Samotność, a może jednak...

36 1 0
                                    

Zadzwonił telefon. Okazało się, że dzwonił Lukas. Poprosił mnie o spotkanie. Jego głos był... inny. Taki zaniepokojony i jakby stało się coś strasznego. Tak jak wtedy gdy mnie zostawił. Byliśmy umówieni do parku na 15, a że była za dziesięć 15 postanowiłam już wychodzić z domu. Byłam w umówionym miejscu idealnie o czasie. Zobaczyłam go siedzącego na ławce. Podeszłam do niego pewnym krokiem.
-Hejka, co się stało, że chciałeś się ze mną spotkać?
-Powiem Ci to prosto w twarz. Emma wiem, że dopiero co się pogodzilismy i w ogóle, ale... - zaciąl się - zrywam z tobą. - powiedział to obojętnie jak gdyby nigdy nic - Sory, że tak wyskoczylem z tym "kocham cie", ale no wiesz to przez te emocje. Po prostu nie chciałem mieć cię na sumieniu, ale szczerze teraz mi to wisi. Rób sobie co chcesz już mnie nie obchodzisz.
-Co?!
-To co słyszałaś!!! A teraz złaź mi z oczu i spieprzaj z mojego życia!!!
Obudziłam się z krzykiem zalana potem. Podciągnelam kolana pod brodę. Cała drżalam, ale nie płakałam. Zresztą to nic nowego, ja nigdy nie płaczę. Ale co się dziwić, po tym co przeżyłam kto by płakał po takich blachostkach. Po chwili się uspokoiłam. Chwyciła za telefon. Trzecia rano!!! No cóż, może jest późno, ale pomimo to dzwonie do Lukasa.
-Halo? - usłyszałam zaspany głos po drugiej stronie słuchawki.
-Obudziłam cię? Przepraszam. - powiedziałam, ale w moim głosie najwyraźniej było słychać, że coś się stało. Mimo to próbowałam to zamaskowac.
-Co się stało kochanie? - mówił lekko zachrypnietym głosem.
-Mógłbyś do mnie przyjechać?
-Ale po co?
-Po prostu przyjedź.
-Wiesz, że jest... 3 w nocy.
-Proszę.
-No dobra.
-Dziękuję, jesteś wspaniały.
-Dla mojej księżniczki wszystko.
Po pół godzinie usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Szybko zbieglam na dół. Tam stał ledwo przytomny Lukas.
-Hej Em. To co się staaaało - ziewnal.
-Chodźmy na górę.
Szłam powoli schodami na górę, a za tobą wlókł się Luke. Dotarliśmy do mojego pokoju. Usiedlismy na moim łóżku.
-Zaczynaj. - mówił już lekko pobudzenie chłopak.
-Bo ja miałam taki sen i w nim ty mi powiedziałeś, że mnie nie kochasz. Że powiedziałeś mi to tylko po to by nie mieć mnie na sumieniu, i że mam zniknąć z twojego życia. - po tej wypowiedzi w twoim oku zakręcona się łza, ale i tak ona nie wpłynęła.
-I myślałaś, że to prawda? - zapytał z troska w głosie, a ja pokiwalam na tak głową. - No chodź tu do mnie. - wyszeptal po czym zamknął mnie w uścisku. Mogłabym tak się tulić bez końca. Jednak wszystko co dobre kiedyś się kończy.
-Nie zostawiaj mnie. Nie musisz mnie kochać, ale mnie nie zostawiaj. - mówiłam patrząc mu w oczy.
-Ty chyba żartujesz? Miałbym zostawić taką wspaniałą dziewczynę jak ty? Nie szukałem cię, nie płakałem po nocach po tym jak cie wtedy opuscilem po to, aby cię teraz stracić. Kocham cie i pamiętaj o tym.
-Nie kochasz TEJ mnie. Tylko TAMTĄ mnie. Zmieniłam się.
-TAMTA ty jest wciąż w tobie i będę cię kochać niezależnie od tego, jak bardzo się zmienisz. W głębi serca wciąż jesteś dawną Emmą, ale nie będę cię zmieniać, bo akceptuje to jaka jesteś teraz.
-Na ciebie zawsze można liczyć. - zaśmiałam się.
-Dlatego mnie kochasz.
-Prawda.
Siedzieliśmy tak dłuższy czas w ciszy. Nie była to jednak krępująca cisza tylko wręcz kojąca. Nie zauważylismy jak zasnelismy w swoich ramionach. Obudziłam się w takiej samej pozycji co zasnęłam. Wtulona w tors Lukasa.
Obudziłam go. Po ogarnięcia się poszliśmy do szkoły. Lekcje mijały spokojnie. Aż do czasu tej przerwy. Chciałam wejść do sali biologicznej, bo zostawiłam tam swój zeszyt. Po otworzeniu drzwi zobaczyłam...

Co zobaczyła Emma? Czy poradzi sobie z problemami, których przybywa z chwili na chwilę?
Tego dowiesz się w następnej części "Wkońcu Wszystko Się Ułoży"

W Końcu Wszystko Się Ułoży | Zawieszone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz