Patrzyłam jeszcze przez dłuższą chwilkę na drzwi, po czym odwróciłam się i zauważyłam, że chłopak ma na sobie już nauszniki i okulary ochronne. Najwyraźniej nie jest zainteresowany moją osobą i krótko mówiąc ma mnie w dupie, co prawdę mówiąc niezmiernie mnie cieszy. Postanowiłam także olać jego osobę i podeszłam do szafy z najpotrzebniejszymi rzeczami. Założyłam okulary i nauszniki oraz wzięłam zwykły pistolet.
Stanęłam na wyznaczonym polu i kliknęłam guzik, dzięki któremu w ułamku sekundy parę metrów ode mnie pojawiła się papierowa postać.
Broń przed siebie.
Dokładne odmierzenie.
Przyciśnięcie spustu.
Krótki odrzut lufy.
Postać trafiona.
Przyłożyłam palec do czerwonego guzika i czekałam, aż mój cel przybliży się do mnie tak, abym mogła sprawdzić jak dobrze mi poszło. Przymrużyłam oczy z gdy zauważyłam małą, czarną kropeczkę przy punkcie numer 3. Jak to? To przecież niemożliwe. Aż tak słabo mi poszło? Spojrzałam na swoje ręce, które dygotały jeszcze lekko. Zdecydowanie zanim wzięłam broń, powinnam ochłonąć. Wycofałam się do tyłu i usiadłam na ławce. Mój wzrok powędrował do Jacka. Chłopak przyglądał mi się przez co nasze spojrzenia skrzyżowały się. No i na co on się gapi?
Jack odstawił swoją broń na szafkę niedaleko szafy i stanął w miejscu, gdzie przed chwilką stałam ja. Spojrzał dokładnie na planszę przed sobą i zaśmiał się pobłażliwie. No tak, sprawdził jak dobrze mi idzie. Nie moja wina, że mnie zdenerwował!
-Po co tu przychodzisz? Ledwo co strzelasz- prychnął.
Co za zadufany w sobie dupek.-Zazwyczaj idzie mi lepiej, ponieważ nie codziennie spotykam przemądrzałego dupka, który postanawia pokazać jaki to on jest groźny- powiedziałam udając, że się boję. Nie wiedziałam kim jest, ani dlaczego ojciec pozwolił mu tu ze mną trenować. Zaraz. A jeśli ojciec chciał, aby ten dupek sprawdził jak dobrze mi idzie? Nie mogę pozwolić, aby powiedział ojcu jak słabo mi poszło. Był by zawiedziony. Może i jest wymagający, zrzędliwy, zadufany i w ogóle, ale potrafi być kochany i opiekuńczy, a mi zależy na jego opinii.
-Proszę, nie słodź tak, bo się zarumienię- zaśmiał się Jack.
Dopiero co się uspokoiłam, a on znów postanawia wyprowadzić mnie z równowagi. Nie doczekanie. Wstałam szybko z ławki i żwawym krokiem podeszłam do mojego stanowiska odpychając Jacka.-Won do siebie. Nie przeszkadzaj mi- mruknęłam cicho, ale jestem pewna, że to usłyszał, bo podniósł ręce w geście kapitulacji.
Chłopak odchodzi na swoje miejsce i zamiast trenować dalej patrzy się na mnie zaciekawionym wzrokiem.
-Tylko traf chociaż w 2- chichocze. Ażebyś się kretynie nie zdziwił.
Spokojnie Cailin. Jeden celny strzał i będziesz mogła iść. Odpuszczę sobie nawet dzisiejszy trening, byle by zrobić dobre wrażenie. Głośne dwa wdechy i wydechy. Zaczynamy.
Broń przed siebie.
Dokładne odmierzenie.
Mocny wdech i wstrzymanie powietrza.
Przyciśnięcie spustu.
Krótki odrzut lufy.
Cel trafiony.
Kolejny raz mój palec przyciska czerwony guzik. Błagam niech będzie chociaż 8 i zmywam się stąd. Celownik jest już na wyciągnięcie ręki a ja już z tej odległości mogę zobaczyć czarną dziurkę widniejącą pomiędzy 9, a 10. Dziękuję ci mój niefarcie, żeś się nade mną zlitował. Mam ochotę tańczyć taniec radości. Na miękkich nogach odkładam sprzęt jaki mam na sobie i kieruję się w stronę drzwi.
Gdy mam już wychodzić postanawiam spojrzeć jeszcze ostatni raz w życiu na tego cholernie przystojnego kretyna. Stoi na moim stanowisku i spogląda ze zmarszczonymi brwiami na mój cel.
To dziwne, że zauważam takie szczegóły jak to, że gdy jest zdezorientowany lub zdziwiony to marszczy brwi? Jego oczy zwrócone są teraz w moją stronę. Przez chwilkę widzę w nich zachwyt, ale ona szybko mija i jego miejsce zastępuje pustka. Brązowe oczy świdrują we mnie dziurę. Nie jestem nawet pewna czy aby na pewno widziałam w nich zachwyt. Możliwe, że była to pogarda, że trafiłam pomiędzy 9 a 10, choć mogłam trafić w samą 10. Stawiałabym na drugą opcję. Nigdy nie byłam dobra w odczytywaniu uczuć po przez oczy. Jakkolwiek to brzmi.Otrząsnęłam się i wyszłam rzucając ciche:
-Żegnaj, dupku.
I zamykając drzwi.
Chyba od dziś "dupek" będzie jego nowym pseudonimem, choć pewnie już nigdy się nie spotkamy...mam przynajmniej taką nadzieję.

CZYTASZ
Dangerous |J.G|
Fiksi Penggemar-To śmieszne, gdy ludzie próbują zranić moje uczucia i jeszcze nie wiedzą, że ich nie mam-zaśmiał się ironicznie. -Masz uczucia-spojrzałam mu w oczy-sama widziałam jak na przykład jesteś szczęśliwy, śmiejesz się. -To udawany śmiech. -Jesteś smutny...