siadasz ze mną, Holly i Tylerem?

-Nie, zobaczymy się później.

Chłopak usiadł przy stoliku Amber i tych idiotów. Po kilku chwilach można było słyszeć ich głośny śmiech i rozbawione spojrzenia w kierunku naszego stolika.

Zjadłam swoją sałatkę, nie zwracając uwagi na stolik szkolnej ,,elity", do ktorej dołączył Justin, a już myślałam, że jest inny od nich wszystkich. Jednak się myliłam.

Zadzwonił dzwonek na następną lekcje, którą była matematyka i jako jedyna w klasie siedziałam sama, a za mną stał jeszcze jeden wolny stolik. Usiadłam na swoim miejscu, a książki rozłożyłam na całej długości ławki tak żeby Justin nie mógł tu usiąść. Gdy chłopak wszedł do sali razem ze swoją ekipą, ruszył w moją stronę.

-Mogłaby księżniczka przesunąć swoje rzeczy?

-Nie możesz usiąść z Amber przecież tak dobrze się dogadujecie.-powiedziałam mu chłodnym tonem głosu.

-Ale może ja chce usiąść z tobą hmm..?

-To masz problem?

-Ehh...-chyba się wkurzył-Okey, nie to nie..-wziął moje rzeczy i przesunął na jedną stronę ławki.

-Co ty robisz?!

-Yyy... Siadam chyba co?

-Powiedziałam ci już, że nie chcę z tobą siedzieć!

-Trudno..-zaśmiał się gdy to mówił.

Usiadł i co chwile pytał mnie o coś, ale ja go ignorowałam.

-Możesz mi w końcu odpowiedzieć?!-chyba się zirytował.

Na to pytanie także nie udzieliłam mu odpowiedzi.

-Amber miała racje żeby nie zadawać się z taką idiotką.-powiedział to, a ja w końcu wybuchłam.

Podniosłam się gwałtownie z krzesła, a cała klasa spojrzała w naszą strone. Spojrzałam na chłopaka, który siedział zdezorientowany kiedy moja ręką z całej siły uderzyła go w lewy policzek.
Wzięłam wszystkie swoje rzeczy i szybkim krokiem wyszłam z klasy. Nie chciałam więcej widzieć tego dupka, wiec postanowiłam wrócić do domu. Wsiadłam na swoje cudeńko i ruszyłam w stronę domu, w którym byłam po kilku minutach.

Przez całą drogę czułam w kieszeni wibracje mojego telefonu. Pewnie Holly nie wiedziała o co chodzi i teraz martwi się o mnie.

Odstawiłam motor do garażu i weszłam do domu najpierw odkluczając drzwi. Wbiegłam szybko do swojego pokoju i rzuciłam torbę w róg pokoju. Podeszlam do szafy i założyłam na siebie krótkie, dresowe spodenki i za dużą koszulkę mojego brata. Poszłam do kuchni w poszukiwaniu słodyczy.
W najwyższej szafce znalazłam dużą paczkę moich ulubionych żelek i jakieś ciastka. Z lodówki wzięłam jeszcze sok pomarańczowy i ruszyłam do salonu obejrzeć jakiś film.

Po około dwuch godzinach usłyszałam walenie do drzwi w pierwszej chwili byłam przerażona ale postanowiłam pójść otworzyć. Wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę drzwi, które po chwili otworzyłam. Do środka wparowała moja przyjaciółka.

-Zoe Rose Black w tej chwili masz mi wszystko wytłumaczyć!

-Ehh.. Okey, ale chodź do salonu.

******************************
#Ari

Give me the strength...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz