Rozdział 7

536 23 21
                                    

Wojtek:
Pojutrze wyjeżdżam. Możemy się wcześniej spotkać?

Właśnie takim cudem babski wieczór został zrujnowany...

Ja:
Ok.

Sama nie wiem dlaczego to napisałam. Może dlatego, że potrzebowałam tego spotkania? Czy po prostu byłam tak bezradna...

Przez resztę wieczoru z dziewczynami właściwie nie potrafiłam się skupić. Wciąż myślałam tylko, jak będzie wyglądać to spotkanie.

Cała trójka została u mnie na noc, śpiąc na podłodze, aby dotrzymać mi towarzystwa.

###

Obudziłam się jako pierwsza. Była mniej więcej 7:30 kiedy leniwie przetarłam oczy, cicho ziewnęłam i udałam się do łazienki.

Wykonałam poranną toaletę, wypiłam kawę i ubrana w na prawdę luźne dresy i za dużą czarną koszulkę oglądałam jakiś program poranny w telewizji.

Dziewczyny wyszły z pokoju dopiero około 10:15. Muszę przyznać, że prawdziwe z nich śpiochy.

Wspólnie zjadłyśmy śniadanie i razem z Klaudią postanowiłyśmy, że odprowadzimy Kasię i Martynę, które miały dzisiaj drugą zmianę w pracy (pracują w tej samej firmie).

Ja zwykle chodziłam do pracy tylko na wezwanie szefa. Byłam kelnerką w barze. Dostawałam dość duże wynagrodzenie, więc taki układ mi pasował. Dzisiaj (jak i od dłuższego czasu) miałam mieć wolne.

Klaudia za to miała dwa tygodnie urlopu. Była fryzjerką i pracowała w salonie swojej dalekiej ciotki.

Odprowadziłyśmy przyjaciółki i wracając wstąpiłyśmy do sklepu. Po zakupie dużej paczki chipsów udałyśmy się do domu z postanowieniem, że dzisiejszy dzień spędzimy leżąc w domu i oglądając filmy.

###

Już trzecią godzinę wisiałyśmy przed telewizorem i wpatrywałyśmy się w ekran. Nagle mój telefon zawibrował.

Wojtek:
Dzisiaj o 20 będę po ciebie. Ubierz się ładnie, zabieram cię na pożegnalną kolację.

O cholera... Zapomniałam o tym na śmierć...

Moment moment... Pożegnalną?

W tym momencie obeszło mnie dziwne uczucie. Poczułam ucisk w żołądku i ogromną gulę w gardle.

No tak... Będę płakać.

W jednej chwili po moim policzku spłynęła samotna łza.

- Kto to był? - Zapytała Klaudia

- Wojtek. Chce się ze mną dzisiaj spotkać o 20 ... - Chlipnęłam cicho, jednak dziewczyna to usłyszała.

- Dlaczego płaczesz? - Uniosła mój podbródek dwoma palcami i popatrzyła z ciekawością w oczach

- On... Stwierdził, że to będzie pożegnalna kolacja... - przymknęłam powieki, a z oczu wypłynęły łzy.

- Obiecuję ci, że nie będzie pożegnalna. Zobaczycie się jeszcze niejednokrotnie. Na przykład na ślubnym kobiercu. - Powiedziała próbując powstrzymać uśmiech.

Trzepnęłam ją w ramię i zaczęłam się śmiać.

- No widzisz? Z uśmiechem ci bardziej do twarzy - powiedziała jeszcze raz się uśmiechając.

Przytuliłam ją mocno i szepnęłam ciche "dziękuję".

###

- Błagam, pozwól mi założyć spodnie... - Powiedziałam z miną przybitego psiaka.

"Zakręceni ~ Afromental"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz