Nie musimy się sztucznie uśmiechać

617 58 5
                                    

Kiedy miałem dziewiętnaście lat, życie nabrało dla mnie nowego znaczenia. Każdego dnia budziłem się z uśmiechem na twarzy, ale nie dlatego, że byłem szczęśliwy i wszystko układało się tak, jak powinno, ale dlatego, że mogłem niszczyć. Żyłem, egzystowałem, co oznaczało, że mogę niszczyć. Mogłem być kimkolwiek. Mogłem być wszystkim. Mogłem być królem świata, którym przecież od tak dawna chciałem zostać.

W mojej głowie i tak byłem królem, ale tylko królem swoich myśli. Pragnąłem czegoś więcej. Chciałem być królem dla innych. Chciałem rządzić i być władcą. To był mój cel i byłem bardzo zdesperowany, aby go osiągnąć.

Skończyłem szkołę wcześniej niż inni uczniowie. Nie dlatego, że byłem tak mądry, że całą wiedzę ujętą w programie przyswoiłem szybciej niż inni, ale dlatego, że stanowiłem niebezpieczeństwo. Nauczyciele się mnie bali i doskonale o tym wiedziałem, ale nie zdawałem sobie sprawy z tego, że uczniowie też się na mnie skarżą. To trochę przykre, biorąc pod uwagę to, że zawsze starałem się być dla innych miły. Dla dorosłych i nauczycieli nie, ale dla rówieśników byłem dobry. Przynajmniej tak myślałem.

Mama na poważnie zastanawiała się nad oddaniem mnie na stałe do ośrodka dla trudnej młodzieży, ale tego nie zrobiła. Wiecie dlaczego? Nie pozwoliłem jej na to. Groziłem, że ucieknę stamtąd i ją zabiję. Tylko groziłem. Nie wiedziałem, że to zrobię. Przecież nigdy nie zabiłbym własnej matki, ale co ja wtedy o tym wiedziałem. Mogłem uważać na słowa. Przyszłość okazała się być zupełnie inna. Groziłem, groziłem i w końcu to zrobiłem. Ale zanim do tego doszło, minęło kilka lat. Posłuchajcie dalej mojej historii, bo teraz zacznie się najciekawsze.

Moja mama bardzo często ze mną rozmawiała, ale niestety było za późno. Gdyby zaczęła pouczać mnie wcześniej, może coś by to dało, ale teraz było już po wszystkim. Zmieniłem radykalnie swoje postępowanie, a każdego dnia byłem coraz to gorszy. Nie czułem jednak żadnej różnicy. Chciałem jedynie zła. Chciałam, aby ludzie się mnie bali. Chciałem być postrachem wszystkim i co najważniejsze - królem. W dalszym ciągu do tego dążyłem, ale nie sądziłem, że pewnego dnia stanę się upadłym królem.

Nie wiedziałem, jak dalej ma wyglądać moje życie. Owszem, czyniłem zło, ale przecież musiałem też żyć normalnie. Demon siedzący w mojej głowie chciał tylko zła, ale musiałem myśleć też o sobie, nie skupiać się tylko na nim. Nie miał on przecież nade mną pełnej kontroli. Miał ją tylko w małym stopniu, a mi spodobała się ta kontrola i chciałem więcej. Ja go do siebie zaprosiłem. Otworzyłem mu drzwi do swojego umysłu, a on bardzo szybko się w nim rozgościł.

Chciałem kiedyś porozmawiać z mamą o swojej przyszłości. Zacząłem dostrzegać błędy, jakie popełniałem wcześniej i chciałem o nich mówić, ale on mi tego zabronił. On, mój wewnętrzny demon. Miał nade mną panowanie. Miał siłę. Miał kontrolę.

Pamiętaj jedno, Andy. To ty go tam zaprosiłeś. Trzeba było być bardziej racjonalnym.

Nie mogłem więcej "gdybać". Nie miało to sensu. Musiałem zacząć działać.

Pewnego dnia wyszedłem z domu późnym wieczorem i zdecydowałem, że wrócę nad rankiem. Tak, aby rodzice tego nie zauważyli. Chciałem, żeby myśleli, że się zmieniłem, jednak wiedziałem, że było zupełnie inaczej. Musiałem jednak zachować pozory.

Wyszedłem z domu kilka minut przed dwudziestą trzecią. Chodziłem bez celu po ulicach. Chciałem być sam, aby trochę pomyśleć. Przemyśleć życie, swoje postępowanie i ustanowić jakiś cel. Cel, do którego miałem dążyć.

Przemyślałem swoje życie, przemyślałem swoje postępowanie, ale nie ustanowiłem cholernego celu, który tak bardzo chciałem ustalić.

- To moje życie. Moje życie. Moje. Moje!

Chodziłem po ulicach miasta i krzyczałem, że to moje życie. Tak, zupełnie normalne postępowanie. Mówić sam do siebie.

Wkroczyłem do centrum miasta. Była pierwsza w nocy. Idealna pora do myślenia, czyż nie?

Oglądałem witryny sklepów, pokazujące piękne produkty, ale bezużyteczne. Owszem, ludzie lubili posiadać, ale po co komuś coś, czego nigdy nie użyje? Coś, co nigdy mu się nie przyda? Coś, co będzie stało w salonie na stole i tylko ładnie wyglądało? Nie lepiej wydać pieniądze na coś, czego będziesz używać? Nie, bo przecież po co? Lepiej jest posiadać. Posiadać więcej i więcej i więcej. Posiadanie jest fajne, bo tak jest modnie, ale co poza tym?

Za dużo myślałem. Nie tak miała wyglądać moja nocna wycieczka do miasta. To nie był jej cel.

W mieście o tej porze nie było wielu ludzi. Jedynie grupki młodzieży, które chodziły od klubu do klubu, aby się napić i dobrze pobawić. Ile ja bym dał, żeby żyć właśnie tak, jak oni. No cóż, Andy. Na własne życzenie stałeś się taki, jaki jesteś. Pamiętaj o tym. Możesz obwiniać tylko siebie.

Niektórzy ludzie patrzyli się na mnie z odrazą. Nie ukrywałem, podobało mi się to. Przecież chciałem, żeby tak było. Chciałem odseparować się od wszystkich ludzi. Chciałem zostać sam.

Właśnie! Wpadłem na świetny pomysł. Och, jakże świetny był ten pomysł!

Żeby jeszcze bardziej ludzie się mnie bali, zrobię sobie tatuaże. Dużo, dużo tatuaży. Wtedy będzie idealnie. Już wprost nie mogę się doczekać, aby zobaczyć ten strach w ich oczach. To piękne uczucie. Strach, który prowadzi do niepewności. Nie ma nic piękniejszego na tym świecie.

Poszedłem do najbliższego salonu tatuażu i kazałem siebie wytatuować. Chciałem mieć jak najwięcej tatuaży. Mogły być bezsensowne, ale chciałem je widzieć. Chciałem poczuć ból igieł. Chciałem poczuć tusz łączący się z moją krwią.

Wiedziałem, że dużo mnie będzie to kosztować, ale przed wyjściem wziąłem z portfela ojca kilkaset dolarów. Nie, wziąłem to złe określenie. Ukradłem. Och, tak. Ukradłem je.

Tatuażysta skrupulatnie robił mi tatuaże, a ja dzielnie to znosiłem. Nie mogłem przestać się uśmiechać. Już chciałem zobaczyć miny ludzi na mój widok. To będzie piękne.

O ósmej trzydzieści rano moje tatuaże były gotowe. Trochę to trwało, ale było warto. Efekt końcowy był zniewalający.

Kiedy wróciłem do domu, mama nie była zadowolona. Jej wzrok wskazywał na to, że chciała mnie zabić, za to, co sobie zrobiłem, ale ja tylko kpiąco się zaśmiałem, po czym poszedłem do swojego pokoju i z uśmiechem na ustach zasnąłem, czekając na nowe siły i nowe pomysły.



This Is Hell  ➳Andy BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz