Rozdział 4

383 27 8
                                    

U lekarza, mimo dużej kolejki, w której powinnam czekać, zostałam od razu przyjęta na salę.

- Ręka nie wygląda najlepiej, prawdopodobne złamanie w okolicy ramienia. - Powiedział lekarz, a ja poczułam jak nagle robi mi się słabo.

- Konieczny będzie gips - kontynuował -Kto panią tutaj przywiózł?

- Przyjaciółka - Odpowiedziałam

- Rozumiem. Czy przyjaciółka dała by radę zawieźć panią do pobliskiego szpitala?

- Myślę że tak, ale czy to konieczne? - Zapytałam zmartwiona

- Owszem, w innym wypadku dzwonimy po pogotowie. Jak najszybciej musi się pani znaleźć w szpitalu. - Powiedział, a moje ciało przeszły dreszcze.

- Dobrze, porozmawiam z przyjaciółką i dam Panu znać.

Lekarz tylko kiwnął głową na znak, że zrozumiał i zaczął wypełniać swoją papierową robotę.

- Hej! Klaudia, bo... Słuchaj... No... Muszę jechać na pogotowie, zawieziesz mnie? - Spytałam na początku się jąkając.

- Tak! Chodź szybko!

- Muszę powiadomić lekarza.

Uchyliłam drzwi do gabinetu oznajmiając lekarzowi, że na pogotowie udam się z Klaudią.

Po 30 minutach byłyśmy na miejscu. Dwie pielęgniarki zakładały mi gips i zawieszały rękę na bandażu tak, aby była stabilna, zawieszona na szyi. Ja w tym czasie opowiadałam o wypadku.

Nie trwało to długo. Już po skończeniu zakładania gipsu udałam się wraz z Klaudią do jej samochodu. Było ciemno i strasznie zimno. W końcu mieliśmy godzinę 19:00 w środku listopada.

Wsiadłam do samochodu. Klaudia przekręciła kluczyk i... No właśnie... I nic...

Próbowała jeszcze kilka razy, jednak na marne. Samochodu nie dało się odpalić.

- Nie wiesz czy Adrian jest u Kasi? - Zapytała Klaudia

- Jest, jeszcze niedawno z nią rozmawiałam.

- Zadzwoń do niego. Zna się na samochodach, to może i naszego rzęcha da radę naprawić.

Po chwili opowiadałam Adrianowi o zajściu.

- Ok, niedługo będę. - Usłyszałam w słuchawce, po czym rozmowa została zakończona.

Weszłam do samochodu, w celu zagrzania się. Na dworze było na prawdę zimno, a ja miałam na sobie tylko bluzę.

Za około 30 minut widać było światła zbliżające się do parkingu pod szpitalem. To Adrian.

- Najpierw powiedz mi, co ci się stało.- podszedł do mnie z troską w oczach.

- Długa historia, opowiem innym razem. A teraz napraw samochód. Zaraz tu zamarznę!

Chłopak otworzył maskę i zaczął oglądać zawartość silnika.

- Chyba wiem o co chodzi. Ale może to trochę potrwać. Mam pomysł. Klaudia, weź mój samochód i jedźcie do domu. Kiedy już skończę, przyjadę do was i wymienimy się autami.

- A co jeśli nie uda ci się naprawić? Nie będziesz miał jak wrócić. - Powiedziałam.

- Ten problem da się rozwiązać od ręki. Tylko może to trochę potrwać. Jeśli go nie naprawię, ktoś będzie musiał po mnie przyjechać.

Wsiadłam do auta razem z Klaudią i udałyśmy się do domu. W drodze dostałam SMS'a :

Wojtek :
Hej księżniczko! Jak leci?! ;*

Ja:
Księżniczko?! Najpierw robisz mi akcję, obrażasz się na mnie bo miałam na sobie ubrania Adriana, a teraz wyskakujesz do mnie z takim tekstem?

Wojtek:
O co ci chodzi?

Ja:
Domyśl się...

Wojtek:
Jeśli do ciebie przyjadę, wybaczysz mi?

Ja:
Hahahahahh! Zabawne ;) Ty byś się pofatygował? Hahahah :D

Nie dostałam żadnej odpowiedzi.

Po dotarciu na miejsce od razu zabrałam się za przygotowanie kanapek. Byłam bardzo głodna.

- Kładź się kaleko! Ja zrobię kanapki. - naskoczyła na mnie Klaudia.

- Spokojnie szeryfie! - Powiedziałam podnosząc ręce na znak poddania. Zaczęłyśmy się śmiać i udałam się do salonu na kanapę.

Włączyłam telewizor. Były reklamy. Na chwilę zamknęłam oczy, byłam jednak tak zmęczona, że od razu zasnęłam.

Ze snu wyrwało mnie wołanie Klaudii.

- Wstawaj! Śpisz już ponad dwie godziny. Musisz coś zjeść.

Niechętnie wstałam z łóżka i wzięłam łyka herbaty. Oczywiście musiałam poparzyć sobie język. Zjadłam dwie kanapki i położyłam się spać spowrotem.

Obudziłam się już tylko około 1 w nocy, kiedy Klaudia buszowała po pokoju w poszukiwaniu piżamy. Chwilę po tym leżała już koło mnie i cicho chrapała.

O 5 rano usłyszałam głośne dobijanie się do drzwi. Dzwonek właściwie nie przestawał dzwonić.

- Klaudia! Klaudia obudź się! - Zaczęłam szarpać dziewczynę za rękę.

- Czego chcesz?

- Słuchaj... - Powiedziałam zamykając jej ręką buzię, aby nic więcej nie mówiła.

Słysząc hałas zerwała się z łóżka siadając na nim koło mnie.

- Co to? - Zapytałam - Klaudia... Boję się...

* * *

Hej hej!
Rozdział dodany dopiero teraz, ze względu na problemy prywatne.

Ale już jestem.

Jeśli już tu jesteś, zostaw po sobie ślad ;)

Miłego dnia! ;*

"Zakręceni ~ Afromental"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz