- Nico jak pójdę do Elizjum to odwiedzisz mnie, prawda? - spytałam słabym głosem.
- oczywiście, ale musisz pamiętać żeby się nie odradzać jasne?- odpowiedział pytaniem i w tym samym czasie do kieszeni kurtki wsunął mi drachmę.
- tak, ale...- nie było dane mi dokończyć, bo Nico mnie pocałował i tym samym pozbawił powietrza.
Gdy odsunął się ode mnie byłam już zimna, czułam jak... Umieram.
Ktoś popchnął Nica na bok. Była to wielka czarna postać, nie widziałam dokładnie jej twarzy. Spróbowałam się podnieść jednak przeszkodziła mi w tym rana na brzuchu. Opadłam uderzając się w głowę. Aha ja to mam szczęście. Nic już nie widziałam, ale jakby z daleka usłyszałam krzyczącego Nica.
- Hadesie, ojcze dlaczego mi to robisz?! - Hades nie odpowiedział tylko wziął mnie za rękę i podniósł.
Zaczęłam widzieć, tylko że na czarno biało. Ale postaram się opisać sytuację No więc:
Król umarłych ciągle trzymał mnie za rękę. Przy moim martwym ciele leżał Nico krzycząc i błagając swojego ojca o zostawienie mnie. Od martwej mnie Leo, Percy i Will odciągali mojego chłopaka. Podłe gamonie. Ann i Rachel płakały, pan D wycierał noc chusteczką, a chejron mówił coś do Piper. W tym momencie uprzejmy jak zawsze Hades przewiesił mnie sobie przez ramię tym samym zmieniając mi tą cholerną perspektywę.
- Nico! - krzyknęłam.
Odwrócił się, Oh bogom dzięki. Ale zaraz nie widział mnie jego oczy błądziły. Hades machnął ręką tak że uderzyłam o jego tyłek. Ale zobaczyłam też jak twarz mojego chłopaka wykrzywia wyraz bólu. Poczułam tępy ból w sercu on wyczuł moją śmieć zrozumiałam.
Hades wkroczył do podziemia a ja razem z nim ( niestety) przestałam już widzieć.
CZYTASZ
Ja i Nico di Angelo ( nie lubię go )
FanfictionMieszkam w Nowy Yorku. Wiodłam spokojne śmiertelne życie do czasu aż zostałam heroską i spotkałam Nica. Moja historia zaczyna się od...