sixth

1.8K 175 6
                                    

Gdy tylko dołączyła do nas groupie Caluma, Miley odeszła i skierowała się na stację metra po drodze wyrzucając kartonik do dużego kubła na śmieci.

Gdy zostałyśmy same poznałyśmy się lepiej. Wraz z groupie Luke'a — Rydel, Michaela — Savannah i Caluma  — Kattie, ruszyłyśmy w stronę jednej z restauracji, aby na spokojnie zjeść lunch i porozmawiać. Żadna z nich nie miała soundchecku, więc nie musiałyśmy się nigdzie śpieszyć, ani żadna z nas nie miała się czym przechwalać co często się zdarza wśród osób przybywających na koncert. Wszystkie na swój sposób byłyśmy zdenerwowane, ale i podekscytowane.

Zjadłyśmy nieduże sałatki i wypiłyśmy po szklance lemoniady. Nie byłyśmy w stanie wcisnąć w siebie więcej, ze względu na stres, który ściskał nasze żołądki.

Po skończonym posiłku wybrałyśmy się na krótki spacer po centrum miasta, a następnie ruszyłyśmy w stronę areny. Do próby dźwiękowej i Q&A z fanami były jeszcze dwie godziny, więc mogłyśmy na spokojnie wejść i odebrać nasze wejściówki vip. Nie zrobiła z nami tego niestety Miley, jak było to początkowo w planach — musiałyśmy poszukać managera zespołu, który w przeciągu paru minut miał się kręcić niedaleko ich autokarów — wszystko było idealnie zaplanowane.

Stanęłyśmy przy bramie wjazdowej na parking za areną, gdzie wejście mieli tylko wykonawcy. Z pomieszczeń pracowników na parterze wyszedł wysoki mężczyzna z czterema plakietkami na smyczach. Zatrzymały go pare fanek wypytując o zespół, ten odpowiedział na parę ich pytań pojedynczymi słowami i zaczął się rozglądać, a gdy w końcu nas dostrzegł, podszedł.

— Wy od Miley? — zapytał zwyczajnie po czym zmierzył nas wszystkie wzrokiem. — Trzymajcie — odpowiedział i podał nam plakietki przez jedną ze szczelin w bramie. – Dopiero po koncercie.

— Dziękujemy.

— Na prawdę chcecie to zrobić?

— Wie Pan co... — zaczęłam nie interesując się tym co powiedzą dziewczyny. – nie każdy ma ekscytujące życie i każda odskocznia to coś. Nie każdy ma ludzi, którzy nas kochają. Proszę. Niech nas Pan nazywa jak Pan chce, ale nas to na prawdę nie będzie obchodziło. Jakby miało mnie to poruszyć to już dawno by mnie tu nie było — rzekłam sucho i odeszłam, a z odległości słyszałam tylko, gdy odpowiedział coś dziewczynom i ruszył w stronę areny.

GROUPIE 》A.I. ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz