Uhm, troszkę smutku, albo raczej dużo :"(
-----
Szedłem ulicą, wprost do parku, który miał być tuż za rogiem.
TommosAss: Nie mogę się doczekać :*
HeriFuckYou: Ja też :*
Już dochodziłem do wyznaczonego miejsca, a moje oczy świeciły się jak dwa latające spodki. Park, mimo późnej pory, wciąż był otwarty, a zardzewiała furtka skrzypiała przy otwarciu. Gdy w końcu wszedłem do pięknej zieleni, niektóre latarnie rozbłysły.
Westchnąłem, widząc postać siedzącą na ławce. Miała na sobie ciemny strój, a lampa akurat przy tej ławce była zgaszona. Czułem się jak w horrorze, ale wiedziałem, że zaraz mam zobaczyć miłość swojego życia, z którą sms'uje od ponad roku. Krzaki za mną zaszeleściły od podmuchu wiatru, a ja lekko pisnąłem na chłód, który mnie owiał.
Harry dużo opowiadał mi o sobie i swojej rodzinie. Czasami miałem mniemanie, że lepiej znam jego życiorys niż rozmieszczenie pokoi w swoim domu. Był naprawdę miły i opiekuńczy względem mnie, a także sprawiał wrażenie dominanta. Nagle wystraszyłem się. Nigdy nie słyszałem jego głosu. A co jak wyśmieje mnie, za to, że brzmię jak ciota? Otrząsnąłem się z tych myśli, wciąż podążając do ławki, gdzie siedział mój chłopak. Mój chłopak. Jak to ślicznie brzmi w moich myślach, a co dopiero w słowach? Przymknąłem powieki, wyobrażając sobie Harrego. Mówił, że ma kręcone włosy. Śmiesznie by było owijać je na swoich palcach, podczas oglądania jakiegoś filmu. Mówił też, że jego oczy są zielone, albo szare, albo pomieszane. Mógłbym patrzeć na nie całymi godzinami, płacząc nad tym jak piękne są. Pisał, że jest dość wysportowany, a także uczęszcza na zajęcia sportowe, cóż, naprawdę nie mogło być lepiej. Kiedy spytałem go o wadę, napisał, że ma zbyt wielki, nos, ale mi w życiu by to nie przeszkodziło. Kochałbym go nawet z workiem na głowie.
Moje serce zaczęło bić głośniej, kiedy w końcu coraz bardziej zbliżałem się do niego. Oddech uwiązł w gardle, a kończyny odmawiały współpracy. Chciałem stamtąd uciec, ale wiedziałem, że bardziej chciałem całować go intensywniej niż kogokolwiek wcześniej. Nabrałem powietrza i ruszyłem szybciej. W końcu stałem naprzeciw niego. Widziałem tylko zarys postaci, bardzo nie wyraźny, wręcz rozmazany.
- Harry? - zapytałem, a postać kiwnęła głową – Och, Harry – szybko przytuliłem go, czując jakbym miażdżył jego ciało.
Oddaliłem się, a latarnia zabłysła. O cholera.
- Kirsten? - zapytałem, patrząc na dziewczynę, która z gniewem w oczach, lustrowała moją postać – Co ty tu robisz?
Dziewczyna prychnęła. Wyciągnęła swój telefon, a następnie napisała coś na nim. Po chwili wiadomość przyszła do Louis'a.
- Po co? - zapytał.
- Po prostu przeczytaj.
Chłopak odblokował telefon, a jego oczy zalały się łzami.
HeriFuckYou: Przyszłam się z Tobą spotkać, dupku.
Szatyn pokręcił głową w niedowierzaniu.
- J-jak? - zapytał, kiedy nawet nie próbował ukryć płaczu.
- Ugh – dziewczyna westchnęła – Naprawdę myślałeś, że Twój wyśniony Harry istnieje? Że jest taki opiekuńczy i cudowny, wybierając akurat Ciebie?
Chłopak szlochał, trzymając telefon w drżących rękach.
- Harry nigdy nie istniał – te słowa zostawiły najbardziej bolący ślad w sercu Louis'a, kiedy wybiegał z parku, szlochając nieopamiętanie.
Harry nigdy nie istniał.
Harry nigdy nie istniał.
Harry nigdy nie istniał.
Chłopiec biegł przed siebie, jego oczy piekły, a uda drżały. Jak mógł być taki głupi? Biegł przez ulicę, nawet nie patrząc na pojazdy, które jechały. Jego krok jedynie wzmacniał się, aż w końcu nie zderzył się z nieznaną osobą. Szybko wziął od niego/niej pomocną dłoń, a jego oczy jedynie zobaczyły parę zielonych spojówek.
- Wszystko okej? - zapytał chrapliwym, chłopięcym głosem, a Louis jeszcze bardziej się popłakał, uciekając, aż nie dotarł do domu.
Właśnie tam wypłakał resztki łez. Nie wiedział jak mógł być tak naiwny, aby zakochać się w kimś, kto nie istnieje. Zakochał się w Harrym, który ma 2 młodsze siostry, natrętną mamę, gra w koszykówkę, a jego pasja to granie na gitarze. A nie w natrętnej Kirsten, która zniszczyła jego życie.
Nie chciał jej widzieć na oczy. Nie chciał widzieć kogokolwiek na oczy. Chciał widzieć swojego Harrego, ale problem w tym, że Harry nigdy nie istniał.
----
Tak więc oto, wiecie kim był Harry, albo raczej kim nie był, znaczy, no. HARRY NIE ISTNIAŁ. Dziękuje xD
Ogółem to jeszcze nie jest koniec (jezu, ale jestem głupi, pewnie już każdy miał takie "omg, ostatni rozdział, w końcu, bo zaśmieca mi powiadomienia" :") ale przykro mi jeszcze 2 rozdziały. Znaczy, razem z Wiczi ustaliliśmy, że zrobimy Sad End i Happy End. Sad End powinien być jeszcze w tym tygodniu ^^
I mam do was prośbę. BŁAGAM, napiszcie mi tytuły jakiś książek na wattpadzie, gdzie nie ma Larrego, Ziam'a itp. tylko randomowi chłopcy xD Np: Łukasz i Patryk, c nie? xD Bo ostatnio mam ochotę na coś takiego, ale idk, które książki są fajne, soooł, może znacie jakieś fajne?
Wql ktoś mi napisał chyba z miesiąc temu, że ship Łukasza (mnie) i Patryka to Pukasz xD Śmieje się z tego xD Pozdrawiam cieplutko tę osóbkę.
Kocham was moje cudowne paróweczki <3
PS: Kto czytał "Will Grayson, Will Grayson" mógł się spodziewać takiego zakończenia xD
CZYTASZ
Harry, Is That You?/Messages L.S
FanfictionTommosAss: Hey, masz czas? HeriFuckYou: Dla Ciebie zawsze :* TommosAss: Co by było, gdybyś mnie kochał? HeriFuckYou: A kto powiedział, że tego nie robię? A Louis jeszcze wtedy nie wiedział, że wszystko co mówił Harry, było nie do końca prawdą.