Wyszedłem ze szkoły, po drodze mijając Kirsten, która znów posyłała w moją stronę wcale nie dyskretny uśmiech. Już od roku mam ochotę zmieszać ją z błotem, ale wciąż miota mną poczucie winy. Gdy dochodzę pod czarne Audi Malik'a bez ostrzeżenia wpakowuję się na przednie siedzenie, prawie, że wcale nie wywierając zdziwienia na spokojnie palącym mulacie.
- Dłużej nie mogłeś? - prycha, a ja wywracam oczyma. Chłopak ma problemy, ponieważ nie czasami dostaję swojego humorku divy i za grosz nie da się z nim w jakikolwiek sposób dogadać, co denerwuję i rozluźnia zarazem.
- Nie – odpowiedziałem krótko, chcąc jak najszybciej dostać się do domu. Akurat dzisiaj zapomniałem naładować telefonu, dlatego niestety nie mogłem rozmawiać z Harrym.
Starszy odpalił silnik i z piskiem opon ruszyliśmy spod parkingu. Mijaliśmy zapyziałe zaułki, wchodzące w skład typowych slamsów, aż w końcu dotarliśmy pod mój dom, który mieścił się odrobinę dalej za przytułkiem.
- Masz mój utrwalacz? - chłopak pyta, nie dając mi wysiąść z samochodu. Cóż, to pytanie było z lekka dziwne, dlatego, że nie używam utrwalacza, w szczególności jego, który mógłby kamieniować ludzi, a musi spełniać się w roli kamieniowania zawsze idealnych włosów Zayn'a.
- Nie wiem – odpowiedziałem zgodnie z prawdą – Może zostawiłeś go u mnie, chodź zobaczymy.
Nasza gwiazda warknęła coś pod nosem rozdrażniona, a ja rozmyślałem, dlaczego muszę się z nim przyjaźnić? Och, no tak, nikt inny nie zaszczyci mnie swoim towarzystwem, szczególnie przez moją aspołeczność.
Weszliśmy z chłopakiem do mojego domu, uprzednie witając się z grymaśną matką. Zayn ucałował wierz jej dłoni, na co oblała się rumieńcem i pochwaliła młodzieńca, cóż, szkoda, że mulat nie jest taki zawsze. Swoją drogą kiedyś bujałem w obłokach z myślą o nim. Może byłem odrobinę zauroczony, ale kiedy poznałem chłopca lepiej zdałem sobie sprawę, że jest zimnym dupkiem, który nie widzi świata poza swoimi potrzebami. Może kiedyś znajdzie osobę, która rozpali jego serce, tak, że jego egoizm pójdzie w tył?
- Zaczekaj tutaj, zaraz zajrzę do toalety – powiedziałem do chłopaka, idąc w stronę ubikacji. Chłopak w tym czasie usiadł na łóżku, oczekując mnie, a przynajmniej taką miałem nadzieję. Wróciłem z utrwalaczem w ręce i lekko zdenerwowaną miną, ponieważ niejaki Zayn grzebał w moim telefonie, wystukując w nim ... coś? - Hej! - krzyknąłem, wyrywając telefon z jego rąk.
Co za spryciarz. Podłączył go do gniazdka!
- Och, chciałem się tylko pobaaawić, Loueh! - jęknął starszy opadając na kanapę i tym samym złoszcząc mnie. Kiedy ja mam ochotę poleżeć na jego drogiej, wypasionej, wodnej do jasnej cholery kanapie, on ogłasza sprzeciw, iż mogę mu coś zepsuć, a kiedy on wali się niczym wieloryb na moje łóżko, nie ma żadnych pretensji. Chyba naprawdę chcę mu znaleźć drugą połówkę. Louis swatka wkracza na rejon.
- Jasne, jasne – prychnąłem – Spadaj dupku i zabieraj swoje pachnidło do kamieniowania! - rzuciłem w niego utrwalaczem, a następnie zachichotałem razem z nim. Czasami umiał się uśmiechnąć bez żądzy krwi. Czasami.
- Do zobaczenia księżniczko! - ukłonił się, chichocząc, a następnie opuścił mój pokój.
- Ugh, co ja się z Tobą mam Malik – szepnąłem kręcąc głową w niedowierzaniu jak szybko ten dupek umie zmienić nastrój. Czuję jak bipolarność jebie od niego na kilometr, albo dwa.
Sprawdziłem swój telefon, gdzie widniało kilka wiadomości od Hazzy i jedna ... ode mnie? Cóż, Zaynie, mogłem się tego spodziewać.
TommosAss: Właśnie idę z Lou się pieprzyć :* Życz nam powodzenia, droga Harriet ^^ Lou kocha mnie szmato! Mam większe cycki!
Uśmiechnąłem się do wyświetlacza z myślą, że Zayn nie ma bladego pojęcia iż Harry jest facetem, więc uważa go za Harriet.
HeriFuckYou: Och, Lou, wszystko ok?
HeriFuckYou: Laska, weź się odpieprz! Louis to moja księżniczka!'
HeriFuckYou: Lou, żyjesz tam? Zgwałciła Cię?!!??!?!
HeriFuckYou: Lou, słoneczko moje kochane? Pls, odpisz mi, zdradzasz mnie srsl?
HeriFuckYou: Okej, wychodzę do mamusi!!!
-------
Tak, więc rozdział o niczym, ale swatka Louis jest w akcji xD Jakieś podejrzenia, co do tego z kim będzie chodził Zayn?
CZYTASZ
Harry, Is That You?/Messages L.S
FanfictionTommosAss: Hey, masz czas? HeriFuckYou: Dla Ciebie zawsze :* TommosAss: Co by było, gdybyś mnie kochał? HeriFuckYou: A kto powiedział, że tego nie robię? A Louis jeszcze wtedy nie wiedział, że wszystko co mówił Harry, było nie do końca prawdą.