Rozdział 18

7.1K 384 143
                                    

*polecam włączyć piosenkę z mediów*

Błądziłam po zamku jak cień, chodziłam najmniej zaludnionymi korytarzami, a wszelkie oznaki czyjejś obecności omijałam szerokim łukiem. Pojedynczy uczniowie mijający mnie spoglądali na mnie jak na wariatkę, ale o nic nie pytali. Byłam im za to wdzięczna. Cały czas zastanawiałam się czy podjęłam słuszną decyzję. Sądząc po moim samopoczuciu? Pewnie nie. Moje wybory zazwyczaj są złe zdążyłam się do tego przyzwyczaić. Cały czas w głowie pojawiał mi się jego biały, piękny uśmiech i zwalające z nóg szare oczy.

Za oknami Hogwartu robiło się coraz ciemniej, aż zapadł całkowity mrok. Nie zwracałam na to najmniejszej uwagi. Najwyżej dostanę szlaban. Nie obchodzi mnie to. Stanęłam przy oknie spoglądając na księżycowy blask odbity w jeziorze.

- Och, Draco, - westchnęłam do siebie. - co ja zrobiłam? - po chwili poczułam zapach jego perfum. Wciągnęłam go głęboko w płuca. Otulił mnie całkowicie. - Jeszcze w dodatku mam omamy! Co ja najlepszego zrobiłam?! - zakryłam twarz dłońmi i zaczęłam głośno szlochać.

- Jeśli chcesz możesz to naprawić... - usłyszałam cichy szept koło mojego ucha. Zadrżałam, a kolana się pode mną ugięły.

- Draco. - powiedziałam, nie odwracając się. Jego ciepły oddech przyjemnie łaskotał mnie po szyi.

- Spójrz na mnie,  Ashley. - odwróciłam się i pierwsze na co spojrzałam były jego stalowo-szare tęczówki. Podniósł dłoń do mojej twarzy i wytarł moje łzy kciukiem.

- Draco, bo ja... - zaczęłam, ale przerwał mi kładąc palec na moich ustach.

- Nic już nie mów.  Proszę pozwól mi w końcu to zrobić. - W jego oczach dostrzegłem nieme błaganie. Skinęłam głową na znak zgody.

W jego oku coś błysło. Przybliżył się jeszcze bardziej. Doskonale czułam jego zapach i ciepły oddech na twarzy. Pochylił się do mnie i delikatnie musnął swoimi ustami moje. Rozchyliłam wargi i zaczęłam powoli oddawać pocałunki. Było w nim wiele uczucia, którym siebie darzyliśmy. Był spokojny, ale nie było w nim nawet krzty niepewności. Oboje byliśmy świadomi w co wchodzimy, że to wiele zmieni. Bałam się tego, bałam się reakcji moich przyjaciół. Chyba to wyczuł, bo jego pocałunki stały się bardziej zachłanne, szybkie. Oplótł mnie ramionami w talii i mocno przyciągnął do siebie. Ja, swoje ręce zarzuciłam mu na szyję. Byliśmy tak blisko, że gdyby ktoś próbował wsunąć między nas kartkę papieru to nie dałby rady.

Nagle usłyszałam głośne chrząknięcie. Zesztywniałam, to na pewno był jakiś nauczyciel, a jest już dawno po ciszy nocnej. Blondyn najwyraźniej się tym nie przejął, bo nadal całował mnie z taką samą zachłannością. Kolejne odchrząknięcie. Tym razem Draco oderwał się ode mnie z szerokim uśmiechem na twarzy. Oboje równocześnie spojrzeliśmy się w stronę, z której słyszeliśmy chrząknięcia. Stał tam zniecierpliwiony profesor Snape.

- Mogę zapytać czemu nie ma Was teraz w swoich dormitoriach? - powiedział swoim zimnym, pogardliwym głosem prawie nie otwierając ust.

- Eem, no bo... - jąkałam się nie wiedząc co powiedzieć. Niezauważalnie szturchnęłam Ślizgona łokciem.

- Całujemy się panie profesorze. - powiedział wciąż z ogromnym uśmiechem. Zgromiłam go wzrokiem na co on tylko wzruszył ramionami. Snape patrzył na niego jak na debila.

- Oboje macie się stawić u mnie na szlabanie jutro o dziewiętnastej.

     

Addicted |Draco Malfoy|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz