6

42 5 4
                                    

Jednak udało mi się przespać ze dwie godzinki. Mimo tego, że tak krótko spałem, wstałem zupełnie wyspany. Nie umiałem pozbyć się szczerego uśmiechu, który gościł na mojej twarzy podczas golenia się, mycia zębów i zakładania soczewek. Gryzący sweterek i koszula dopięta na ostatni guzik przestały mi przeszkadzać, a czarna kawa bez cukru smakowała lepiej niż najsłodszy trunek. Droga na uniwersytet nigdy nie była przyjemniejsza, a fakt iż byłem aż pół godziny przed pierwszym wykładem powodował przyjemny ucisk zadowolenia. Nigdy nie czułem się tak dobrze, a to wszystko za sprawą jednej trzygodzinnej rozmowy. Po raz pierwszy zabrałem ze sobą podręczniki i indeksy. Włożyłem wszystko do szafki wzrokiem omiatając korytarz w poszukiwaniu powodu mego uśmiechu. Stała tam. Rozmawiała z jedną ze studentek. Czyżby to Caroly? Czyżby się pogodziły? Jednocześnie zrobiło mi się lżej na sercu, że jednak ma przy sobie przyjaciółkę i czułem lekkie ukłucie zazdrości. Dziwne uczucie, którego nie czułem odkąd... Nie, nigdy tego nie czułem. A teraz udeża we mnie jak pięścią w brzuch.
Zdecydowałem się podejść, ale na wszelki wypadek robię to na tyle dyskretnie i nieśmiało, by się nie narzucać. Gdy tylko mnie zauważa, zaledwie kilka kroków od niej, mówi- Cześć Marcel.- chwile rozważa czy mnie przytulić na powitanie czy pozostać na uśmiechu. W końcu podejmuję decyzję za nią i obejmuję ją delikatnie w pół-uściaku. Odwzajemnia gest z wyraźną ulgą.- Witaj Stello.- odpowiedziałem szarmancko, a za razem nieśmiało. Nie musiałem tego udawać. To ona tak na mnie działa.- Ty musisz być Carolina.- zwróciłem się cicho w stronę obserwującej nas przyjaciółki Stelli.
-Caroly. Caro, jeśli ci wygodniej. Miło mi poznać.- Caro jest zdecydowanie bardziej otwarta i pewna siebie.
- Mi rówież.- uśmiechnąłem się delikatnie.
- Przepraszam, że tak cię wczoraj zagadałam. Mam nadzieję, że mimo wszystko nie jesteś jakoś bardzo niewyspany?- zapytała uśmiechając się niewyraźnie.
- Nie, ależ skąd. Było mi naprawdę miło z tobą porozmawiać.- mój uśmiech cały czas się pogłębia.
- To ja lecę na zajęcia i wam też to radzę, bo profesor Langston nie bywa cierpliwy.- Caroly pobiegła w stronę, którejś z sal.
- No to co? Ja też chyba zmykam.
- A co masz pierwsze?
- Historię literatury angielskiej.- jest!
- Świetnie, choćmy.- uśmiechnęła się tylko w odpowiedzi łapiąc mnie za rękę i ciągnąc do sali. Po chwili póściła mnie zwieszając zawstydzona głowę. Pogładiłem ją po plecach na znak, że nic się nie stało. Chciałem z powrotem spleść nasze palce, ale uznałem, że to jednak nieco za szybko, a nie chcę jej wystraszyć. Na zajęciach usiedliśmy obok siebie, a praca umysłowa po raz pierwszy była ciekawa. Później już nie mieliśmy wspólnych wykładów, ale odkryłem, że mamy razem historię literatury, tzw. Wykłady Szekspirowskie i dwa z czterech fakultetów, co oznacza mnustwo wspólnych wykładów. Jak to się stało, że jej nie zauważyłem? Może to dlatego, że nie chodziłem na wykłady, a testy zdawałem tylko fartem? Może... Ale to już nie ważne. Teraz tu jest i widzę tylko ją.- Ten dzień jest taki fajny. Nie chcę żeby się kończył.- zanim się zoriętowałem te słowa opuściły moje gardło.
- Ja też.- znów się uśmiechnęła. Już nawet nie jestem w stanie policzyć który to taz wymieniam to słowo. Każda przerwa z nią owocowała w kolejny. Uśmiech. Jakie to inne gdy tak diametralnie zmienia się jego powód.
- To nie kończmy go.
- O 16:00 w Fright's?- zaproponowała.
- Będę napewno.- odpowiedziałem po czy rozeszliśmy się w swoje strony. To do szesnastej Stello.
Mmmm... Cały dzień ze Stell. No, no,no. Mam nadzieję, że się podoba. 🌟

Stranger || HS || ZwieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz