Rozdział 4

6 2 0
                                    

Przepraszam za opóźniony rozdział, ale sprawy związane ze szkołą.. Już nie długo wakacje więc będę starać się dodawać rozdziały regularnie... A teraz zapraszam do czytania!!!

*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*

Weszłyśmy do szkoły i od razu skierowałyśmy się w stronę szafek. Wyciągnęłam potrzebne mi rzeczy i udałyśmy się w stronę sali od biologii.
Do klasy weszłyśmy równo z dzwonkiem. Usiadłam w ławce z Thomasem, a Holly z Emily.
Po około dziesięciu minutach Pani Moly została wezwana do dyrektora w celu podpisania jakiś dokumentów.

-Dzieci za chwilę wracam. Bądźcie grzeczni.

Chwilę po jej wyjściu do sali wbiegł zdyszany Justin. Rozejrzał się po klasie, a jego wzrok spoczął na mnie. Odwróciłam głowę w drugą stronę, a on westchnął głośno i usiadł koło plastika.

Pani wróciła do klasy i reszta lekcji była już normalna. Po za tym, że na przerwach Justin cały czas truł mi tyłek o tym, że bardzo mnie przeprasza i że on nie chciał tego powiedzieć, ale ignorowałam go.

*°*°*°
Wyszłam ze szkoły chwilę po trzynastej. Pożegnałam się z Holly i wkładając słuchawki do uszu ruszyłam w stronę domu. Niedaleko mojego miejsca zamieszkania zza zakrętu wyjechało auto, czarne BMW. Kierowca uchylił szybę i oczywiście kogo tam ujrzała? Oczywiście Justina Dupka White'a.

-Czego chcesz?-warknęłam w jego stronę z zaciśniętymi zębami.

-Choć podwiozę cię do domu.-uśmiechnął się w ten głupi sposób.

-Chyba cię pojebało!

-Nie daj się prosić Zoe..-gdy wypowiedział moje imię zmiękły mi kolana, ale nie dam się tak łatwo.

Już miałam odpowiadać, ale koło nas zatrzymał się skuter mojego brata.
Alan zdjął kask i ruszył w moją stronę.
Gdy zobaczył Justina jego źrenice powiększyły się do granic możliwości.
Objął mnie ramieniem i pocałował w policzek.

-Hej kochanie!-zdziwiłam się, ale ciągnęłam dalej tą głupią grę Alana.

-Hej kotek!

-Może podwieść cię do domu słońce?

-Z chęcią..-Alan znowu pocałował mój policzek.

Złapał mnie w tali i ruszyliśmy w stronę jego motoru. Ukradkiem spojrzałam jeszcze na chłopaka, który zacisnął ręce na kierownicy i odjechał z piskiem opon.
Założyłam kask i ruszyliśmy w stronę domu.

Stanęliśmy na podjeździe koło domu. Alan zaprowadził swoje cudo do garażu i otworzył drzwi do domu, do którego po chwili weszliśmy.

-Okey, co to była za akcja?

-Nie chce po prostu żebyś spotykała się z tym chłopakiem rozumiesz?

-Uwierz mi nie mam zamiaru, ale patrzyłeś na niego jak byście się już znali...-nie mogłam dokończyć bo Alan przerwał mi moją wypowiedź.

-Zoe to nie twoja sprawa czy go znam czy nie po prostu nie zadawaj się z nim, a będzie dobrze rozumiesz?!

-T-tak..-odpowiedziałam mu drżącym głosem, ponieważ mój brat nigdy nie podnosił na mnie głosu.

Gdy zobaczył moją przerażoną minę od razu podszedł do mnie i mocno mnie przytulił, a ja oddałam uścisk.

-Ohh.. Zoe przepraszam nie chciałem krzyczeć po prostu chce żebyś była bezpieczna.-to powiedział już spokojnie.

-Dobrze, rozumiem..

-Idź już do siebie ja muszę wyjść.

-Gdzie idziesz?-zapytałam go będąc już na schodach prowadzących do mojego pokoju.

-Nieważne.. Wrócę za około dwie godziny..-uśmiechnął się słabo i wyszedł.

Weszłam do pokoju i od razu rzuciłam się na moje duże łóżko. Nie wiem kiedy ale zasnęłam.

******************************
#Ari
No mamy 4...
Jeszcze raz przepraszam za spóźniony rozdział!!
Gwiazdkujcie★,komentujcie 💬
Dzięki 💗👌
xoxo

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 17, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Give me the strength...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz