Po otworzeniu drzwi zobaczyłam Lukasa całującego się z największym plastikiem w szkole, Amber. Gdy zobaczył, że weszłam do sali odepchnął barbie od siebie i zaczął się na nią wydzierać "co ty sobie wyobrażasz?! Odbiło ci?!" itp. Ja natomiast wybiegłam z sali z ledwo powstrzymanym płaczem. Słyszałam jak Lukas mnie woła, ale nie zwracałam na to uwagi. "Jak on mógł mi to zrobić?! Najpierw mówi mi, że mnie kocha, a teraz kurwa co?!" po głowie krążyły mi wiele myśli, a jedna szczególnie "dlaczego?". Chciałam się w tym momencie zastrzelić. Pobiegła do parku i usiadłam na ławce. Poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Byłam przekonana, że to Lukas. Jednak się myliłam. To kogo zobaczyłam w życiu bym się nie spodziewała. To był Christian. Chris był moim chłopakiem w poprawczaku. To dzięki niemu że sobą wtedy nie skończyłam. Był on moją podporą. Chodziłam z nim przez 2 lata i zerwaliśmy kontakt po moim wyjściu z kicia.
-Emma?
-Chris?
-Co ty tu robisz?!-zapytaliśmy jednocześnie.
-Mieszkam tu!-znowu razem.
-Czekaj. Co?!-krzyknęłam. On przecież miał siedzieć jeszcze jakieś dwa albo trzy miesiące! - Jak to mieszkasz?! Miałeś wyjść dopiero za 2-3 miechy!
-No tak, ale zwolnili mnie wcześniej. Miałem do ciebie dzwonić, ale zgubiłem twój numer. - powiedział lekko zakłopotany i wzrok miał wpisy w czujki swoich butów.
-Fajnie znów cię było spotkać. - uśmiechnęłam się delikatnie
-Mnie ciebie też. - odwzajemnil mój uśmiech. - Chciałabyś się może dzisiaj ze mną spotkać?
-Przepraszam Chris, ale nie mam nastroju. I ja mam... (zastanawiałam się chwilę czy mu powiedzieć o Luku. Niby to mój przyjaciel, ale np. w poprawczaku jak jakiś koleś się do mnie przystawial to Christian potrafił posłać go nawet do szpitala, a ja nie chcę, żeby Lukasowi się coś stało. Chociaż czy ja wiem. Po tym co zobaczyłam w sali od bioli? Nie wiem co o tym myśleć. Ok powiem mu, ale nie dokładnie.)...chłopaka.
-Co?!
-Nie złość się.
-Znasz tamtego typa pewnie tydzień albo dwa i już z nim jesteś?! A ja ile się musiałem nameczyc, żeby cię zdobyć?!
-Tego TYPA znam od... właściwie od zawsze. A i nie jestem jakąś rzeczą, którą można se zdobyć. Zrozumiano?- powiedziałam zdenerwowana.
-Kotku nie pysku mi tutaj.
-Będę robiła co mi się podoba! I nie nazywaj mnie kotku! - ten gość naprawdę mnie mocno irytuje.
-Dobrze KOTKU. - teraz przegioł.
Rzuciłam się na niego. Leżałam na nim i okladałam go pięściami. Zemdlał. Ktoś mnie od niego odciągnął, a po chwili przytulił. Nie wiedziałam co się dzieje. Delikatnie odepchnęłam tego kogoś od siebie. 'Świetnie, znowu on' pomyślałam.
-Co ty tu robisz?-wycedziłam przez zęby.
-Szukałem cię.
-I po co?!
-Słuchaj to Amber mnie pocałowała, a nie ja ją. To nieporozumienie.
-A dlaczego miałabym ci wierzyć?
-Bo mi na tobie zależy!
-Ja nie chcę byś znowu mnie skrzywdził.
-Nie zrobię tego.
-Trzeba coś z nim zrobić. - wskazałam na nieprzytomnego. Tak, tak zmieniłam temat, ale cii.
-Kto to wogole jest?
-Mój były z poprawczaka, który będzie chciał cię zabić.
-C-co?! Ale dlaczego?! - zapytał przerażony wręcz Lukas.
-On jest jakieś przewrazliwiony na tym punkcie, zawsze jak jakiś się do mnie przystawial to potrafił go poważnie pobić. Nie chce, żeby Ci się coś stało, dlatego może lepiej, żebyś już poszedł.
-Co? Nie ma takiej opcji. Co jak on ci coś zrobi? Nie pozwolę na to.
-Proszę, nie chce by stała się tobie krzywda.
-A ja się z tąd nie ruszam do puki nie będę pewien, że nie grozi CI krzywda - mówiąc to podkreślił "ci"
-Dosyć tego! Masz z tąd iść i to w tej chwili! Alb...
Poczułam jak ktoś mnie trzyma od tyłu. Ale chwila! Przy mojej szyi jest nóż! Zaskoczyło mnie to, bo powinien być jeszcze nieprzytomny. Nie bałam się, ale byłam w lekkim szoku.
-Puszczaj mnie. - wydusilam z siebie, a on na to zaśmiał się szyderczo.
-Dobra.
Pachną mnie z wielką siłą na drzewo, które było niedaleko. Kręciło mi się w głowie i było mi słabo, ale nie zemdlałam. Zobaczyłam jak Chris podchodzi z nożem i dziwnym uśmiechem wymalowanym na twarzy do Luka. Ogarnął mnie strach i to ogromny. Christian szybko obezwladnił mojego ukochanego i przytrzymał go tak jak wcześniej mnie. Po chwili wbił mu nóż w okolicach nerki. Mój Luke krzyknął z bólu po czym upadł na ziemię. Wykrwawial się. Miałam ochotę zabić mojego byłego. Rozszarpać go na strzępy. Jednak nie mogłam się ruszać. Zaczął do mnie podchodzić. Nie miał zamiaru mnie uprowadzić, tak sądzę, on po prostu mnie związał, mocno związał. Odszedł, a ja dochodziłam już do zmysłów. Próbowałam chociaż poluzowac liny, ale nie udało mi się. Przynajmniej u rąk, bo nogi mam już wolne. Podeszłam do Luka. Całe szczęście był przytomny.
-Kochanie, błagam nie opuszczaj mnie. - rozplakalam się. Tak, ja Emma Black, dziewczyna która z trudnością wyrażala jakiekolwiek uczucia się rozplakala.
-Pierwszy raz widzę jak płaczesz. - powiedział z uśmiechem i zakaszlnął.
-Przestań. Wiem, że jesteś bezsilny, ale czy mógłbyś spróbować mnie rozwiązać.
-Jasne.
Odwróciłam się do niego plecami i po chwili moje ręce były wolne. Wzięłam telefon i wezwałam pogotowie.
-Wytrzymaj, zaraz przyjedzie karetka i wszystko będzie dobrze. - wzięłam jego rękę i położyłam ją na swoim policzku. On się nie odzywał tylko patrzył się na mnie jak na obrazek.
-Kocham cię. - odezwał się po chwili.
-Ja ciebie też, ale nic więcej już nie mów, musisz odpoczywać.
Po kilku minutach przyjechała karetka. Zabrali Luka i mnie do szpitala. Tak, mnie też, nie wposcili by mnie pewnie, gdybym im nie powiedziała, że jestem siostrą poszkodowanego.*W szpitalu
Czekałam w poczekalni. Lukas był na badaniach, a ja po prostu umieralam ze zmartwienia. Wkońcu, lekarz wyszedł z sali w której był mój chłopak. Zerwałam się z krzesła i słuchałam co powie lekarz.
-Pani jest siostrą Pana Levis'a?
-Tak to ja. Co mu jest?
-Niestety, ale pan Levis stracił dużo krwi i ma przebitą nerkę.
-O mój Boże.
-Musimy natychmiastowo operować, albo może...
-Niech pan nie kończy. Rozumiem.
-Zawiadomimy panią jak operacja się zakończy.
-Dobrze. Czy będę mogła go później odwiedzić?
-Tak raczej tak. Dowidzenia
-Dowidzenia.
Czekałam już chyba godzinę jak nie więcej. Tak się o niego martwię. Cholera ile można czekać!!! 'Dobra Emma, ogarnij się, spokojnie, wyluzuj' mówiłam sobie w myślach, ale jakoś nie pomagało! No bo jak mam być kur** spokojna gdy mój ukochany Lukasek może umrzeć! Jak na zawołanie podszedł do mnie lekarz.
-Co z nim?
-Operacja się powiodła, ale... - Co? co jest z moim Lukaskiem?! Dobra musze przestać go tak nazywać.
-Co z nim jest?
-Jest w śpiączce.
-Nie, nie, nie - mówiłam do siebie - Proszę niech pan powie, że to tylko jakiś głupi żart. - zwróciłam się do lekarza.
-Przykro mi.
-Mogę do niego iść?
-Oczywiście, sala numer 23.
-Dziękuję.
Poszłam w kierunku sali mojego ukochanego. Martwiąc się o niego. A co jeśli się nie obudzi? Ta myśl krążyła mi nieustannie po głowie.
Weszłam do jego sali. Wygląda tak słodko jak śpi. Usiadłam obok łóżka Lukasa. Złapałam go za rękę i znowu się popłakałam. Tylko on mnie potrafi doprowadzić do takiego stanu.
-Lukas, nie wiem czy mnie słyszysz, czy nie, ale chciałam Ci powiedzieć, że cię kocham. Nie mówię ci tego za często wiem, ale kocham cie ponad wszystko i będę przy tobie na dobre i na złe. Obudź się jak najszybciej, proszę. - mój głos się zalamywal i nie mogłam z tym nic zrobić. Cholera dlaczego on?! Dlaczego to nie mogłam być ja?! Pytam się dlaczego?!
Luke był już w śpiączce od dwóch tygodni,a ja ciągle przy nim siedzę. Praktycznie nie jem i nie śpię. Nie wiem czy się obudzi, ale nie tracę nadzieji. Siedzę przy jego łóżku, ale to nic nowego.
-Luke, błagam obudź się. Ja bez ciebie dłużej nie dam rady. Kur** tak bardzo cie kocham! To wszystko moja wina. Gdybym wtedy nie uciekła i dała ci to wytłumaczyć to, to wszystko potoczyłoby się inaczej. Dlaczego byłam taka głupia.
Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i starałam się uspokoić.
-To nie twoja wina. - usłyszałam cichy głos Luka. Zaraz, Lukas!
-Luke, ty żyjesz! - żucilam mu się na szyję.
-Żyje księżniczko i jestem tu, przy tobie.
-Tak się o Ciebie bałam. Nie rób mię tego więcej. - ma moje słowa się zaśmiał.
-Dobrze. Też cię kocham.
Tak się cieszylam, że Luke się obudził. Nie wytrzymałam i musiałam go pocałować. Wpiłam się w jego usta, a on odwzajemnil pocałunek. Tą magiczną chwilę przrwal nam lekarz. Całe szczęście, że nie zobaczył, że się calujemy, bo by się zorientował, że nie jestem jego siostrą, ale w sumie tu już bez różnicy. Odskoczylam jak poparzona od Luka.
-O widzę, że się obudziles. Jeszcze zrobimy ci kilka badań i możesz już iść. - powiedział z uśmiechem lekarz.
-Dobrze, a kiedy te badania? - zapytał Lukas
-Można nawet teraz. Pani niech lepiej poczeka na korytarzu.
-Dobrze, to ja idę. Dowidzenia.
Czekałam pół godziny na korytarzu, a po badaniach pojechałam z Lukasem do jego domu. Siedzieliśmy u niego w pokoju i oglądaliśmy horrory (wspominałam, że uwielbiam horrory? Nie? To tetaz już wiecie).
Nawet nie zauważyłam, że zasnęłam wtulona w mojego ukochanego. Rano obudzily mnie delikatne promienie słońca świecące mi na twarz, chociaż nie, co ja gadam, słońce waliło mi po oczach, że nawet zamknięte oczy nie pomagały. Spojrzałam na telefon, 10.40. Lukasek jeszcze spał, a ja postanowiłam go obudzić...Przepraszam, że tak długo nie pojawiały się nowe rozdziały, ale nie miałam weny i czasu. Postaram się wrzucać nowy rozdział co tydzień, ale nie wiem czy mi się uda, bo teraz wyjeżdżam, ale się postaram. Mam nadzieję, że ten rozdział się podobał i proszę o komentarze i gwiazdki. Wyczekujcie następnej części. :)
CZYTASZ
W Końcu Wszystko Się Ułoży | Zawieszone
Teen FictionHistoria opowiada o 17-letniej Emmie Black, której życie leglo w gruzach przez jedną osobę. Z czasem ma się to naprawić, ale za na pewne to nie przejdzie tak łatwo. Bohaterka będzie przeżywała dużo trudnych chwil. Czy wybaczy osobie która sprawiła j...