-Harry, to, co się stało nie dotyczyło mnie, tylko Ciebie.- Dziesiąty raz próbowałam wytłumaczyć mu, że zasadniczo nic by mi nie groziło.
-On by Cię zabił! Nadal tego nie rozumiesz?! Gdybyś tylko dotarła na spotkanie z nim, zakończyłabyś swoje życie w trakcie tortur!- Harry krzyczał. To on był chłopcem, który przeżył, w tej całej grze chodziło tylko i wyłącznie o niego. I tylko on jest w stanie pokonać Voldemorta.
-Jestem na to gotowa, jeżeli to miałoby pomóc Ci w pozbyciu się go.- Mówiłam spokojnie. Harry patrzył na mnie ze zdziwieniem.
-Chcesz powiedzieć, że byłabyś gotowa oddać życie za mnie? To niemożliwe. Nie pozwalam Ci się narażać na takie niebezpieczeństwo!
-Miona, myślę, że Harry ma rację. Gdyby Ciebie zabrakło, kto by mu pomógł? Przecież nie byłbym to ja z zerowymi zdolnościami.- Do rozmowy włączył się Ron.
-Wy nic nie rozumiecie...- Westchnęłam, po czym oddaliłam się od przyjaciół. Nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć. Po chwili dogonił mnie Harry.
-Ja... Przepraszam. Po prostu myślę, że nie tak wspaniała czarownica nie powinna narażać swojego życia dla mnie... - Zaczął się tłumaczyć.
-Nie mówmy o tym. Temat skończony.- Powiedziałam, żeby się odczepił. Tak naprawdę zamierzałam walczyć o życie Harry'ego nawet za cenę własnego życia. Ale gdyby o tym wiedział, nie pozwoliłby na to.
-Dobrze, ale... Nie po to Cię dogoniłem. Zastanawia mnie, skąd wiedziałaś, co wydarzy się tamtej nocy?- Zapytał.
-Ja... Nie wiem, miałam takie przeczucie. Obudziłam się i usłyszałam dziwne dźwięki i rozmowy jakichś ludzi. Dlatego kazałam pozostałym uciec i kogoś powiadomić. Nikt o tej porze nie byłby przecież na zewnątrz Hogwartu, na dodatek na takiej wysokości centralnie pod oknem naszego dormitorium.- Wyjaśniłam. A Harry chyba mi uwierzył, bo kiwnął tylko głową i odszedł w stronę rudowłosego. Odetchnęłam z ulgą. Nikt nie może wiedzieć o tym, co naprawdę się stało, dlaczego zbudziłam się w nocy z krzykiem i niemal siłą wygoniłam dziewczęta z łóżek, wysyłając je na drugi koniec zamku. Wystarczy już, że powiedziałam o tym profesorowi Dumbledore'owi. Zrobiłam to, bo mam nadzieję, że ta informacja pomoże mu ochronić Harry'ego. Zastanawiałam się, czy nie powinien wiedzieć o tym także Syriusz. Był najbliższą dla chłopaka osobą, zależało mu na jego szczęściu. To dlatego spytałam dyrektora, czy nie moglibyśmy odwiedzić wuja chrzestnego Harry'ego w kwaterze głównej Zakonu Feniksa. Oczywiście dostałam odpowiedź, że po ostatnim wydarzeniu to wyjątkowo niebezpieczne. Ale nie mogłam czekać.
-Pani profesor, muszę zobaczyć się z profesorem Dumbledore'm. - Oznajmiłam po jednej z lekcji transmutacji profesor McGonagall.
-Czy to naprawdę aż tak pilne?- Profesor była poddenerwowana, kątem oka zerkała na drzwi od sali. Zastanawiałam się, dlaczego to robi. Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Po chwili drzwi otworzyły się i stanęła w nich różowa ropucha. Podeszłam do swojej ławki i wzięłam z niej podręcznik. McGonagall skinęła mi głową. Wiedziałam, że to koniec rozmowy.
-Do zobaczenia, panno Granger.- Powiedziała, a ja skierowałam się w stronę wyjścia. Mijając Umbridge, skrzywiłam się. Zapach, który zawsze jej towarzyszył był tak słodki, że od razu mdlił każdego, z wyjątkiem jego właścicielki. Przyspieszyłam kroku. Teraz mam dwa rozwiązania. Albo poczekać, aż nadarzy się okazja do rozmowy z dyrektorem, albo za wszelką cenę postarać się wejść do jego gabinetu i porozmawiać z nim jak najszybciej to będzie możliwe. Po ostatniej nocy wiedziałam, że mamy coraz mniej czasu na ocalenie Harry'ego. Zastanawiałam się też, czy powinnam opowiedzieć chłopakom, co tak naprawdę się stało. W końcu byli moimi najlepszymi przyjaciółmi.
CZYTASZ
Niekoniecznie Granger///ZAWIESZONE
FanfictionFanfiction dla Potterheads, pisane oczami Hermiony ♥ A wszystko zaczęło się w chwili, gdy brązowowłosa nastolatka zaczyna zastanawiać się, jakie to szczęście, czy też nieszczęście mieli jej rodzice, gdy urodziła im się córka- czarownica. Akcja rozpo...