Rozdział 3

48 8 3
                                    

*Półtora roku później*


Ktoś u góry ma dla nas zadanie i tylko od nas zależy, czy temu podołamy; poprzez podejmowane przez nas decyzje.

Ze wszystkich sił starałem się dotrzymać obietnicy danej Mii, choć wcale nie było mi łatwo. Ale na tym polega miłość. Miłość to dotrzymywanie obietnic wbrew wszystkiemu. A nie ma cienia wątpliwości, że ją kochałem. Starałem się być silny, czyli nie załamywać się i ruszyć do przodu. Jednak łatwo powiedzieć, a trudniej zrobić. Niestety w życiu nic nie przychodzi łatwo.

Czasem w życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, w którym myślimy, że wszystko jest już z góry przekreślone. Zależnie od wieku mogą być to różne rzeczy. Dla dziecka na przykład może być to zła ocena, dla nastolatka nieszczęśliwa miłość, a dla dorosłej osoby utrata kogoś bliskiego. W takim momencie ważne jest mieć kogoś, kto pomoże nam przetrwać te ciężkie chwile. W moim przypadku byli to przyjaciele - Ashton i Luke. Dzięki nim nie załamałem się doszczętnie po śmierci Mii. Niestety takie zdarzenia na zawsze pozostawiają po sobie ślad. Od tego jak będziemy silni zależy to, jak duży on będzie. 

Chodziłem z miejsca na miejsce
Próbując sprowadzić Cię z powrotem
Chodziłem przez dni i dni
Bo nie mogę pogodzić się z faktem
Że nic nie jest lepsze niż Ty

Nadchodzę, bo muszę Cię znaleźć
Czy jest tam ktoś kto może uratować
Kogoś jak ja?
Bo po prostu czekam
Na kogoś jak Ty
Kogoś jak Ty

Nie zapomniałem o niej, nie śmiałbym. Starałem się ułożyć swoje życie na nowo, w inny mieście z innymi ludźmi przy swoim boku. Jednak przez ten rok, byłem zamknięty na nowe znajomości. Nie chciałem poznawać nikogo - szczególnie żadnych dziewczyn. Musiałem mieć od tego przerwę, ponieważ nie przeżyłbym drugiego zawodu w ciągu dwunastu miesięcy. To byłoby za dużo, nawet jak na mnie. Każdy ma jakieś granice.

 Czasem się zastanawiam jak wielki jest mój limit cierpień. Przeżyłem wiele, ale to dzięki Mii nie poddałem się. Pokazała mi świat od zupełnie innej strony. Byłem ustabilizowany - miałem pracę, mieszkanie, a na dodatek znalazłem miłość swojego życia. Wszystko szło idealnie, zbyt idealnie. Byłem prawie na samym szczycie, a teraz znajduję się na dnie. Ze wszystkich sił próbuję się od niego odbić, by piąć się ku górze, ale nie potrafię. Może tak ma wyglądać teraz moje życie? Mam być szarym, zwykłym człowiekiem pozbawionym pozytywnych uczuć. Chociaż nie chcę tak żyć, chyba będę musiał. Może takie jest moje przeznaczenie, z góry przesądzone.

Świat dąży do równowagi. Gdy wszystko idzie po naszej myśli musimy wiedzieć, że przyjdzie moment, kiedy przestanie tak być. Nastąpi pasmo niepowodzeń, aby wyrównać wcześniejsze sukcesy. Tak zawszy było, jest i będzie. Tego nie da się zmienić. 

"Jeśli zaczniecie uciekać, już nigdy się nie zatrzymacie"


Na początku tak było - chciałem uciec przed rzeczywistością. Jakby śmierć Mii do mnie nie docierała. Z czasem przestałem przed tym uciekać, ale bałem się z tym zmierzyć. Różnica między tymi dwoma pojęciami, chociaż na pierwszy rzut oka na taką się nie wydaje, jest kolosalna. Przestać przed czymś uciekać, to znaczy rozumieć sytuację, jednocześnie nie przestając czuć przed tym lęku. A bać się z czymś zmierzyć... cóż. To nic innego jak strach przed niepowodzeniem. Boimy się z czymś zmierzyć, bo nie mamy pewności czy nam to wyjdzie. 

Mam wrażenie, że teraz jest na to odpowiednia chwila, jednak dalej się obawiam. Boję się odrzucenia, pomimo zapewnień przyjaciół, że tak nie będzie, ja nadal nie jestem co do tego przekonany. Nie potrafię przełamać się i zacząć z kimś nową relację. To wcale nie jest takie łatwe. Kiedy żyła Mia, zawsze byłem otwarty na nowe znajomości, a teraz? Trzymam dystans nawet z dziewczyną Ashton'a. Jedynymi osobami, którym w pełni ufam są Luke i Ash. 

Wiele zawdzięczam przyjaciołom. To oni pomogli mi przetrwać jedne z najgorszych chwil mojego życia. Byli jedynymi osobami na które się otworzyłem, ba byli jedynymi osobami z którymi w ogóle rozmawiałem. Dali mi dach nad głową i pomogli znaleźć pracę. Wątpię, żebym kiedyś był w stanie im się odwdzięczyć. Wiem tylko, że gdyby któryś z nim znalazł się w podobnej sytuacji - której z całego serca im nie życzę - nie zawahał bym się ani chwili, by im pomóc. Podobno prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. W przyjaźni nie chodzi tylko o to, aby być z kimś kiedy dobrze mu się powodzi. Sztuką jest być przy nim, kiedy jest w życiowym dołku i pomóc mu się z niego wydostać. Nie mam wątpliwości, że oni są moimi prawdziwymi przyjaciółmi. 


×××××××××××××××××××××××××××××××××××××


Kolejny rozdział za nami. Ten jest krótszy i bardziej z przemyśleniami. Co o tym sądzicie?

Do następnego xx

|mustforget|

Daylight  》Calum HoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz