Jakiś czas potem profesor Dumbledore po prostu zniknął, nie wyjaśniając mi nic. Prawdopodobnie przyczyny jego odejścia nie znał nikt, oprócz niego samego. Dyrektorem Hogwartu została ogłoszona profesor Dolores Jane Umbridge, zarówno postrach, jak i pośmiewisko wielu uczniów. Wracając do mojej ostatniej rozmowy z poprzednim dyrektorem, z trudem zapanowałam nad sobą i nie opowiedziałam o wszystkim Harry'emu i Ron'owi. Jednak potrafiłam dotrzymać tajemnicy. Nie spodziewałam się wtedy, że osoba, która zapewniała nam bezpieczeństwo, zniknie z dnia na dzień i słuch o niej po prostu zaginie. Po tym wydarzeniu wszyscy uczniowie, oprócz Ślizgonów, chodzili zasmuceni, nieco przerażeni. Wcale im się nie dziwiłam, zwłaszcza po tym, co nie tak dawno wydarzyło się w naszym dormitorium. Profesor McGonagall starała się nad wszystkim zapanować i czuwać nad Gryfonami. Mówiła, że byłaby w stanie oddać życie, jeśli chodzi o zapewnienie nam bezpieczeństwa.
-Myślę, że to polecenie profesora Dumbledore'a- Harry właśnie prowadził rozmowę z Ronem o tym, ile uwagi poświęca nam opiekunka domu lwa.
-Czyli, że on już coś wiedział?- Ron był przestraszony.
-Z pewnością. Skoro tak bardzo McGonagall dba o nasze bezpieczeństwo, wkrótce znów coś się wydarzy. Tylko gdybym wiedział, co to będzie.
-Dajcie spokój. To oczywiste, że muszą się nami szczególnie zajmować po tej akcji w dormitorium dziewcząt. Są ostrożni, bo się boją. Ktoś obcy przedostał się do Hogwartu, co nigdy wcześniej się nie zdarzało. - Starałam się zakończyć ich dyskusję.
-Czyli zaklęcia, które rzucają na zamek przestają działać, albo są zbyt słabe. A może wymyślili jakieś nowe zaklęcie?- Ron nie dawał za wygraną.
-Czy ty słyszysz, co w ogóle mówisz? To jest praktycznie niemożliwe. Od dłuższego czasu zastanawiam się, jakim cudem Śmierciożercy przedostali się na teren szkoły, ale odpowiedź jest tylko jedna. Szukałam w wielu księgach, rozmawiałam o tym z nauczycielami. Nie chcieli udzielić mi jednoznacznej odpowiedzi, sami są zbyt przerażeni. Wcale im się nie dziwię, bo w Hogwarcie jest ktoś, kto pomógł w dostaniu się tutaj sługom Voldemorta. Bezpiecznie ukrywa się tutaj jakiś zdrajca, chociaż ta ropucha Umbridge nawet nie chce o tym słyszeć. Jest święcie przekonana, że tamtej nocy miałam jakiś głupi sen i jedynie niepotrzebnie postawiłam na nogi wszystkich uczniów i profesorów. Uważa, że jestem nienormalna, a do Hogwartu nikt nie wszedł. Jest tak zapatrzona w Ministerstwo Magii, że nie obchodzi ją to, co dzieje się naprawdę. Wmawia tylko, że Voldemort wcale nie powrócił. Jest omamiona tym, co wciąż powtarza Korneliusz Knot.
-To, że jest opętana, udało mi się dostrzec wcześniej niż Tobie.- Zwrócił mi uwagę Ron.- Nikomu jeszcze nie udało się przeczytać wszystkich zakazów, które porozwieszała po całej szkole. -
Po tym, co powiedział mój przyjaciel, odechciało mi się tłumaczyć mu wszystko od początku. Cały Ronald, niczego nigdy nie zrozumiał w stu procentach. A jednak, zbliżało się wydarzenie, które wszystko zmieni i to właśnie od niego zależy nasz los. Z naszej trójki tylko ja zdawałam sobie sprawę z czyhającego na nas niebezpieczeństwa.
CZYTASZ
Niekoniecznie Granger///ZAWIESZONE
FanfictionFanfiction dla Potterheads, pisane oczami Hermiony ♥ A wszystko zaczęło się w chwili, gdy brązowowłosa nastolatka zaczyna zastanawiać się, jakie to szczęście, czy też nieszczęście mieli jej rodzice, gdy urodziła im się córka- czarownica. Akcja rozpo...