Rozdział 3

8.9K 458 110
                                    

Wzięłam swoje rzeczy i już chciałam wyjść z sali, kiedy usłyszałam przyciszone głosy za drzwiami.

- Stary co ty robisz?

- Ale co?

- Przez całą lekcję przystawiałeś się do tej Phoenix!

- Nieprawda - powiedział oburzony Malfoy, do jak mi się wydaje Zabiniego.

- Wiem! Ona ci się podoba!

- Ty i te Twoje genialne pomysły. Przecież ona jest Gryfonką i przyjaźni się ze zdrajcami krwi. Z tymi rudymi matołami - ostatnie zdanie wysyczał ze złością.

- Gdyby ci się nie podobała to byś tak tego nie przeżywał! Kogo próbujesz oszukać mnie czy siebie? Widzę jak na nią patrzysz... Jest ładna, a nawet bardzo. Jeśli ty jej nie chcesz, to ja mogę się nią zająć prawda?

- Dobra daj już spokój. Lepiej powiedz mi co teraz mamy. - Ich głosy się oddaliły, a ja oszołomiona wyszłam z sali. Następna była transmutacja z McGonagall. Usiadłam z Hermioną, która od razu zaczęła coś skrobać na kartce.

O co chodzi z Malfoyem?

Westchnęłam i szybko nabazgrałam odpowiedź

A o co chodzi z Malfoyem?

Przecież widziałam. Wszyscy widzieli. Teraz prawie każdy o was gada.

- O cholera - zaklęłam pod nosem.

- Słucham panno Phoenix, czy chcesz coś powiedzieć?

- Nie, nic pani profesor.

Reszta dzisiejszych lekcji przebiegła bardzo szybko. Biegłam do pokoju gdy nagle na kogoś wpadłam.

- Uważaj jak chodzisz!

- Bardzo przepraszam! - powiedziałam szybko i spojrzałam do góry.

Wpadłam na niego. Staliśmy jakieś pięć centymetrów od siebie. Moje serce zaczęło szybciej bić. Spojrzałam w jego piękne oczy w kolorze stali, a on w moje. Zauważyłam błysk w jego oku. Nie mogłam się powstrzymać, oderwać wzroku. Nie wiem ile tak staliśmy. Może to było 10 sekund, może 10 minut, ale dla mnie ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Żadnych słów. Usłyszałam kroki, od razu od niego odskoczyłam.

- O widzę, że gołąbeczki znowu gruchają! - powiedział czarnoskóry chłopak, który wyszedł zza rogu.

- Zab...

- Mówiłeś, że nie jesteś nią zainteresowany. - kontynuował Ślizgon.

- Zab...

- Masz mi się z tego wytłumaczyć. Mówiłem, że jak ty jej nie chcesz to ja się nią zajmę. Już miałem nawet uszykowane teksty na podryw, a ty co? - powiedział z chytrym uśmieszkiem.

- Blaise... Idź już. - w jego głosie było słychać irytację.

A ja? Wsłuchiwałam się w tę krótką wymianę zdań z otwartymi ustami.

- To może ja już pójdę... - Nie czekając na odpowiedź pobiegłam do pokoju wspólnego Gryfonów. Biegłam tak szybko jak tylko potrafiłam.

Potrzebowałam ochłonąć. Co się ze mną dzieje? On jest przecież tylko aroganckim arystokratą. Gdy weszłam do pokoju wszyscy się na mnie patrzyli, jakbym była jakimś okazem w zoo. Ludzie wpatrywali się we mnie złowrogo. Czułam się strasznie niekomfortowo. Wiedziałam o co chodzi. Nie chciałam tu być. Wzięłam książki i poszłam do biblioteki odrabiać lekcje. Najbardziej bolało spojrzenie w oczy Freda i George'a. Był w nich jakby smutek, ale i odraza.

Usiadłam przy stole z zamiarem napisania wypracowania na historię magii, niestety nie mogłam się skupić. Cały czas po głowie chodziła mi sytuacja z Draco, a potem spojrzenia bliźniaków. Byłam zmęczona. Zasnęłam z głową na stole w bibliotece. Nie wiem ile czasu minęło, ale poczułam jak ktoś mnie niesie. Jakieś silne ramiona trzymały mnie przy swojej klatce piersiowej. Nie chciałam otwierać oczu. Zastanawiałam się kto to może być. Ten zapach... Rozpoznam go wszędzie... Już o niczym więcej nie myślałam tylko dalej poszłam spać...


Addicted |Draco Malfoy|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz